Rozdział II - Nieczystość

43 3 2
                                    

{Strona 1 Akapit II

3:27 26.08.1949

Po wczorajszym ataku jak na farmę Ludwiga, jak i na Ojca miałem przeczucie że nieopodal jest siedlisko tych kreatur, chociaż wydaje się to abstrakcyjne myśle że ktoś w wiosce wie coś wiecej na ten temat. Wczorajszy dzień był kłopotliwy nauczyłem sie samoczynnie techniki teleportacji na krotki dystans czytałem o niej w książce "Flash Steep" pozwala użytkownikowi na teleportacje na krótki dystans nie pobierając jego energi witalnych i w sumie to tyle zaraz wyruszam po moją katane i mam zamiar rozwiązać sprawe pojawiających sie demonów z nikąd}

-Dobra mamy 3:45 pora ruszać do Yoricka i jako, że statek ma przypłynąć dopiero o 17:00 trzeba powęszyć w sprawie ostatnich incydentów z demonami. Wziołem plecak i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy; prowiant kilka noży oraz troche zaoszczędzonych złotych monet, na pewno się przydadzą. Zaczołem już zmierzać do wyjścia gdy nagle zatrzymała mnie Nezuko moja młodsza siostra.
-A-arion gdzie idziesz o tak późnej porze? Spytała przecierając oczy rękoma.
-Umm... musze iśc do Yoricka po ważną rzecz a później ide na spacer, a ty kładź sie już spać bo mama będzie zła. Odpowiedziałem zniesmaczony tym że ona dalej nie wie że będę wyjeżdżał.
-N-no okej... odpowiedziała znurzona i już zmierzała do swojego pokoju, ale zatrzymałem ją za ręke i mocno przytuliłem.
-Braciszku co się dzieje? Zapytała lekko zdezorientowana.
-Zapewne ci nie powiedzieli ale będę wyruszał sam w daleką podróż i nie wiem kiedy się znowu zobaczymy, nie gniewaj sie na mnie ale ja po prostu musze... Odparłem lekko zasmucony.
Ona sie tylko odchyliła przetarła mi łzy i powiedziała.
-Braciszku musisz być silny i obiecaj że na święta wpadniesz. Powiedziała z Uśmiechem na twarzy i ruszyła do pokoju swojego by położyć sie spać. Wyszedłem z domu, zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę kuźni Yoricka, po drodze nie spotkało mnie nic niespodziewanego.
Z oddali już widać było zapalone światła z jego domu. Podszedłem do drzwi, zapukałem i czekałem aż ktoś mi otworzy.
-Otwarte, wchodź, wchodź. Rzekł Yorick zmęczonym głosem.
-I jak Katana gotowa?? Zapytałem podekscytowany jak dziecko cukierkiem.
-Tak tak, ummm... Jakby to ci wytłumaczyć pierwsza próba zrobienia katany mi nie wyszła ostrzę sie złamało ale tą połamaną przerobiłem na po prostu niecą mniejszą katane a dokładniej sztylet. Duża katana wyszła idealne w dodatku udało mi sie wtopić srebną rude magiczną , co oznaczać będzie że jeżeli udasz sie do odpowiedniej osoby będziesz mógł sie nauczyć technik elementu mgły ah.. no to chyba na tyle. Opowiedział Yorick.
-Wow... To niesamowite, mieć takiego kowala w wiosce jak ty. Powiedziałem zapatrzony w katany jak Hanzet na Butelke wódki.
-Dzięki, a jeszcze jedno z tego powodu że katana jest tak dopracowana będziesz mógł wtopić jeszcze jedną rude ale to już musisz znaleźć mojego kuzyna mieszka na wyspie z wulkanem na północ od naszej z 240 km, po drodze znajdziesz wyspe z pustynią na której możesz zdobyć kilka błyskotek. Powiedział Z uśmiechem na twarzy Yorick
-Oooo... Właśnie wiesz coś na temat demonów w wiosce musze to rozwiązać za nim wyjadę. Powiedziałem składając ręce ku sobie.
Yorick chwycił się za podbródek i zaczął analizować.
-Myśle że Ludwig może mieć coś za uszami udaj sie do niego i przyduś go do ściany to myśle że ci powie co nie co.
Powiedział z nieciekawym wyrazem twarzy.
Tak więc wziąłem katany założyłem je na plecy i ruszyłem powęszyć u Ludwiga.
Tuż przed jego domem, poczułem dziwny zapach jakby KRWI!  Zaczołem biec w stronę jego domu, zauważyłem świecące sie światło w jego piwnicy, Podbiegłem do drzwiczek od danej piwnicy i próbowałem otworzyć.
-Ku*wa zamknięte, Ludwig!!! Halo Ludwig!? Jesteś? Nawoływanie nic nie dały, wyjołem katanę i poczułem dziwną energie przepływając przez dany oręż zamachnołem sie pare razy a z drzwiczek zostały wiórki i połamane deski. Wskoczyłem do środka rozejrzałem sie, zauważyłem krwawiącego Ludwiga leżącego w pentagramie który powstał prawdopodobnie z jego krwi.
Podbiegłem, wyrzuciłem go z tego pentagramu, gdy postawiłem nogę na pentagramie wtedy poczułem zła aurę emanującą z niego i w tym samym momencie zaświecił sie mój sztylet nie wiem co wtedy miałem w głowie, ale odrazu wiedziałem co mam robić, wbiłem sztylet w środek pentagramu i przekręcając sztylet zapieczątowałem go w swoim sztylecie, ostrze mojej mniejszej katany, sztyletu jak kto woli wydłużyło sie a całe ostrze przybrało czerwoną barwę a od moich inicjałów biło białe światło. Schowałem mój oręż i podbiegłem do Ludwiga pytając.
-Co żeś znowu odwalił, Ludwig słyszysz mnie, halo odpowiedz co sie stało. Wku*wiony już jego osobą próbowałem go ogarnąć, niestety nie mogłem nic z niego wykrztusić, opatrzyłem jego rany podałem mu wody i tak siedziałem przy nim 10 min, aż w końcu powiedział kilka słów.
-N-nnaa zzzach-odzie gó-ó-óry Jaskinia idź...
Poczym usnął, zebrałem sie otrzepałem i ruszyłem dalej.
-Ten Ludwig coś serio ukrywał jakaś próba pojedniania z demonami? HUH... A może ofiary im składał lecz hodowla mu sie skończyła, to by wyjaśniało czemu tak mu owce znikały. Biegnąc przed siebie i rozmyślając, nie zauważyłem linki która była przedemną, przebiegłem przez nią co spowodowało pęknięcie jej i aktywowanie zapewnie pułapki.
-Muszę być czujny teraz. Sam do Siebie powiedziałem.
Poczym usłyszałem świst z prędkością światła wyjołem katanę i przełożyłem ją przed siebie blokując nadlatujący pień lecz ten wbrew mojej logice sie przeciął w pół.
-Okej to było dobre.. ah ten Yorick. Po rzęknięciu  kolejnych słów do siebie ruszyłem dalej, chyba serio musze przestać gadać do siebie, już z odali było widać  jaskinie gdy podszedłem zaczeła sie z niej wydobywać mroczna, nie demoniczna aura.
Podkradłem się bliżej wejścia u moim oczom ukazało sie całe siedlisko demonów oraz jeden w bardziej humanoidalnej formie, zapewne to ich przywódca. Próbowałem rozmyślić plan ale nic mi nie przychodziło do głowy, więc podsłuchiwałem ich rozmowe.
-Szefie Daryllu wszystko jest gotowe za 2 godziny możemy ruszać na rzeźń, ale ciekawe czy nasza wtyka nic nie powiedziała. Powiedział jeden z jego podwładnych.
-Huh... Myślisz że człowiek mógł poświęcić swoją rodzine dla takiej głupoty bo ja nie sądze, dobra szykować wszystko do wyprawy przyspieszymy nasz wypad. Powiedział Daryll szef tutejszej gromadki. W środku znajdowało sie około 50 jednostek, sam nie wiem czy dam rade ale cóż albo teraz albo nigdy. Rzuciłem kilka bomb dymnych do środka które zamgliły całe wnętrze czułem tak jakby jedność z tą mgłą mogłem wyczuć wrógów i zaatakować z nienacka.
-Straże przeszukać teren. Ukhum. Zakaszlał Darryl. A ja w miedzy czasie siałem zamęt od wewnątrz. Zbliżyłem sie do grupki demonów która stworzyła okrąg i patrzyła sie na zewnątrzną strone ich kręgu, już wiedziałem co zrobić. Naładowany energią w głowie już nasuwały mi sie słowa.
~Flashh Steeppo. Teleportowałem sie do środka okręgu i niczym baletnica, a w takim układzie tancerz ostrzy zrobiłem piruet z moimi katanami przebiłem ich serca. A demony zamieniły sie w popiół. Zostało 44 jednostki.
-Straże Intruz!!!! Wykrzyczał jeden z podwładnych. Wtedy już wiedziałem że mam kłopoty, wtedy moja katana zabłysła w pewnych miejscach co wyglądało na łączenia i wtedy przypomniało mi sie co Yorickowi powiedziałem żeby dorzucił coś od siebie. I dostałem olśnienia.
-Enchance Katana Chain. I wtedy moja katana zamieniła sie w łańcuch z ostrzami już wiedziałem wtedy co zrobić. Zauważyłem większą grupkę tych kreatur.
~Flash Steppo. Teleportowałem sie do nich i dzięki mojej Chain Katanie miałem zwiekszony dystans dzięki czemu mogłem zaatakować większą ilość stworów, zamachnołem sie kataną a z okolicznych stworów pozostało posiatkowane kawałki wtedy dzięki technice teleportacji przebiłem ich serca a one same zamieniły sie w popiół.
Zostało 26 jednostek. Wtedy Daryll sie wkurzył i zamachnął sie skrzydłami a cała mgła znikneła.
-Tu cie mamy, łapać go. Rozkazał Szef demonów.
Wszywtkie jednostki sie na mnie rzuciły, a ja sie teleportowałem zanich i zaczołem ich atakować moim katana chainem z taką predkością że ruchy nim przypominały elipsoidy z zakończenia katany. Wszystkie demony padły na ziemie a ja zaczołem im wszystkim przebijać serca, wszystkie zamieniły sie w popiół i zostałem sam na sam z Daryllem.
-Co żeś zrobił z Ludwigiem, COOOOO!!!! Wydarłem sie tak głośno że aż okolczne ptaki zerwały sie z drzew, a echo rozniosło sie po jaskini.
-Głupcze podpisał Pakt ze mną jak widzisz za mną jest jego rodzina jeżeli najazd nam sie uda to odzyska ich jednak ty jesteś przeszkodą a żeby mnie powstrzymać musiałbyś albo mnie zabić albo pomoc w najeździe na tych bezużytecznych ludzi, może wtedy oszczędze twoją rodzine, hahahah. Zaśmiał sie szyderczo Daryll.
-Ty ku*wo myślisz że kim jestem jakimś pionkiem którym możesz zawładnąć. Rzuciłem sie na niego zadając mu kilkadziesiąt cięć kataną chainem i przywróciłem ją do pierwotnej formy i zaczołem dalej atakować, Daryll zamachnął sie ręką i wyrzucił mnie na kilka metrów w powietrze po sam sufit jaskiny, wbiłem sztylet w sufit podtrzymując sie nogami i odbiłem sie od niego, z prędkością światla leciałem ku stronie Darryla gdy ten sie nagle zanie teleportował i zaczoł swoimy szponami rozdrapywać plecy. Upadłem na ziemie i wypłułem dosyć sporą ilość krwi , wtedy już serio sie zdenerwowałem.
-Jak widzisz chłopcze nie masz ze mną najmniejszych szans. Hahahhahaga. Powiedział Daryll poczym zaczoł lecieć w moją stronę z dużą prędkością, w tym momencie zaświecił sie moja katana więc wyjałem także drugą i gdy ten był już przedemną teleportowałem sie pod niego i rozciołem jego brzuch poczym zaczołem sie teleportować tuż obok niego zadając mu cięcia i cykl powtarzałem kilka razy praktycznie całą jaskinia była spowielona jego krwią gdy ten padł na ziemie podbiegłem do niego wbiłem w niego sztylet i przekręciłem pieczętując go.
-Aaagghh... Ku*wa jak pali. Wydał ostatnie tchnienie Daryll, wchłonięty do mojego sztyletu, tym razem ostrze wydłużyło sie nieco bardziej a kolor pozostał taki sam,
Jednak sztylet nie przestał błyszceć oznaczało to że coś jeszcze sie znajdowało w tej jaskini. Podszedłem do Tronu Darylla zamachnołem sie swoją kataną, a tron zamienił sie kilka pomniejszych kamieni, pod tronem znajdował sie kolejny pentagram podobny do tego co znajdował sie w domu Ludwiga.
-Może to mu pomoże. Powiedziawszy to wbiłem Katane pieczętującą i ją przekręciłem, wtedy cała złowroga aura znikneła a moim oczą ukazały sie złoża złota , wykopałem kawałek i schowałem go do plecaka, poczym ruszyłem w kierunku do wioski miałem zamiar powiadomić Yoricka o złożu on będzie wiedział co z tym zrobić, w drodze powrotnej zajde jeszcze do Ludwiga.

-Dobra jest godzina 15:30 już widze z odali jego dom. Wbiegłem do jego domu napotkałem Ludwiga zdrowego, w stanie którym mógł sie swobodnie ruszać, opowiedział mi że musiał zawrzeć układ z Darrylem żeby chronić rodzine na szczęście wszystko dobrze sie skończyło, podziękował mi a ja poszedłem dalej, dokładniej do Yoricka poinformowałem go o zainstniałej sytuacji.
-Dobrze że tak sie to skończyło a nie innaczej, hmm przynajmniej nie bedzie problemów jak wyjedziesz, dobra leć bo sie spóźnisz pożegnać z rodziną. Zbiłem pione z Yorickiem i zmierzałem ku domu zostało bardzo mało czasu słychać było już nadpływający statek z oddali.
-Jeszcze Kawałek. Biegłem ile sił w nogach i zauważyłem ze wszyscy stoją przed domem nawet Nezuko czy Ojciec.
-Aa-rion. Biegła w moją strone Nezuko z łzami w oczach a gdy sie spotkaliśmy się po środku przytuliła sie do mnie mocno i powiedziała.
-Uwważaj na siebie, a teraz idź sie pożegnać z resztą bo zaraz odpływają. I tak jak Nezuko powiedziała tak zrobiłem.
Podszedłem do ojca uścisłem mu rękę i powiedziałem.
-Dbaj o nich bo będziesz miał ze mną doczynienia i uważaj na siebie. Powiedziałem uśmiechając sie w jego strone, a on rzekł.
-Dobrze, ty też uważaj na siebie syna mam jednego. Powiedziawszy to odwrócił wzrok co sprawiło że miałem dziwne przeczucia, zresztą to na później zostawie. Podbiegłem do mamy i ją przytuliłem bo nie wiedziałem kiedy znowu ją zobacze.
-Synu jestem z ciebie taka dumna, bądź ostrożny niewiadomo co czyha w tak wielkim świecie. Gdy to powiedziała zaczeły łzy jej kapać z oczów.
-Mamo nie płacz wróce cały i zdrowy a wy uważajcie na siebie a teraz biegne do portu. Po zakończeniu rozmowy zaczołem biec w strone portu a ludzie po drodze mnie pozdrawiali i wiwatowali a ja z uśmiechem na twarzy biegłem pod dachach i drzewach by tylko zdążyć i wtedy zobaczyłem sygnał mgłowy statku co oznaczało że już rusza a ja byłem dopiero w bramie do portu, gdy podbiegłem dostateczenie blisko wyskoczyłem w strone statku wiedziałem jednak że nie doskocze wtedy naszła mnie myśl, wyjołem katane i;
-Enchance Chain Katana!!! I zaczepiłem sie ostrzem o statek dzięki czemu wybiłem sie wyżej w powietrze jednak wiedziałem że kilku metrów zabraknie.
-Aghhh.. Flash Steppo. Dzięki tej technice udało mi sie wskoczyć na statek, ludzie z wioski gwizdali, machali i wiwatowali, ja również im odmachałem i wtedy Kapitan sie wydarł jak poparzony.
-ALARM PASAŻER NA GAPE ŁAPAĆ GO. Marynaże rzucili sie na mnie, a ja sie teleportowałem za nich i rzuciłem worek ze złotymi monetami.
-Która kajuta wolna? Spytałem z zimnym spojrzeniem w strone jego. Zestresowany Kapitan powiedział że 107b i tam sie udałem, otworzyłem drzwi a moim oczą ukazał sie skromny pokoik z łóżkiem oknem oraz mała szafą rozpakowawszy się położyłem sie na łóżku i zmęczony dzisiejszym dniem odrazu usnołem, zaczol mi sie śnić las w którym ujrzałem plemie elfów żyli sobie normalnie chociaż jeden elf przykuł moją uwage a dokładniej elfka z toporem nie wiem czemu czułem więź między nami a sen urwał mi sie w momenci gdy popatrzyła sie w moją strone i powiedziała.
~Aaron czekam na ciebie.
Wtedy sie przebudziłem a gdy znowu usnołem śniło mi sie cokolwiek innego.....

Księga Łowcy DemonówWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu