15

202 11 14
                                    

Ilość słów: 1065
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Reader pov

- Przyszłam uratować ciebie, nas. - już lekko podirytowana wyszeptałam jak ten poeta. Oczywiście, żeby wkurzyć tamtą typiarę.

- Co?! - wrzasnęła nagle "pani Potter".

Poruszyłam znacząco brwiami, na co ruda wstała i wyszła trzaskając drzwiami. Harry nawet nie drgnął. Ucieszona, że mój plan się udał, podeszłam do niego i wyszeptałam:

- Chcesz tak żyć? Nie chciałbyś być z kimś innym? Albo być gdzie indziej? -

To było oczywiste, że powie "tak", więc jak można się domyślić zgodził się ze mną, ale nie od razu. Zastanawiał się przez chwilę na głos. Robił to specjalnie, żeby mi czas zmarnować. To było widać. Jednakże, gdy w końcu się zgodził znowu teleportowaliśmy się do Hogwartu, jednak od razu do gabinetu dyrektora, bo po co mam go znowu ciągać nie?

Dumbledore uśmiechnął się, gdy weszliśmy do środka. Nie wiem dlaczego, ale to nie ważne. Podeszłam do jego biurka przy którym aktualnie siedział i usłyszałam szept w mojej głowie:

Tak prędko zrobić ci się tego nie uda... Nie wydaje ci się to dziwne, że moment przed twoim wejściem do portalu wszyscy zniknęli? Tak miało się stać... Tak miało być... Przeszłości nie zmienisz...

Gdy szept się skończył głowa zaczęła mnie boleć niemiłosiernie mocno. Serio, czułam jakby mi wybuchła. Albus podbiegł do mnie.

- Naprawdę? W tym momencie? - mruknął zanim zemdlałam.

Trzeciaosoba pov pov

Albus i Harry zanieśli (T/I) do skrzydła szpitalnego. Pani Pomfrey była niezwykle zaskoczona, że widzi tą samą dziewczynę co pięć lat temu, ale pomyślała, że to nie możliwe i, że jej się coś pomyliło, więc po prostu się nią "zajęła". Nie wiedziała co jej dolega, lecz kilka godzin później (T/K/W) się obudziła. Zastała dyrektora i zielonookiego. Gdy ich dojrzała wytrzeszczyła oczy, żeby się upewnić, że to oni, po czym wyszeptała tak, aby pani Pomfrey nie usłyszała:

- Usłyszałam jakiś szept w mojej głowie. Nie pamiętam dokładnie co mówiły te szepty, ale wiem jedno. Nie jest dobrze... -

Harry Potter pov

Siedziałem chyba z 3 godziny czy coś takiego w skrzydle szpitalnym, aby poczekać aż śpiąca królewna się obudzi. Była 16:00, gdy się obudziła. Dostałem lekkiego zawału w momencie w którym wypowiedziała te trzy zdania. Jak źle? Co ona usłyszała?

- A pamiętasz przynajmniej jakąś część z tego co powiedziały? - zapytał nagle znikąd Dumbledore.

- Chyba coś takiego: Nie jest to dziwne, że przed twoim wejściem do portalu wszyscy zniknęli? Przeszłości nie zmienisz. Coś takiego... - mruknęła nie zdając sobie sensu jej słów, a ja jeszcze bardziej się przeraziłem.

Dyrektor zaczął krążyć i krążyć po całym pomieszczeniu. Nie przestawał do momentu, gdy ktoś wszedł. HERMIONA?! Po co ona tu przyszła?

- Przepraszam czy jest tu.... - zamilkła, gdy napotkała wzrokiem (T/K/O). - To ty?! -

Hermiona Granger pov (znowu coś nowego hehe. Jak ja was rozpieszczam...)

TO ONA?! JAKIM CUDEM?! Przecież widziałam ją w takim samym ubiorze, włosach, butach, pięć lat temu! Jak?! Może mi się coś pomyliło? Mam zwidy przez te dropsy...

- Co? Kto? Ona? - spytał Harry.

- Tak... Ja- - chciałam coś powiedzieć, ale (T/K/W) mi przerwała.

- O co chodzi? Pierwszy raz na oczy cię widzę. - powiedziała, po czym spojrzała na dyrektora, jakby chciała mu coś przekazać wzrokiem. Ten jednak nic nie odpowiedział.

Wzruszyłam ramionami, pożegnałam się z Harrym i wyszłam, bo nie było tu Rona, a po niego przyszłam. Jednak, nie mogłam się na niczym skupić. Moje myśli zaprzątała jedna (T/K/O) dziewczyna....

Reader pov

Było blisko... Brunet jednak ciągle się na mnie gapił. W końcu nie wytrzymałam.

- Podobam ci się czy co? Ciągle się na mnie gapisz. - fuknęłam z rozbawieniem w głosie.

- Tak. - mruknął, ale chyba nie miałam tego usłyszeć, bo Dumbledore zdawał się tego nie usłyszeć...

- Co? -

- Co? -

Okej. Tego już za wiele. To jakiś żart? Najpierw on i Ginny, później szepty w mojej głowie, jeszcze później skrzydło szpitalne, i jeszcze później Hermiona, a teraz jeszcze to?! To nie tak miało być!

- Emm okej? - odparłam zmieszana. - Uhhh, dyrektorze? - powiedziałam, żeby zmienić temat, a starzec się odwrócił.

- Co mam zrobić, żeby cofnąć się w czasie? - spytałam.

- Już tłumaczyłem. - bąknął. - Ehh, dobrze. Wytłumaczę jeszcze raz. Musisz iść do myśloodsiewni i wybrać wspomnienie do którego chciałabyś się cofnąć. Musisz to wspomnienie wypić. Szansę masz tylko jedną, więc uważaj na siebie. Wszystkie wydarzenia raczej powinny się usunąć. W sensie te, które były już po tym wydarzeniu do którego chcesz się cofnąć. Ty będziesz wszystko pamiętać. ALE! Pamiętaj o karze jaka cię spotka. Jesteś zdolną czarownicą, ale z takimi rzeczami nie ma żartów. - wytłumaczył ze spokojem. Zbyt wielkim spokojem.

- Dobrze. To ja już może pójdę... - odparłam dalej nie wiedząc co się dzieje, po czym wstałam z łóżka szpitalnego (które było zresztą nie wygodne) i skierowałam się do gabinetu dyrektora.

Szłam i szłam i dojść nie mogłam. Można nawet śmiało powiedzieć, że spacerowałam, ze świadomością, że zaraz zostanę przeklęta na jeden dzień i kilka godzin. Czułam jednak, że ktoś lub coś za mną idzie, lecz gdy się odwracałam żadnej istoty tam nie dojrzewałam. Przyśpieszyłam kroku i w taki sposób znalazłam się w gabinecie. Chciałam wszystko szybko zrobić, ale nie było mi to dane. Usłyszałam kroki do gabinetu. Zamarłam. Szybko weszłam do jakiejkolwiek szafy, zamknęłam ją i wyczekiwałam.

- Jesteś pewny, że tu weszła? - usłyszałam głos. Chyba męski.

- Jestem pewny. Przecież chodziłem za nią to widziałem. - warknął drugi. A więc dwa chłopy. I miałam racje. Ktoś za mną szedł.

- Dobra cicho, bo jeszcze nas usłyszy. - szepnął drugi, ale na tyle głośno, że go usłyszałam. Trochę się pośpieszył z tym "jeszcze nas usłyszy".

I zaczęły się poszukiwania. Tak wnioskuję po , dźwiękach rozwalanie wszystkiego wokół, otwierania wszystkiego wokół... Aż w końcu dostałam olśnienia. Władam żywiołami nie? Coś takiego było... W każdym razie... *- Ruszę drzwiami to pomyślą, że wyszłam -* jak pomyślałam tak zrobiłam.

- Ej drzwi się ruszyły! - krzyknął jeden.

- Myślisz, że uciekła? - zapytał drugi.

Idioci pobiegli korytarzem i zostawili nie przeszukane do końca pomieszczenie. Z triumfalnym uśmieszkiem zamknęłam drzwi na kilka zamków i podeszłam do myśloodsiewni. *- Napewno chce to zrobić? -* zastanawiałam się gorączkowo. *- Oj tak z pewnością -*. Tylko nie rozumiałam jednego. Po co miałam iść do myśloodsiewni. Może żeby się upewnić, że to to wspomnienie? Nie wiem, ale żeby nie marnować czasu wyjęłam różdżkę i wspomnienie do którego chciałam się cofnąć. Wzięłam szybko łyk i wzdrygnęłam się.

- Fuu nie dobre. - mruknęłam. Poczułam jednak, że coś zaczęło się zmieniać.

_____________________________
Eluwina jesieniary! Mamy już 15 rozdział! I prawie dwa miesiące pisania tej książki! Dziękuje jeszcze raz, że doceniacie czas jaki tutaj spędzam. Sprawia mi to naprawdę dużą radość i mam nadzieję, że czytanie tego sprawia WAM radość! To tyle! Paaa! <3

Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα