TOM 2 - Rozdział 43

Zacznij od początku
                                    

- Czyli według ciebie tak się nie zachowuję? - zapytała na granicy cierpliwości. Nie potrafiła pojąć zachowania Severusa, przecież nie odeszła za daleko, cały czas znajdowała się na osiedlu.

- Zachowujesz się, jak rozpieszczona dziewczynka, która chce aby spełniać wszystkie jej zachcianki. Ignorujesz potencjalne niebezpieczeństwo i doprowadzasz mnie na skraj wytrzymałości! Myślisz tylko o sobie, nie przejmujesz się tym, że ja siedzę tu i zamartwiam się o ciebie! Zachowujesz się, jak rozkapryszony bachor! - nawet nie dotarło do niego kiedy zaczął krzyczeć, chciał po prostu pozbyć się tych wszystkich negatywnych emocji. Przez to nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo jego słowa uderzyły w Gryfonkę. Suzanne bolały jego słowa. Miała ochotę położyć się w łóżku, zakryć szczelnie kołdrą i najzwyczajniej w świecie się rozpłakać, jednak nie chciała mu dać tej satysfakcji.

- W takim razie, Pan - wyraźnie zaakcentowała to słowo, wiedziała, że go to zdenerwuje. - zachowuje się, jak pedofil, który wykorzystuje swoją nastoletnią uczennicę! - wykrzyczała mu prosto w twarz, po czym odwróciła się do niego tyłem i zamknęła się w łazience, dodatkowo zabezpieczając ją zaklęciami.

Snape stał w miejscu patrząc na drzwi za którymi zniknęła blondynka i wyrzucał sobie jakim to jest idiotą. Czy on naprawdę to powiedział? Nie mógł tego pojąć. Czy był aż takim cymbałem, żeby powiedzieć jej coś takiego? Nie dziwił jej się, że tak go potraktowała. Postanowiła uderzyć tam gdzie zaboli go najbardziej. Nie sądził, że to tak będzie wyglądać ich pierwsza, prawdziwa kłótnia. Wiedział, że kiedyś do tego dojdzie, ale nawet teraz, dlaczego czuł się tak dziwnie. Coś wewnątrz klatki piersiowej kłuło go niemiłosiernie, czyżby to jego od dawna zapomniane sumienie?

- Wyżyłeś się, czy masz w planach jeszcze bardziej ją zranić? - zapytał Dan, który przez całą ich wymianę zdań milczał, jak zaklęty. Był wkurwiony na Seva. Nie powinien tego mówić Gryfonce, w końcu dziewczyna nie zrobiła nic złego.

- To ona wyszła bez słowa wyjaśnienia. - zaznaczył czarnowłosy, przy okazji karcąc sam siebie za tak beznadziejny argument.

- Ale to ty na nią naskoczyłeś nie pozwalając jej nic powiedzieć. - przypomniał mu Cortez.

- Wiem. - odparł wzdychając ze zrezygnowaniem.

- Musisz ją przeprosić.

- Wiem.

- Ale samo słowo "przepraszam" to za mało. - zaczął nauczyciel obrony, a Snape już wiedział, że mu się to nie spodoba.

- Dan...

- Zabierz ją gdzieś. Najlepiej do jakiejś dobrej restauracji. - mężczyzna rozkręcał się coraz bardziej.

- Dan...

- Wiesz, kup jej jeszcze jakąś błyskotkę, zabierz na spacer i zaśpiewaj jej coś. Albo nie! Lepiej zagraj własny utwór na skrzypcach! Będzie zachwycona. I kwiaty! Nie możesz zapomnieć o kwiatach! Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, wybaczy ci od razu. A może nawet...

- Dan, zamknij się w końcu! - krzyknął sfrustrowany. - Mamy robotę do wykonania. Nie mamy teraz na to czasu, poza tym zrobię to po swojemu.

- Upijesz ją i wmówisz, że nic się nie stało? - zapytał niewinnym głosikiem.

- Dan!

Suzanne Dumbledore: Zapomniane Dziedzictwo  || OCxSnape || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz