Jakby znikąd, pielęgniarze wpadli do sali. Isobel została odepchnięte od stolika nocnego matki, który szybko otoczyli mężczyźni i kobiety w zielonych szatach, uciskając jej matkę i krzycząc polecenia, a oczy Isobel wypełniły się łzami.

Po minutach, miła, okrągła twarz pojawiła się nagle przed nią i rozpoznała pielęgniarkę z wcześniej tego dnia.

- Miała atak, kochanie. Będzie z nią dobrze, ale musimy przenieść ją na prywatną salę.

Pielęgniarka wyprowadziła ją z pomieszczenia na korytarz. Isobel stała na palcach, próbując zobaczyć salę, ale drzwi były zamknięte. Starła łzy z policzków, obracając się w stronę pielęgniarki.

- To normalne? - Zapytała. - Dzisiaj rano wydawała się taka zdrowa.

Ale natychmiast pożałowała tego pytania, zmartwiona mina na twarzy pielęgniarki nie zwiastowała tego, co chciała usłyszeć.

- Zdecydowanie się tego nie spodziewaliśmy. - Powiedziała pielęgniarka, ciepłe oczy wypełnione były współczuciem. - Musimy zrobić kilka badań.

- Mogę zostać? Proszę?

Pielęgniarka pokręciła głową, a Isobel była gotowa znowu wybuchnąć płaczem.

- Natychmiast się z tobą skontaktujemy, jeśli będzie coś nie tak.

Isobel chodziła dookoła budynku przez pół godziny po wyjściu, rozważając możliwe sposoby na wkradnięcie się do środka. Ale ludzie w zielonych szatach otoczyli lobby i nie widziała żadnej możliwości, aby przejść obok nich bez rzucania się w oczy. I tak nie miała pojęcia gdzie jest nowa sala jej matki.

Mała grupa pijanych kolędników przeszła obok niej, odwracając jej uwagę od myśli.

Skupiła się na migoczącej latarni, myśląc o Draco. Mogła iść do jego mieszkania, ale widziała wyczerpanie w jego oczach, wiedziała, że teraz prawdopodobnie już spał. Nie przeszkadzałoby mu, gdyby go obudziła, wiedziała to. Ale przez ostatnie trzy dni i tak przeszedł przez nią zbyt dużo.

Więc teleportowała się do domu. Zdjęła płaszcz, jej kończyny były ciężkie i zmęczone. Chciałaby być gdziekolwiek, ale nie tu. Zimny domek na plaży zapewniłby jej więcej komfortu niż ten opuszczony dom.

Weszła do salonu, opadła na miejsce, gdzie godziny temu siedział Draco, długie kończyny i białe blond włosy. Gdzie patrzył na nią i powiedział, jeśli mam być szczery, Belly, nie chcę zostawiać cię tu samej.

Podniosła poduszkę, uniosła ją do swojej twarzy, aby zobaczyć, czy nim pachniała. Ale nic.

Przegrała ze zmęczeniem. Zwinęła się tam, gdzie siedziała i usnęła.

Wstała późnym rankiem, dalej w ubraniach z wczorajszego dnia, ale o wiele bardziej wypoczęta. Szybko się przebrała i użyła sieci Fiuu, aby udać się na ulicę Pokątną. Trzymała opuszczoną głowę, kiedy przechodziła przez tłumy, przez setki ludzi, którzy robili świąteczne zakupy na ostatnią chwilę. Gdyby wpadła na Lucjusza Malfoya, przynajmniej nie mógłby nic zrobić z tym, że tu była. Przynajmniej miałaby czas na reakcję, na przygotowanie się na jego następny ruch.

Idąc do mieszkania Draco, jej umysł wypełniony był myślami o czystej niesprawiedliwości tego wszystkiego. Jak jej matka była chora i Isobel nie mogła nic z tym zrobić, jak nie mogła zapewnić jej niczego poza swoim towarzystwem. Jak wyczerpanie Draco wyglądał, jak okropne to wszystko musiało być dla niego, jak niesprawiedliwie było opłakiwać kogoś przez półtora roku, tylko po to, żeby dowiedzieć się, że cały ten czas żyła, jedynie ponad 300 kilometrów dalej.

Dear Draco 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz