ROZDZIAŁ SIÓDMY

1.3K 82 93
                                    

Obiecałam smuta, więc jest smut 👀

Całkiem sporo tekstu mi wyszło, mam nadzieję, że się Wam spodoba 😇



























Harry budził się powoli. W końcu otworzył oczy i stwierdził, że leży w objęciach Louisa. Łóżko było zbyt wąskie dla nich obu, więc musieli spać ciasno przytuleni. Dzieliła ich tylko zwinięta kołdra.

Harry ostrożnie obrócił się na plecy, starając się nie obudzić Louisa. Przechylił głowę i uważnie przyglądał się twarzy śpiącego. Już wiedział, że jej łagodny wyraz to nie skutek rozluźnienia mięśni we śnie, lecz prawdziwy obraz jego duszy. Pod maską twardego, zdecydowanego na wszystko policjanta kryło się oblicze delikatnego i czułego człowieka. Po pierwszym spotkaniu pragnął go. Fizycznie. Teraz jednak czuł, że pragnie go inaczej.

Rozczarował go fakt, że Louis leżał obok niego w ubraniu. Powinien był tulić go do nagiego ciała. Większość mężczyzn tak właśnie by postąpiła. Ale nie on. Harry pomyślał, że może nie starczyć mu życia, by poznać do końca kogoś tak wyjątkowego. Lecz warto spróbować. Z tą myślą zasnął ponownie.

Gdy obudził się znowu, Louisa przy nim nie było. Z kuchni dobiegały odgłosy krzątaniny. Chwilę później Tomlinson wszedł do sypialni, niosąc tacę z kawą i kanapkami.

– Musisz zjeść to wszystko. – powiedział, stawiając tacę na łóżku obok Harry'ego. – Trzeba odzyskać siły.

– Mmmm, cudownie. – odparł brunet, siadając i przecierając oczy. – Od dawna nikt mnie tak nie rozpieszczał.

Louis przyglądał się, jak Harry pochłania śniadanie. Wygląda tak uroczo, pomyślał, choć obiektywnie rzecz biorąc nie było w tym widoku nic uroczego.

– Jak tam twoja głowa? – zapytał, gdy Styles skończył jeść. Odstawił tacę na stolik.

– Świetnie. Jestem w doskonałej formie. Mogę zrobić dosłownie wszystko.

– W tym właśnie problem. Nic nie możesz zrobić. W każdym razie nic bez wiedzy Cowella. Więc może spędziłbyś ten dzień w łóżku?

– Wspaniały pomysł! – krzyknął Harry entuzjastycznie, patrząc nań z takim radosnym wyrazem twarzy, że Louis nie mógł się nie roześmiać.

– Chodziło mi o to, żebyś odzyskiwał siły. – wyjaśnił.

– Jestem w pełni sił. Mogę ci to udowodnić.

Poderwał się bez ostrzeżenia, dopadł go i zaczął łaskotać bezlitośnie.

– Hej! Odczep się! – jęknął Louis. Nie był jednak w stanie uciec od jego zwinnych rąk. A jeśli miał być ze sobą szczery, to wcale nie chciał, żeby Harry dał mu spokój. Objął go mocno i przytulił do siebie.

– Musisz bardzo uważać na swoją głowę. – mruknął tuż przy jego włosach.

Harry leżał w jego ramionach z wyjątkowo zadowoloną miną.

– Chcesz powiedzieć, że zamierzasz zmusić mnie, abym leżał w łóżku przez cały dzień, i nie będziesz się ze mną kochać? – spytał żartobliwie.

– Tak. – odparł Tomlinson z powagą.

– Jesteś pewien, że dasz sobie radę?

– Tak, do diabła.

– Kłamczuch. – drocząc się z nim, Harry uszczypnął go w nos.

– A gdzie się podziało to nasze słynne panowanie nad sobą, które tak solennie sobie obiecaliśmy?

Totally spies! [LARRY STYLINSON] Where stories live. Discover now