- Przerwać egzekucję! - powiedział wiedźmin donośnym głosem - Za co ich wieszacie?
- Za kumację z Wiewiórkami, ot co! - krzyknął strażnik wyraźnie oburzony zachowaniem wiedźmina.
- Jaskier też z Wiewiórkami się skumał? - zapytał Geralt wskazując na barda.
- On to za rozpustę zawiśnie.
- A od kiedy za rozpustę się ludzi wiesza? - wiedźmin uniósł brew i skrzyżował ręce.
- Zamknąć się! Kurwy i wiedźmini głosu nie mają - odburknął mu jeden ze strażników - Śpiewak ma wisieć i będzie wisiał. To porządne miasto.
Jeden z mieszkańców chciał zabrać głos, ale strażnik mu przerwał. Idalia obserwowała całą akcję z daleka. Jako jedna z nieludzi, wolała się nie wtrącać.
- Zawrzeć gębę! Spokój! - strażnik zaczął uspokajać tłum.
- Słuchajcie wszyscy! Temu wojakowi z bożej łaski gniją jądra! - krzyknęła Garwena, właścicielka burdelu.
- Stul pysk, dziwko! - strażnik zacisnął prawą pięść.
- Chyba nie uderzysz kobiety? - zapytał Geralt.
- Kobiety nie - odpowiedział mu strażnik i rzucił się na niego z pięściami, jednak szybko padł na ziemię po kilku ciosach, które Geralt mu zadał. To samo stało się z pozostałymi strażnikami. Tłum wiwatował i komentował całe zajście. Po chwili więcej strażników się zbiegło i zaczęli się przepychać przez tłum, a wraz z nimi pojawił się Loredo.
- Co tu się kurwa dzieje? - zapytał Loredo. Jednak jego pytanie zostało zignorowane - Pytam co się tu w pizdę, palec wyprawia? - zapytał jeszcze raz.
W końcu podszedł do niego strażnik i próbował wyjaśnić co się dzieje, jednak nie dał rady, przez to że zaczął się jąkać. Loredo odepchnął go na bok. Zwrócił się do Geralta.
- To miejsce służy albo do przemawiania, albo do wieszania. Co wybierasz?
- Ty tu dowodzisz? - zapytał Geralt.
- Bernard Loredo. Komendant Flotsam - przedstawił się mężczyzna.
Elfka postanowiła wrócić do karczmy, kiedy uznała że kryzys jest już zażegnany. Miała już dosyć tych krzyków. Geralt na pewno uratuje Jaskra, więc nie miała się o co martwić. Wróciła do stolika przy którym wcześniej siedziała. Do karczmy po chwili weszła cała kompania. Usiedli przy największym stole, który znajdował się w pomieszczeniu.
- A niech mnie! Było naprawdę blisko...Karczmarzu, wódki! - elfka usłyszała jak Jaskier wydziera się na całą karczmę. Postanowiła podejść i się przywitać. Mężczyzna zauważył, że elfka idzie w jego stronę. Rozpoznał ją od razu, wszędzie poznałby te błyszczące, ciemnoniebieskie oczy.
- Idalia! - krzyknął wesoło i wstał od stołu. Reszta spojrzała na niego jak na skończonego idiotę, zastanawiając się czemu przytula jakąś randomową kobietę w karczmie. Od razu przytulił elfkę. Kaptur, który Ida miała na głowie zsunął się, odsłaniając jej twarz i włosy. Dziewczyna miała grzywkę, a jej uszy były zakryte. Miała również opaskę na czole, którą zazwyczaj nosiła. Jej twarz była blada, pokryta sporą ilością jasnych piegów. Była tak piękna, jak Jaskier ją zapamiętał.
- Jaskier, udusisz mnie! - Idalia wyrwała się z objęć szatyna - Ceádmil, Gwynbleidd - zwróciła się w stronę Geralta z uśmiechem. Białowłosy skinął głową z delikatnym uśmiechem.
- Jaskier, może przedstawisz nam młodą damę? - krasnolud zwrócił się do szatyna, który cały czas wpatrywał się w Idalię.
- Ach tak, Zoltan, Triss to jest Idalia.
- Ceadmill - Idalia uśmiechnęła się do towarzyszy Jaskra i machnęła ręką.
- Chodź, usiądź obok mnie - zaproponował Jaskier i usiadł na swoje miejsce. Ida usiadła obok niego, a w tym czasie karczmarz przyniósł wódkę. Nie pisała się na rozmowę w towarzystwie, ale co tam.
- Jak się poznaliście? - zapytała Triss, żeby zagaić rozmowę.
- Jakby to...- zaczął Jaskier - spotykaliśmy się przez pewien czas. Uwierzcie ta dziewczyna potrafi zawrócić w głowie jak mało kto, ale to było szmat czasu temu. Dajmy na to z jakieś trzy lata? - mówiąc to spojrzał na Idalię, a ta tylko kiwnęła głową żeby potwierdzić jego słowa - poznałem ją z Geraltem!
- Nie przypominam sobie, żebyś poznał mnie z Geraltem. Poznaliśmy się w innych okolicznościach, jak uratował mi rzyć przed stadem ghuli - sprostowała elfka. Faktycznie tak było, jeszcze nawet zanim poznała Jaskra. Była młoda i głupia, nie uważała co robi, a że Geralt akurat miał zlecenie w pobliżu to przypadkiem pomógł elfce.
- A tego to mi nie opowiedziałeś! - Jaskier zwrócił się do Geralta z wyrzutami. Wiedźminjednak go zignorował i zmienił temat.
- Więc może wyjaśnicie nam co tu się dzieje? Miesiąc temu mieliście jechać na ślub Zoltana.
- Wszystko się pochędożyło. Ślubu nie będzie - powiedział Zoltan wyraźnie smutny.
- Słyszeliście o Folteście? - zapytał Geralt.
- Oczywiście, plotki podróżują szybciej od wiatru - powiedział Jaskier i wypił kieliszek wódki.
- A o co chodzi z Foltestem? - zapytała zmieszana Idalia.
- A no widzisz Geralt zabił Foltesta! - odpowiedział jej bard, jednak zbyt głośno.
- Jaskier! Zamknij się! - Zoltan go uciszył uderzając go kuflem w głowę. Szatyn zaczął masować obolałe miejsce - ja to bym chciał poznać prawdę, a nie słuchać plotek.
- Nie zabiłem Foltesta, jeżeli o to wam chodzi. Ktoś mnie wrobił.
Idalia poczuła, że temat zaczyna się robić poważniejszy i jej nie dotyczył ani nie interesował, więc postanowiła się zmyć.- Miło się rozmawia, ale muszę lecieć. Do zobaczenia - Idalia wstała od stołu.
- Już idziesz? Dopiero zaczynamy ciekawszą część! - Jaskier wyraźnie posmutniał. Kobieta dała mu buziaka w policzek i wyszła z karczmy zakładając na głowę kaptur.
***
Witam w pierwszym rozdziale po korekcie! Jeżeli ktoś to już kiedyś czytał, no to wie jak się potoczy historia, ale zachęcam do ponownego czytania bo trochę rozszerzę historię, nie dużo ale trochę. A jak ktoś jest nowy to mam nadzieję, że wam się spodoba i zostaniecie na dłużej.
Misaki
![](https://img.wattpad.com/cover/268054876-288-k980323.jpg)
YOU ARE READING
Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]
FanfictionKrótko i na temat. Idalia - młodka elfka, która znalazła się jakiś czas temu w okolicy Flotsam dołącza do komanda Iorwetha w ramach odwdzięczenia się za uratowanie jej tyłka. I tu zaczyna się przygoda dziewczyny do której dołącza też pewien wiedźmin...
1. Starzy znajomi
Start from the beginning