3.

2K 162 97
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.






𝙏𝙒𝙊𝙅𝙀 𝙆𝙊𝙎𝙈𝙔𝙆𝙄 wysunęły się zza pleców, rozsuwając się wokół jak kurtyna. 

Zerknęłaś za siebie, wpatrując się w mężczyznę leżącego na łóżku. Westchnęłaś ciężko, odchylając głowę do tyłu, po czym przymknęłaś na chwilę powieki, nie chcąc patrzeć na ten sam biały sufit, na który gapiłaś się przez poprzednie godziny. Dopiero kiedy ciemnowłosy zasypiał, a pokój wypełniał się miarowymi oddechami, miałaś jakąkolwiek możliwość wyswobodzenia się spod jego uścisku. Poza tym praktycznie cały czas jego wzrok czy nawet dłonie przesuwały się po twoim ciele, nie dając ci chwili spokoju. Zsunęłaś stopy z materaca, dotykając drewnianej podłogi. 

— Ałć... Cholera — rzuciłaś cicho, krzywiąc się na twarzy, kiedy twoje nogi odezwały się boleśnie, narzekając na ostatnie godziny przemęczenia. Zignorowałaś pulsujący od ud ból i wstałaś, wysuwając się spod białego materiału kołdry. 

Zignorowałaś dreszcz przechodzący po twoim ciele, kiedy naga skóra zetknęła się z zimnym powietrzem i podeszłaś do skórzanego krzesła stojącego z boku, zabierając z jego oparcia szlafrok. Naciągnęłaś jedwabny materiał na ramiona, upewniając się, że zakryje czerwone ślady przy obojczykach i złapałaś za pasek, aby związać go dokładnie wokół talii. Wsunęłaś nieśpiesznie stopy w schowane pod zasłonami kapcie i wyszłaś na balkon, łapiąc przy okazji papierosy leżące na parapecie wraz z czarną zapalniczką. 

Poruszyłaś kciukiem przy kółku, uruchamiając mechanizm, aby wytworzył niewielki płomyk na końcówce. Włożyłaś papierosa do ust i przysunęłaś zapalniczkę, aby go zapalić. Kiedy materiał zabłysnął czerwienią, wzięłaś głęboki wdech, po czym odsunęłaś go od warg. Po tym jak dym wypełnił twoje płuca, oparłaś łokcie o balustradę i schowałaś w ramionach głowę, ignorując cały świat. Byłaś definitywnie zmęczona. Miałaś ochotę położyć się na łóżku i zasnąć, ale świadomość, że po drugiej stronie materaca leżał ktoś inny, była zbyt natrętna, abyś mogła spokojnie zamknąć oczy. 

Życie przypominało hazard. Zależnie od tego, jak wiele postawisz na jedną kartę, tak dużo będziesz miała do stracenia. 

Gra z losem zaczęła się niewinnie. Sama się nawet nie spodziewałaś, że sytuacja przybierze taki obrót, kiedy dopiero zaczynałaś rozkładać swoje karty. W twojej głowie jeszcze znajdowały się wspomnienia nieszkodliwych prób wykorzystania swoich atutów. W końcu lata temu byłaś zaledwie nastolatką, błądzącą na granicy między głośnym, neonowym światem dorosłych, a swoim starym, spokojnym dzieciństwem. Z zagryzioną wargą chodziłaś po pokoju, zastanawiając się nad możliwymi opcjami. Ostatecznie jednak postawiłaś pierwszą kartę. I o dziwo wygrałaś.

— Hm... — mruknęłaś do siebie, podnosząc spojrzenie na miasto rozciągające się tuż przed tobą. Jeszcze niedawno wpatrywałaś się w nie z zachwytem, podziwiając widoki z wysoko usytuowanych apartamentowców. Teraz wszystko wydawało się takie same. Te same świecące światła, te same korki, te same wieżowce. A tuż przed tym ty, stojąca na balkonie nad głowami innych. 

❝KING❞ gojo satoru x readerWhere stories live. Discover now