Część 15

356 27 17
                                    

Zrobiło mi się kurewsko gorąco. Miałam do tego konkretny powód, bo wzrok Jareda, działał na mnie mocniej, niż kiedykolwiek bym się spodziewała. Podziwiałam go mimo, że był zwykłym facetem. Takim, jak większość w naszym mieście. I pomimo tej świadomości, dla mnie i tak był inny. Lepszy.

- Niestety nie mogę zrobić tego teraz - dodał, a moje motyle padły trupem. - Jednak chociaż się przebierzesz przy mnie - wyszczerzył się głupio, a ja wywróciłam oczami.

- Miałam nadzieję na szybki numerek - odparłam, a on uniósł w górę jedną brew.

- Nie chce, żebyś się darła, jak wszyscy są trzeźwi - stwierdził poważnie. - Poczekajmy do końca imprezy.

- Nie. Ja chcę teraz - stwierdziłam, a on uniósł w górę jedną brew.

- Meghan, a Tobie co?- zapytał zdziwiony, a ja jęknęłam z frustracją.

- Może mnie nie zaspokajasz? - spytałam, co momentalnie sprowadziło na niego powagę. Oho.

- Słucham? Żartujesz sobie - prychnął, jednak ja nie odpuszczałam.

- No dobrze... Więc wyjdź, zabawię się sama - mruknęłam, udając smutną, a zanim zamrugałam, facet już stał obok mnie.

- Co zrobisz? - dopytał, więc spojrzałam na niego, jakby pytał o najoczywistszą rzecz na świecie.

- Zabawię się - powtórzyłam.

Moje plecy zderzyły się z zimnymi kafelkami łazienki. Przede mną pojawiło się ciało faceta, które mocno mnie przyciskało. Nadgarstki znalazły się ponad moją głową, unieruchomione dłońmi Jareda. Uśmiechnęłam się pod nosem. Akurat tak uwielbiałam go prowokować.

- Nie zabawisz - odpowiedział, a ja parsknęłam śmiechem.

Mocniej przycisnął moje ciało. Sprawiało mi to ból, ale był kurewsko przyjemny. Tym bardziej, że czułam jego oddech na mojej twarzy, który mieszał się z moim. Miał takie miękkie wargi i tak twardy charakter, że naprawdę mogłam przed nim upaść. To była dla mnie totalna odskocznia, dlatego nawet jeśli miało między nami dojść do czegoś przez moje prowokacje to mogłam prowokować go do końca życia.

- Bo co? - tchnęłam w jego usta, przez co zacisnął szczękę.

Miał problem. Z życiem, ze mną i z czymś w spodniach. Czułam to doskonale, dlatego poruszyłam biodrami, bo naprawdę chciałam, żeby do czegoś doszło. Nie czułam ani wstydu, ani zażenowania sobą. Ewidentnie żebrałam o jego uwagę i nawet tego nie ukrywałam.

- Bo tylko ja będę Cię zaspokajać - powiedział powoli, a ja pokręciłam głową.

Wyrwałam jedną z rąk z jego uścisku i z ogromną satysfakcją zaczęłam sunąć nią po moim ciele. Patrzył na mnie uważnie, co jakiś czas kontrolując ruchy mojej ręki. Oddychał ciężej, niż przed chwilą, a jego oczy zdecydowanie pociemniały. Był niesamowity. Kiedy byłam już przy rozporku od moich jeansów, złapał ją mocno, posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie.

- Jestem jakiś, kurwa, opętany przez Ciebie.

Uśmiechnęłam się. A on był stuprocentowo poważny, co działało jeszcze mocniej na moje podbrzusze. Był zbyt intensywny, tym bardziej te jego cholerne włosy, które dodawały mu mocy. Porzucałam przed nim wszystkie moje bariery, byłam coraz bardziej obnażona i to chyba jednak ja byłam opętana. Nie wiedziałam czy przez niego czy jakiegoś innego demona. Zdawałam sobie jednak sprawę, że nie jest taki, jaki mi pokazywał. Jego manipulacyjne wypowiedzi, pewny dotyk i władcze spojrzenie samo krzyczało, że jest toksycznym skurwielem. Byłam tak spaczona, że ten obraz wydawał mi się niezmiernie ciekawy. Głównie dlatego, że moja relacja z facetami, właśnie na tym polegała. Na toksyczności, która przesiąknęła mnie całą. Też taka byłam. Przerażało mnie to.

Black Beauty [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz