Rozdział.14

22 5 11
                                    

„Jeśli więc możesz stać się silniejsza, to można też sprawić, że staniesz się słabsza"

                        - Gena Showalter

            Emilia wyszła z siłowni, zapinając zamek kurtki pod samą szyję.

Był koniec listopada i na dworze zrobiło się nieprzyjemnie zimno. Co kilka dni padał marznący deszcz, a poranne mgły były niemal codziennością. Rzadko kiedy zdarzały się cieplejsze dni, ale dla niej nie było to ważne. Jedynym, co utrzymywało ją przed kompletną rozsypką, były codzienne treningi. Spędzała tam około 3-4 godzin dziennie, co martwiło Martę.

Kobieta próbowała rozmawiać z dziewczyną, ale ta zawsze zapierała się, że wszystko było w porządku. Było to oczywistym kłamstwem, ponieważ w środku była w całkowicie rozbita. Najmniejsza myśl o Samuelu sprawiała nieznośny ból i łzy w oczach. Pozwalała sobie na to tylko nocą. Budzona powtarzającymi się koszmarami, nie miała siły udawać. Pozwalała sobie na płacz. Wyciągała wtedy pudełko spod łóżka, do którego wrzuciła ich wspólne zdjęcia i balon bez powietrza, który dała mu na przeprosiny. Nie wiedziała nawet, że go zatrzymał. Znalazła go wśród rzeczy w pudłach od Robertsa.

             Zanim zebrała w sobie siłę, aby do nich zajrzeć, minął miesiąc. Dopiero wtedy, gdy została sama w domu, postawiła je na łóżku, usiadła naprzeciw i długo wpatrywała się w nie tępym wzrokiem. Świadomość, że to było wszystko, co zostało po Samuelu, rozrywało jej rozbite serce na mniejsze kawałki, ale i tak zabrała się za przeglądanie pudeł. W środku było kilka jego koszulek i dwie bluzy, które przesiąkły miętowym zapachem. Ukryła je u siebie w komodzie, a jedną bluzkę trzymała pod poduszką, wdychając zapach przed snem. Nie odganiał on jednak powracających koszmarów.

Było tam ich kilka zdjęć, które musiał wywołać. Jedno było w metalowej ramce. Przedstawiało ich początki związku, kiedy byli nad jeziorem w ich sekretnym miejscu. Nie odwiedziła tego zakątka od pogrzebu.

Znalazła także białe słuchawki, które nosił podczas treningów i w warsztacie. Osoby z boku muzykę słyszały, dopiero po przyłożeniu ucha do słuchawek. Spoczywały teraz w szufladzie stolika nocnego obok notesu. Gdy coś zapisywała, zakładała je i słuchała ulubionych składanek.

Księga jej matki, która była nadpalona w połowie, wywołała u dziewczyny szok. Nie miała pojęcia, skąd się tam wzięła, ale nikt nie mógł jej na to odpowiedzieć. Próbowała ją odczytać, ale kartki rozpadały się pod wpływem dotyku, dlatego schowała ją w pudle w szafie, dołączając tam kastet i miecz.

Prócz balona było tam jeszcze kilka mniejszych rzeczy: grzebień, ulubiony perfum, jej czarna czapka, którą zabrał jej na jednym z treningów oraz zegarek. Dołączyła te rzeczy do pudła w szafie. Przy łóżku miała jeszcze jego jedną bluzę, którą często zakładała wieczorami. Skórzana kurtka wisiała na wieszaku w szafie.

To były wszystkie rzeczy, które zostały po jej ukochanym. Tak niewiele, a jednak dla niej były niewiarygodnie cenne, bowiem świadczyły o jego istnieniu i wzbudzały uczucie jego obecności. Niewielką namiastkę, której tak potrzebowała, a która z każdym kolejnym dniem robiła się mniejsza. Jego zapach robił się coraz mniej wyczuwalny na większości ubrań, a perfum nie oddawał tego samego.

Świadomość jego znikania stawała się faktem. Z każdym przeżytym dniem coraz bardziej odczuwała jego nieobecność. Znikały dowody na jego istnienie. Mieszkanie, które spłonęło zostało odremontowane i ponownie wynajęte jakiejś parze.

Emilia nie potrafiła tam ponownie wejść, wiedząc że widziałaby tylko zgliszcza i spalone zwłoki przy kanapie. Z niczym innym już jej się ono nie kojarzyło. Stanowiło dla niej bramę do piekieł, którą przekroczyła i została za nią na dobre, nie potrafiąc uciec.

Droga ku niemu (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz