- Mieszkańcy wioski stwierdzili, że ten dom jest nawiedzony przez moje wrzaski i jęki. Dumbledore podtrzymał te pogłoski...Jednak pomijając te straszne chwile byłem szczęśliwy... W końcu miałem przyjaciół! Czwórkę wspaniałych przyjaciół: Syriusza, Petera, Lizzy i Jamesa... Tak, Harry, Jamesa Pottera. Oczywiście moi przyjaciele nie mogli nie zauważyć, że znikam gdzieś co miesiąc. Wymyślałem przeróżne historie, na przykład, że musze odwiedzić chorą matkę... Strasznie się bałem, że moi przyjaciele się ode mnie odwrócą, kiedy dowiedzą się, czym  jestem. I wcale mnie nie porzucili. - uśmiechnął się do mnie, jednak jego wyraz twarzy posmutniał zaraz po tym jak ujrzał moją skrzywdzoną minę. - Stali się animagami. 

- Mój tata też? - zapytał zdumiony Harry. Remus uśmiechnął się.

- Tak, twój tata też - rzekł Lupin. - Opanowanie tej sztuki zajęło im aż trzy lata. Twój ojciec, Lizzy i Syriusz byli najzdolniejszymi uczniami w szkole, no i mieli trochę szczęścia, bo przemiana w animaga jest bardzo ryzykowna. Bałem się, że coś im się stanie.

- Ale jak to miało pomóc tobie? - zapytała Hermiona.

- Nie mogliśmy przebywać z nim jako ludzie, ale zwierząt nie atakował. Jest groźny tylko dla ludzi. - mruknęłam, a Remus uśmiechnął znów się do mnie, widząc, że daje mu dokończyć.

- Wymykali się ze mną co miesiąc, co było nieco problematyczne, między innymi ze względu, że Lizzy była Puchonką. Peter, jako najmniejszy prześlizgiwał się przez konary wierzby i paraliżował ją dotykając sęk. Czekali aż się przemienię i wchodzili potem do domu pod postaciami zwierząt. 

- Pośpiesz się, Remusie - warknął Black patrząc na Rona, a to mnie już bardzo zdziwiło. Spojrzałam na chłopaka, okazało się, że trzymał szczura w ramionach. Przekrzywiłam głowę przyglądając się szczurowi i nie słuchałam, co mówi Remus. Zwierzę wydawało mi się bardzo znajome, aż  zbyt  znajome, co wydawało mi się wręcz irracjonalne. O dziwo, szczur przyglądał się  mnie. 

- Snape? - zachrypiał Black. - A co on ma z tym wspólnego?

- On tutaj jest, Syriuszu. Uczy tutaj. - mruknął ponuro Lupin. - Snape był z nami w szkole. Bardzo się sprzeciwiał mianowaniu mnie nauczycielem obrony przed czarną magią. Wciąż powtarzał Dumbledore'owi, że nie zasługuję na zaufanie. Miał swoje powody, przez głupie żarty Syriusza, mało brakowało, a jeden z nich o mało nie zakończył się tragedią. - Syriusz prychnął i mruknął "należało mu się".

- Severusa bardzo interesowało, gdzie i dlaczego znikam co miesiąc. Byliśmy w tej samej klasie i... ee... nie bardzo się lubiliśmy. On zwłaszcza nie znosił Jamesa, chyba był zazdrosny o jego wyczyny na boisku... - prychnęłam niezadowolona, na co Remus spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Znów prychnęłam i wróciłam do wpatrywania się w szczura.

- W każdym razie, Snape pewnego wieczora zobaczył jak pani Pomfrey odprowadza mnie jak co miesiąc do wierzby bijącej. Bardzo go to zaintrygowało,a Syriusz wpadł na doskonały pomysł, żeby powiedzieć Snape'owi instrukcję, jak dostać się do drzewa. A on oczywiście to zrobił. Gdyby dostał się tu, napotkałby wilkołaka... Ale twój ojciec, Harry, kiedy się dowiedział, co Syriusz zrobił, poleciał za Snape'em i wyciągnął go stamtąd. Niestety Snape zdążył zobaczyć mnie na końcu tunelu. Dumbledore zakazał mu komukolwiek mówić, ale odtąd Snape wiedział już, kim jestem...

- Więc dlatego Snape tak cię nie lubi - powiedział powoli Harry. - Dlatego, że brałeś w tym udział?

- Tak, dlatego - rozległ się drwiący głos gdzieś zza pleców Lupina. Severus Snape ściągnął z siebie pelerynę-niewidkę. W ręku trzymał różdżkę wycelowaną w Lupina. Hermiona krzyknąła. Black zerwał się na równe nogi. Harry podskoczył, jakby go poraził silny prąd. A ja się uśmiechnęłam.

Naiwna // Remus LupinWhere stories live. Discover now