dwa

295 25 3
                                    

Mogłoby się wydawać,że postradałam zmysły. Cóż, po części tak było od sekundy, w której w ogóle na myśl przyszło mi wyjechanie do tak tajemniczego miasta, o którym nie miałam pojęcia. Teraz siedziałam na kanapie w salonie u nieznajomego, który mógł się okazać seryjnym mordercą, albo nawet całe miasto mogło być zamieszkiwane przez takich ludzi. Jednak mimo tego, iż myśl ta domagała się mojej uwagi, wzmagając czujność, ja wciąż spychałam ją na dno świadomości. To nie tak, że prasa nie interesowała się tym miejscem, wręcz przeciwnie, szukali skandalu, dobrej historii, chociażby ciał zakopanych w ogródku, masowego grobu, a nawet satanistycznych rytuałów. Nie znaleźli nic i w tej samej chwili okrzyknęli to miejsce najnudniejszym na ziemi. Czego więc miałam się bać? Nudy?

Szczerze mówiąc, kiedy tu jechałam, nie myślałam nawet, że zamienię słowo z kimś innym niż recepcjonistka w jakimś motelu. Nawet to było niemożliwe, zważając na fakt, iż żadnego tu nie było.

Westchnęłam, odkładając kubek z zimną już kawą na stolik. Spojrzałam na śledzącego każdy mój ruch Jessego, gdyż tak przedstawił się nieznajomy niespełna godzinę temu, szukając w jego postawie jakichś wskazówek, jak rozmowa powinna potoczyć się teraz. Nie znalazłam nic.

"Chcę tu zostać." stwierdziłam twardo, prostując się, by nadać swojej postawie pewności siebie i swoich słów. To nie była prośba. Teraz byłam tym miejscem nawet bardziej zaintrygowana niż przed przyjazdem, w mojej głowie rodziło się tyle pytań. Jak wyglądają inni mieszkańcy? Czy też przyjęliby mnie, tak jak Jesse? Jak wygląda tu życie, jak jest zorganizowane?

Brunet uśmiechnął się przyjaźnie, jednak z rzucającym się w oczy smutkiem.

"Wiem. Od początku to wiedziałem." i tyle. W środku wręcz krzyczałam; człowieku, dokończ myśl! On jednak nie wyglądał, jakby miał taki zamiar. Przez ten krótki czas zauważyłam dwie rzeczy: mówił mało i tajemniczo. Jednak miałam dziwne wrażenie, że chce powiedzieć więcej, a ja chciałam słuchać.

"W takim razie co powinnam zrobić?" zapytałam, pocierając uda dłońmi. Mężczyzna wzruszył ramionami, prostując nogi, na które nałożone miał czarne rurki. Przeczesał włosy palcami, zbierając opadające na twarz kosmyki palcami.

"Na razie możesz zostać u mnie, mam trzy pokoje, a mieszkam tu sam. Potem pomyślimy." powiedział, jak gdyby była to najbardziej błaha sprawa na świecie. Zmarszczyłam brwi.

"Ale tak... tak po prostu?" zmieszałam się, a brunet ponownie wzruszył ramionami, nie spuszczając ze mnie wzroku nawet na sekundę, co zaczynało sprawiać, że czułam się niezręcznie. Odchrząknęłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie i niemo prosząc, by przestał się przyglądać, a wreszcie odpowiedział.

"Innego wyjścia nie masz." odpowiedział obojętnie, przenosząc wzrok za okno, co przyniosło mi ogromną ulgę. Przygryzłam wargę i powędrowałam za jego spojrzeniem, wydając z siebie ciche westchnienie na widok, który tam zastałam. Nic nadzwyczajnego, tylko drzewa kołyszące się w ciemności, jednak w tym lesie było coś tak uspokajającego i inspirującego. Był piękny.

"A jak wyglądał twój pierwszy dzień tutaj?" zapytałam prawie szeptem, nie chcąc niszczyć jakiegoś błogiego spokoju, który wdarł się do tego pomieszczenia. Jesse zmarszczył brwi, wciąż jednak ze wzrokiem utkwionym na oknie.

"Ja... miałem tu znajomą. To jej dom." odparł krótko, a ja przekrzywiłam głowę zainteresowana jego historią.

"Gdzie teraz jest ta znajoma?" bezmyślnie rzuciłam pierwsze pytanie, jakie przyszło mi do głowy, od razu tego żałując. Brunet spiął się wyraźnie, a mięśnie na jego wytatuowanych ramionach zarysowały się, kiedy zacisnął pięści. Spojrzał na mnie niemalże ze złością, sprawiając, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

secret town / m.healyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz