◂ROZDZIAŁ 11▸

662 69 22
                                    

KORNELIA

Kaszlę dwa razy, czując suchość w gardle. Przewracam się na plecy i jęczę z bólu. Mam wrażenie jakbym przez całą noc uderzała głową w ścianę. Mimo zamkniętych oczu, wiem, że do pokoju wpada cała masa promieni słonecznych, co jeszcze bardziej mnie dobija. Wciąż nie unosząc powiek, siadam na łóżku i opieram łokcie na kolanach. Rany boskie, dopadł mnie kac morderca i skubany nie ma dla mnie serca. Jęczę przeciągle i opadam do tyłu bezsilnie. Jednak zamiast paść na miękką poduszkę, uderzam głową o coś twardego i odbijam się jak piłka.

— Jezus kochany. — Rozlega się za mną cichy skrzek, na co gwałtownie otwieram oczy i odwracam się za siebie.

— Co Ty tu robisz? — piszę, widząc leżącego Damiana. Bez koszulki!

Wyskakuję z łóżka, lekko się zataczając na ścianę. W głowie mi wiruje, przez co ją opuszczam i zamykam oczy, jednak kiedy je otwieram staję jak wryta. Naga! Praktycznie naga! Mam na sobie jedynie koszulę, która i tak jest zapięta tylko na jeden guzik i więcej odsłania niż zasłania. Odzyskując równowagę, wyciągam rękę by sięgnąć po kołdrę i się nią owinąć, ale powstrzymuję się przed tym, gdy dostaję olśnienia. Przecież on może być nagi! Cały! I tak zamiast ściągnąć z niego kołdrę, siadam w przeciwległym rogu łóżka i naciągam na siebie kawałek kołdry.

— Zawsze masz tyle energii z rana? — pyta, lekko zachrypniętym głosem, wciąż trzymając jedną rękę za głową, a drugą masuje miejsce, w które najprawdopodobniej go uderzyłam.

— Co robisz w moim łóżku? — pytam, na tyle głośno na ile pozwala mi bolące gardło.

— Kochanie, to moje łóżko — uśmiecha się delikatnie, jakby to wszystko było co najmniej normalne.

Najpierw uderza we mnie to jak mnie nazwał. Marszczę brwi i kręcę głową w jego stronę, ale zaraz po tym dociera do mnie dalsza część jego słów. Przełykam gulę w gardle i rozglądam się dookoła. Racja, jego część pokoju. Jednak najbardziej zaskakuje mnie widok mojej sukienki, która leży koło łóżka. Co jak co, ale ja swoje rzeczy szanuję. Próbuję sobie przypomnieć co wydarzyło się przez ostatnie kilka godzin, ale mam pustkę w głowie. Kompletnie urwany film, ostatnie co pamiętam to jak Filip Lato przynosi nam sok do popitki. Ochlałam się. Ostatni raz urwał mi się film przeszło dekadę temu, ale wtedy chociaż nie musiałam się niczym przejmować.

— Co my tu? Co ja tu? Dlaczego ja... — przerywa mi i czuję, że porusza się na łóżku.

— Kochanie, nie pamiętasz? — pyta i dotyka mojego kolana, które wystaje spod kołdry.

Zrywam się na równe nogi i chcę mu coś odpowiedzieć, jednak brak mi słów. Wymachuję dłonią w jego kierunku, a następnie odwracam się na pięcie i ruszam w stronę łazienki. Wydaję z siebie jęk rozpaczy kiedy przy drzwiach mijam biustonosz, który wczoraj miałam na sobie. Podnoszę go szybko, wchodzę do łazienki, przekręcam za sobą zamek i odwracam się, opierając się o drzwi. Na podłodze zastaję widok, którego nie chcę widzieć. Moje majtki leżą na środku podłogi, obok nich spodnie Damiana. Rzucam stanik na klapę ubikacji, zdejmuję z siebie koszulę i wchodzę pod prysznic. Kiedy zimna woda, zaczyna spływać po moich ciele, uderzają we mnie urywki z ostatniego wieczoru. To jak tańczyłam, ocierając się o Damiana, to jak czułam jego pełny wzwód, nawet dudnią mi w uszach słowa, kiedy mówi, że mnie kocha. Nonsens po prostu! Ostatnim wspomnieniem jakie mam jest to, gdy wchodzimy do pokoju, a ja zaczynam dotykać jego penisa przez materiał spodni. Nie mam pewności, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę, czy to jedynie wytwór mojej wyobraźni, może sen. Jedynym co pasuje do potwierdzenia, że te sytuacje miały miejsce w rzeczywistości jest to, że obudziłam się z Damianem w jednym łóżku prawie naga, wszędzie są rozrzucone nasze ubrania, w dodatku zwraca się do mnie tak jakbym spełniła jego wszystkie marzenia.

Właściwe miejsce | #B1 ◂ZAKOŃCZONA▸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz