Wypadek

14 3 0
                                    

Jason jak zwykle był gotowy jako pierwszy. Jego żona Alice poprawiała jeszcze makijaż, a teściowa Jason'a powoli ze względu na wiek zakładała buty.
Jason zaczął się niecierpliwić i je poganiać.

J - No kurwa, ale ruchy tam. Żeby dojechać na lotnisko mamy nie całą godzinę.

A- Jason uspokój się. Przecież zdążymy.

J- Dobra czekam w aucie. Jak nie zdążymy to bierzesz mamusie na garba i lecisz z buta do domu.

Jason wyszedł z domu i wsiadł do samochodu. Złapał mocno rękoma kierownicę i zrobił kilka głębokich wdechów co go trochę uspokoiło.
Po chwili z domu wyszła Alice ze swoją mamą. Wsiadły do auta.

A- Jason już się wyszumiałeś? Widzisz. Zajęło nam to kilka minut, które i tak niczego nie zmieniom.

J- Wiesz, że nie cierpię się spóźniać... A czasami mam wrażenie jak byś wystawiała mnie na próbę... Zdenerwuje się czy nie...

A- Misiek. Wcale tak nie jest. Jedźmy już.

Ruszyli w drogę. Do lotniska mieli zaledwie 30 km. Po wyjechaniu z ich miejscowości musieli przejechać przez przejazd kolejowy, który był zamknięty zawsze w najmniej odpowiednim momencie. Mieli chociaż tyle szczęścia, że stali przed zaporą jako pierwsi. Minęło pięć minut i nic nie jechało. Jason w aucie już bluźnił sobie pod nosem.
Po chwili pociąg przejechał. Zapory jeszcze do końca się nie podniosły, a Jason mocno przycisnął pedał gazu i gwałtownie ruszył. Jako, że droga przed nim była pusta jechał szybko, bo aż 80 km/h. Dojeżdżał do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Miał do niej jeszcze około stu metrów, gdy zapaliło się czerwone. Mimo to nie zatrzymał się i na środku skrzyżowania zderzył się z innym pojazdem. Siła uderzenia była tak duża, że samochód Jason'a przejechał jeszcze kilka metrów, koziołkował i zatrzymał się na innym pojeździe.

Jason po chwili ogłuszenia otworzył oczy. Zobaczył, że jego żona i tesciowa, które podróżowały bez zapiętych pasów wyleciały z samochodu. Jason wyszedł z auta o własnych siłach. Krew lała mu się po oczach. Przeszedł na drugą stronę zdewastowanego auta. Gdy przetarł oczy z lejącej się krwi zobaczył swoją żonę. A właściwie jej głowę, która się oderwała od reszty ciała. Oparł się o wrak spojrzał w prawo a kawałek dalej leżała w kałuży krwi jego teściowa z powykręcanymi kończynami, rozerwaną twarzą. Z klatki piersiowej nawet było widać wystające, wyłamane żebro. Spojrzał do auta, które przygniotło jego auto i zobaczył tam zgniecionego faceta, którego mózg wypływał z czaszki.
Jason słyszał hałasy  związane z krzykiem ludzi, którym udało się przeżyć. Usłyszał jeszcze syreny pędzącej karetki i po chwili nic. Był świadomy tego co się dzieje, czuł ból całego ciała, którego nie da się opisać. W końcu upadł. Krew zalewała mu całą twarz. Nie słyszał już nic prócz nie zrozumiałych dla niego szmerów, które zdawały się jak by mówić do niego demonicznym głosem, ale on sam nie był w stanie powiedzieć nawet pół słowa.
Po chwili przyjechało kilka karetek pogotowia. Jedna z nich zabrała Jason'a. Ratownicy coś do niego mówili, ale on nie był w stanie ich zrozumieć. Zamiast tego stale słyszał w głowie jakieś charczenie, coś co próbowało się ułożyć w słowa. Po przetransportowaniu go do szpitala i wykonaniu serii badań wprowadzono Jason'a w stan śpiączki klinicznej. Mimo tego Jason dalej słyszał głosy. Coraz bardziej wyraźne.
Po kilku tygodniach śpiączki, został wybudzony. Po wybudzeniu mówił lekarzowi, że słyszał głosy. Na początku nie zrozumiałe dla niego, ale potem obwiniały go o wypadek. Lekarz mu wyraźnie powiedział, że to wina psychiki, która została naruszona w skutek wypadku.  Jason dostał leki uspokajające, które miały mu pomóc zabić stres po tragedii, która go spotkała.
Po lekach faktycznie się wszystko uspokoiło. Po tym jak Jason wyszedł że szpitala odbyła się rozprawa sądowa, w której oskarżono Jason'a o spowodowanie śmiertelnego wypadku na 5 lat więzienia, bez warunkowego zwolnienia.

Nie było łatwo przez te pięć lat. Przebywanie w zamknięciu bardzo źle wpłynęło na Jason'a. Po wyjściu nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Wrócił do swojego domu wraz z kilkoma butelkami wódki i przez kilka dni nieustannie pił. Gdy już jakoś doszedł do siebie, znalazł pracę na sortowni odpadów. Mimo pracy z ludźmi był bardzo zamknięty w sobie. Z nikim nie rozmawiał no chyba, że musiał. Po pracy wracał do domu, jadł coś pil piwo i szedł spać. Którejś nocy obudził go jakiś szmer. Myślał, że coś jest w jego mieszkaniu. Obszedł cały dom, ale nikogo, ani niczego nie znalazł. Położył się łóżku i coś go sparaliżowało. Nie mógł się ruszyć i słyszał krzyki tak głośne i tak dziwne jak by ktoś krzyczał przez modulator głosu, że ze strachu zaczął płakać. Między krzykami udało mu się wychwycić jak by ktoś powiedział "Jesteś mój" po czym zasnął.

Obudził się rano bardzo zestresowany. Do jego drzwi zapukał listonosz. Gdy Jason podchodził, żeby otworzyć głos w głowie podpowiedział mu, że ma wciągnąć listonosza do domu. Wydało mu się to wręcz absurdalne. Jason wziął list od listonosza i zamknął drzwi. W tedy bardzo głośno w jego głowie słyszał strasznie irytujący pisk i słowa "Zabierz go do domu. Teraz!". Jason szybko otworzył drzwi i zawowal listonosza. Ten podszedł jeszcze raz a Jason złapał go fraki i wciągnął do mieszkania. W momencie poczuł, że nie ma nad sobą kontroli. Trzymając jedną ręką listonosza, złapał druga ręka za butelkę po piwie, która stała w korytarzu i mocno uderzył listonosz w głowę, przez co ten stracił przytomosc. Jason zaciągnął swoją ofiarę do piwnicy, przywiązał do krzesła, zakleił usta i czekał aż się wybudzi.

Jason CheerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz