• | how it ended

343 24 7
                                    



— Tony? Tony! Jesteś tam?

— Tylko mi nie mów, że on się nie odzywa!

Jak można było wprowadzać nas w takie nerwy! Najpierw dał nam zadanie, a teraz wpędził się w kłopoty i Bóg jeden wie, co się z nim działo!

Wyjście z budynku wcale nie rozwiązało naszych problemów, jedynie przyprawiło nas o nowe. Pierwszym był nieodpowiadający w słuchawce Stark, a drugim szanowny pan Coulson i jego agenci Tajnej... w skrócie TARCZY, patrząc na pierwsze litery. Próbowałam się dowiedzieć, skąd oni się tam wzięli, ale Pepper obiecała, że wytłumaczy mi to później.

W tamtej chwili marzyłam tylko, żeby ten chaos się skończył, a Stark był bezpieczny. Jednak zważając na to, jak nieobliczalny był Obadiah — a był w kij, zważając że zlecił zamach na Tony'ego i groził mnie i Pepper — nic nie było teraz takie proste.

Naszym planem był jego brak. Pepper miała zadzwonić do Tony'ego, a ja do Rhodes'a. Naszą obstawą byli agenci TARCZY. Naszym celem była pomoc Starkowi i powstrzymanie Stane'a.

Nie odebrał? — zapytał w słuchawce Rhodey, z którym kilka minut temu zaczęłam rozmowę.

— Odebrał — odpowiedziałam, patrząc na telefon, który pokazywała mi Pepper. — Ale się nie odezwał. Rhodey, cholera, sprawdź czy wszystko u niego w porządku.

Właśnie tam jadę — odpowiedział. — Ale może najpierw wyjaśnij mi, co się dzieje? Czemu tak ciężko oddychasz?

Co się dzieje? Hm, od czego zacząć? Od tego, że Obadiah zorganizował zamach na twojego przyjaciela, a teraz buduje jakąś potężną broń na bazie jego projektów, czy od tego, że groził... właściwie każdemu!? — wyrzuciłam wszystko na jednym wydechu, po czym złapałam się za głowę i spróbowałam uspokoić. — Wybacz, w stresie robię się irytująca.

Już, spokojnie — mówił spokojnie Rhodes. — Jak to zorganizował zamach? Po co miałby to... Nieważne. Tony jest u siebie?

Powinien być, ale teraz już nic nie wiem... — mruknęłam, wlekąc się za Potts i agentami w stronę aut. — Proszę, znajdź go i...

Spokojnie — przerwał mi, za co byłam mu wdzięczna. Sama siebie nakręcałam, a to nie było tutaj zbytnio pomocne. — Już jadę. Będzie dobrze, zobaczysz.

Dzięki, Rhodey.

Rozłączyłam się i spojrzałam na Pepper. W porównaniu do mnie zachowała opanowanie. Razem z agentami zaczęliśmy wsiadać do aut.

— Znam skrót.


Na miejscu byliśmy w kilka minut. Faktycznie znała skrót i to całkiem dobry.

Całą drogę, kiedy to Potts wskazywała agentowi drogę, próbowałam dodzwonić się do Starka. Wszystkie dwadzieścia połączeniem pozostało nieodebrane, a to nie wróżyło dobrze. Nie chciałam się poddać, ale pozostało mi jedynie liczyć na to, że Rhodey to ogarnie. Zawsze ogarniał.

— Zostań tutaj — poleciła mi Pepper, kiedy wyszliśmy z aut i stanęliśmy przed wejściem. Wyjęła swoją kartę dostępu i otworzyła agentom drzwi.

fall over | iron man [✔️] [rise prequel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz