{Strona 1
Jest dokładnie 25.08.1949 Wtorek Godzina 12:00
-Niedawno wstałem, wiem że jest to dzień przed przypłynięciem statku który mnie zabierze w miejsce którym dowiem się więcej o Demonach i całej reszcie. Musiałbym się jeszcze udać do Yoricka tutejszego kowala. Rodzina się bardzo niepokoi tym wyjazdem jednak ja nie czuje lęku w końcu ktoś musi spłacić dług wioski.}Zabrałem swój plecak i ruszyłem ku centrum wyspy już mijałem ostatni zakręt gdy nagle...
-Pomocy on t-tuutaj jest , aaahh... Ludzie w okolicy zaczeli sie chować w swoich domach i barykadować nikt nie miał zamiaru ruszyć na pomoc tam gdzie rozchodziły się krzyki.
-Kto, gdzie, haloooo powiedz coś! Powiedziałem rozkojarzony, szczerze nie wiedziałem co robić ale i tak pobiegłem ślepo przed siebie a moim oczą ukazał sie jeden z demonów.
Przypominał posturą człowieka jednak jego skrzydła i ręce były zdeformowane mierzył ponad 2 metry wysokosci i byłbardzo umieśniony.
-Aaron pomoż prosze, nie wiem skąd sie to tutaj wzieło... Powiedział Ludwig jeden z farmerów w wiosce. Rozejrzałem się dookoła gdy moim oczom ukazała się stara zardzewiała kosa i sierp, nieco lepiej zadbany. Podbiegłem założyłem kose na plecy a z sierpem w ręku podbiegłem do najbliższego sznurka z praniem i go zabrałem ze sobą kiedy w miedzy czasie demon zajadał sie owcami Ludwiga. Biegłem ku jego stronie gdy znalazłem się już bliżej zasięgu to zaczołem gwizdać i nawoływać jego.
-Padalcu zrogowaciały tutaj pfff.... Demon ruszył ku mojej stronie był oddalony o jakieś 20 metrów, w miedzy czasie przywiązałem sznurek do sierpa i gdy znalazł sie dostatecznie blisko zrzuciłem go jak boomerangiem który się obwinął wokoło demona blokując jego ruchy. Demon upadł jakiś metr przede mną i w tym samym momencie podbiegłem zdejmując kose i robiąc zamach odciąłem mu głowe i przebiłem serce. Usiadłem na kamieniu obok i przyglądałem sie szczątkom które zmieniały sie w popiół.
-Ufff to było nie fajne. Powiedziałem cały zdyszany.
Ludwig w miedzy czasie pobiegł po wode do domu i mi ją podarował, wziołem kilka łyków i miałem ruszać dalej gdy ludzie z okolicznych domów wyszli ustawili sie w kółku i już chcieli mnie łapać by mną podrzucać chociaż tego bardzo nie chciałem, wtedy poczułem jakąś dziwną energie przepływajaca przez ciało a do mojego mózgu dopływało wiele wizji i bodzców z jednego z nich odczytałem na głos.
-Steep FLASH! Po wypowiedzeniu tego jak i nagłos jak i w głowie przeteleportowałem sie kawałek dalej za osadników mej wioski. Wszyscy patrzeli z paraliżowani zdziwieniem, a gdy sie otrząsneli rzekli tylko suche.
-Dziękujemy za ratunek. Każdy potym wrocił do swoich domu i pracy, a ja ruszyłem w swoim kierunku czyli do Yoricka.
-Już raczej nic mi nie przeszkodzi. Już w oddali było widać kuźnie Yoricka.
-Aaron kope lat, co ciebie do mnie sprowadza? Zapytał z założonymi rękoma.-Jak wiesz, jutro wyruszam potrzebowałbym byś wykuł mi jedną z katan z czarnej rudy.
-Wiesz to troche kosztuje ale jak dla ciebie moge nieco zmn... Nie dałem mu dokończyć po czym postawiłem na stół worek z 5000 sztuk złota. Yorick tylko wytrzeszczył oczy.
-Bedziesz musiał poczekać koło czwartej rano powinien być gotowy jakieś specjalne życzenia?
Zapytał Yorick .
- Na początku ostrza wyryj czerwone A K oraz żeby rekojeść była czerwona to tyle. Po rozmowie wrociłem do domu pomogłem troche mamie w szykowaniu kolacji oraz praniu. Wszyscy usiedliśmy do stołu niestety jak zwykle ojca nie było.
-Znowu sie włóczy po wiosce huh? Spytałem Grzebiąc widelcem w ziemniakach.
-Dobrze wiesz że taka jest jego praca, liczył na ciebie że ty też po nim przejmiesz smykałke. Z Uśmiechem na twarzy odpowiedziała Mama.
-Tia jakoś roznoszenie poczty to nie jest moja smykałka, młoda już śpi? Zapytałem kończąc kolacje.
-Położyła się pół godziny temu, ty też powinieneś kłaść sie spać wkońcu wstajesz bardzo wcześnie. Powiedziała matula zbierając talerze ze stołu.
-Masz racje Jeszcze musze zajść rano wcześnie do Yoricka odebrać katanę. Tak w ogóle powiedziałaś jej że wyruszam czy dalej sie z tym ociągasz? Spojrzałem sie na matule która była rozkojarzone w tym samym czasie wszedł Ojciec do domu, z całym rozdartym czołem, plującym krwią, i dziurą w brzuchu. Nie mogł wykrztusić słowa padł na ziemie, Matka przerażona nie wiedziała co robić. Wziołem Ojca do jego pokoju i go opatrzyłem. Ojciec zwijał sie z bólu chciałem wydobyć od niego co sie stało ale usnął i nie chciałem go męczyć, bo ranach mogłem stwierdzić jedno był to demon klasy Niskiej, a mama również sie już kładła spać więc stwierdziłem że podziele ich los więc położyłem sie spać...
CZYTASZ
Księga Łowcy Demonów
AdventureNa małej wyspie kończy się sielankowe życie Aarona który ma wyruszyć w podróż która ma go odmienić oraz losy jego wioski. w czasie podroży bedzie prowadził swoją ksiege łowcy demonów która ma być jego testamentem wrazie złych okolicznosci może pozn...