IX. Love.

422 22 9
                                    

- Ja cię kocham!
Te słowa odbijały w głowie jak echo. Stałam wryta, nie wiedząc co miałam wtedy zrobić. Marco spojrzał na mnie również z wielkim zaskoczeniem. Nie dziwiłam mu się, kto by nie był.
- Katherine, ty...
Przełknęła ślinę, a ten podszedł do mnie. Przyglądał mi się, a potem wybuchł śmiechem. Sama nie wiedziałam czy to dobrze czy raczej źle.
- Kath...Przepraszam, że tak nagle, ale to był tylko żart. Nie sądzę, żebyś mnie okłamywała.
Zamurowało mnie jeszcze bardziej.
- J-Ja...też.
Spoważniał w tamtej chwili. Od tego momentu, nie wiem co się wtedy stało, ale w całym tym zakłopotaniu pocałowałem go. Bardzo nie chciałam go zawieść, nawet jeśli to wszystko wyniknęło pod wpływem impulsu. Zapomniałam wtedy jak się żyje i nie brałam pod uwagę żadnych konsekwencji.
- To też był żart? - zapytał w żartach Marco. - Ty chyba na prawdę jesteś wiedźmą.
Posłałam mu podejrzliwe spojrzenie.
- Jak to? Skąd taki wniosek?
- Ten gość, który mnie zaczepił właśnie powiedział, że jesteś ześwirowana i że praktykujesz okultyzm.
- Co?
- Poważnie, wychodził z twojej klatki, wiec zapewne to jakiś wredny sąsiad.
- Rozumiem.
Zamyśliłam się na chwilę. Ktokolwiek to był znał mą tajemnice. W końcu nie każdy sąsiad mógłby tak perfidnie trafić ze swoimi przepuszczeniami.
- A jak wyglądał? - zapytałam po chwili milczenia.
- Nie przyglądałem się jemu za bardzo. Jasne włosy, blada twarz. Dziwna uroda. I taki zrzędliwy głos.
- Co za...
***
Siedziałam w biurze. Przeglądałam teczkę z papierami z przed 3 lat. Dużo było tu rozpraw o błachostki, ale również dużo z nich dotyczyło spraw śmierciożerców. Układałam papier do papierka. Niektóre znane mi nazwiska przyprawiały mnie o dreszcze. Złe wspomnienia zostaną już ze mną chyba na zawsze.
— Hej!
Podniosłam głowę z nad sterty dokumentów. Była to Pansy. Zdziwiło mnie trochę, że przywitała mnie z takim entuzjazmem, ale uśmiechnęłam się lekko i zabrałam się z powrotem do pracy.
— Co tam u Ciebie?
Zmarszczyłam niepewnie brwi. Nie wiedziałam czego chciała ode mnie ta dziewczyna. Trochę mi przeszkadzała, ale postanowiłam odpowiedzieć.
— Dobrze, Pansy. Dziękuję.
— U mnie też! — powiedziała szybko. Poprawiała swoje włosy w lustrze i przyglądała się.  Chciałam wrócić do pracy, jednak ognistowłosa westchnęła i kontynuowała.
— Słyszałam o twoim ojcu.
Znowu na nią spojrzałam. Miałam nadzieję, że nie zacznie mi prawić kondolencji.
— Słuchaj, nie potrzebuje twojego współczucia. Jeśli...
— Katherine! — zaśmiała się i przerwała mi. — Powinno mi być ciebie żal, ale wybacz. Nie jest.
Zatkało mnie. Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam.
— Myślisz, że ci współczuje? Wolne żarty. Zasłużyłaś na to.
Spuściłam wzrok. Zrozumiałam co chciała osiągnąć swoimi słowami. Znowu uświadomiła mi, że nie mam nikogo.
Dziewczyna posłała mi sztuczny uśmiech i ruszyła ku wyjściu zabierając ze sobą jakieś papiery. W drzwiach zderzyła się z Draconem.
— Smoku...— powiedziała figlarsko i spojrzała na mnie kątem oka. Zaczęła poprawiać mu krawat i zapytała: — Dzisiejsza herbata dalej aktualna?
Zachichotała głupio i wyszła. Draco zamknął za nią drzwi i podrapał się zmieszany po głowie. Następnie podszedł do mojego biurka.
— Kath, czy mogłabyś mi...
— Lubisz te herbatki pić, co? — przerwałam mu. Nie wiedziałam czemu nagle mnie to tak zdenerwowało, ale czułam, że ta cała sytuacja wyprowadza mnie z równowagi.
— Co? — zapytał zagubiony. — Jaki masz z tym problem?
— Żaden. Tak tylko pytam.
Wstałam od biurka i ruszyłam ku wyjściu. Zachciało mi się pić, wiec musiałam kupić coś w kafejce w ministerstwie. Draco jednak złapał mnie za rękę i zatrzymał na chwile.
— Zaczekaj, chciałem cię poprosić o...
Nagle nie wiem co się stało. Widziałam inny świat. Widziałam coś, czego już nigdy chciałam nie widzieć.
— Kath? Travers? Co ty?
Zaczęłam krzyczeć.
— Co ty mi zrobiłeś?!
Draco rozgniewał się lekko, ale był tez w niemałym szoku.
— Ja nic nie zrobiłem, chciałem, żebyś mi tylko pomogła w...
— Dlaczego!?
Płakałam i krzyczałam z bólu. Oparłam się o ścianę i cała się trzęsłam z przerażenia.
— Kath, ja...
— Dlaczego pozwoliłeś mu to zrobić? Była moją opoką!
— Ale ja...
— Dlaczego nie pozwoliłeś uratować mi mojej matki!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 21, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

anticlimax|draco malfoyWhere stories live. Discover now