.POCZĄTEK.

26 2 0
                                    


          Jak wszyscy dobrze wiemy...  Wszystko ma swój początek i powinno mieć i koniec. Końca nikt z nas w wielu sprawach nie chce, lecz on i tak kiedyś nadejdzie, szybciej czy wolniej, ale i tak przyjdzie.  Nawet początek ma swój koniec, po końcu początku jednak sprawa się trochę zmienia i nabiera innego kształtu, ponieważ przychodzi rozwinięcie i na zakończenie nasz często znienawidzony koniec. Po pojawieniu się innej fazy czy etapu po początku często zmieniamy pogląd i punkt patrzenia, na niektóre lub wszystkie rzeczy i wszystko co się wokół nas znajduje.  Przez zmianę sytuacji zaczynamy dostrzegać wiele rzeczy, na które na codzień nie zwracaliśmy uwagi. Zmiana punktu widzenia często nas ratuje, ratuje nie jeden raz nawet życie, czy zdrowie fizyczne a nawet psychiczne. Jest to z pozoru łatwa czynność do wykonania, lecz tylko się tak wydaje. Jak to mówią "pozory mylą", a teoria bardzo się różni od praktyki, czasem nawet teoria i praktyka to dwa różne i bardzo odległe światy.  Spojrzenie z innej perspektywy lub z perfektywy innego człowieka lub innej istoty jest trudne, gdy nie wiemy jak zobaczyć sytuacje z perspektywy kogoś kim nie jesteśmy i raczej nie będziemy.  Dosięgnięcie innej perspektywy i dojście do niej lub czasem dorośnięcie zajmuje dużo czasu, pochłania wiele sił i trudu, zdarza się nawet, że wyrzeczeń. Wyrzekamy się i poświęcamy wszystko, tylko po to, by spojrzeć z innej perspektywy, by poczuć, uczuć i zaznać inny świat i inne poglądy. Pytanie nasuwa się zatem samo                  "Czy warto?", "Czy warto wszystko oddać, by na choć na chwilę zaznać innej rzeczywistości?". Pytania tego typu są nieuniknione, a walka z nimi i unikanie ich jest bezsensowną czynnością, jest to zwyczajnie strata czasu.  Odsuwanie takich pytań i takiego toku myślenia jest złym wyborem, ponieważ sami siebie krzywdzimy, bo nie dajemy sobie pozwolić na racjonalne nieraz spojrzenie na sytuację. Nie warto uciekać przed myśleniem, bo odsuniemy je na chwile, a nie na zawsze i choć czasem domysły i słowa innych  bardzo bolą i czasem również nie dają nawet spokojnie spać, to warto czasem na to chociaż spojrzeć, bądź się ku temu przychylić.

       Sami dokońca nie jesteśmy wstanie dowiedzieć się, czemu prawda potrafi sprawić nam, aż taką bolesną ranę i krzywdę. Czasem cieszymy się z nieprawdy, nie raz sami zadowalamy i próbujemy kogoś zadowolić nieprawdą. Po co jednak podejmujemy to działanie?  Mówiąc lub wmawiając komuś nieprawdę robimy to też przypadkiem i sobie. Wiele z nas nawet nie bierze tego pod uwagę, lecz często tak niestety nieprawda się kończy. Osoba kłamiąca musi pamiętać swoje posunięcia, bo jak wiemy kłamstwo ma krótkie nogi, a uciekając łatwo się potknąć. Gdy ma się krótkie nogi łatwo też o to by ktoś większych rozmiarów z najmniejszą łatwością cię dogonił, a nawet był ponad ciebie i cie przegonił. Prawda zawsze wyjdzie najaw, a osoba kłamiąca poniesie konsekwencje. Od razu ustalmy sobie, że w rzeczywistym  świecie nie ma i nie istnieje takie cos jak "kłamstwo doskonałe". Choć nie wiem co, to los ułoży nasze życie tak, aby najbardziej i najdłużej ukrywana prawda i tajemnica przestała być ukrywana przed światłem dziennym. Ogromną rzadkością jest to, abyt ktoś zabrał prawde "do grobu". 


Zatem jeżeli podstawy są już w miarę nam znane, to zastanów się lub zastanowcie się, czy choć raz mimo bólu i zwątpienia nie doszukiwałeś /doszukiwaliście się prawd, prawdy czy przyczyn. Czy choć raz nie zrobiliście z własnego lub nawet czyjegoś życia "doświadczenia" i od razu wyjaśniam. Nie chodzi o to, by ktoś lub my  zyskał miano "królika doświadczalnego", bo tu nie chodzi o to. Mówiąc o zrobieniu z życia "doświadczenia", mam na myśli: podanie problemu badawczego (czyli podanie tego, czego chcemy się dowiedzieć), założenie hipotezy (czyli założenie jak sytuacja może wyglądać/wyglądała lub co się stanie, jak wydarzenia się potoczą), opis obserwacji (czyli tego jak zaobserwowaliśmy zdarzenie lub co zauważyliśmy/co zaszło), mogą także powstać obliczenia ( czyli wyliczenia np. ile czego z czym jak reaguje, ile trzeba czegoś dodać by uzyskać), wynik (czyli co wynikło z naszego doświadczenia, czego się dowiedzieliśmy) i wniosek (czyli podsumowanie naszej dodatkowej wiedzy, tego co się dowiedzieliśmy w poparciu o to doświadczenie, czego się przez to nauczyliśmy, co nam to dało, nasza interpretacja zdarzenia/zdarzeń). Musimy pamiętać, aby nie robić zbyt pochopnych ruchów, zbyt agresywnych i nieprzemyślanych działań. Pamiętajmy, że wszyscy mamy uczucia, że niektóre rzeczy bardzo ranią nawet nas samych. Warto też mieć na uwadze, iż wszystko zawsze może pójść nie tak, że zawsze czegoś nie zauważymy lub nad czymś nie zapanujemy. Reakcja ludzka jest na tyle wolna, że nie jesteśmy czasem wstanie szybko się zredukować, czy naprawić błąd, zauważyć go, a co dopiero cofnąć. Pamiętaj i zapamiętaj na zawsze NIKT Z NAS NIE JEST, NIGDY NIE BYŁ I NIE BEDZIE IDEALNY.   I właśnie za to między innymi kocham "naturę ludzką".

Kocham naturę ludzką, choć czasem bywa na tyle denerwująca, że mam ochotę poddać się, rozłożyć ręce i wyjść. Myślę tak i mam taki zamiar, ponieważ zbyt często ludzie źle używają swojego "honoru" - większość nie ma co do tego jakiegoś "wyczucia".    Honor to coś za co często się unosimy, ponieważ ktoś "depcze nasz honor" - często właśnie używamy tego rodzaju sformułowań.  Zaznaczmy, iż unoszenie się honorem nie zawsze nam pomaga, a czasem nawet takie postępowania działa na naszą niekorzyść. Zatem jak używać dobrze honoru?  Jak nie pozwalać po nim deptać?  Jak się nim nie unosić?   To moje własne pytania co do spraw honoru lub honorowych, lecz wasze mogą być inne lub/a nawet zupełnie inne.    Zatem mamy jeden temat (temat doświadczenia), jeden problem (problem badawczy), lecz wiele hipotez, stwierdzeń i różnych pytań. Jak to mówią "co dwie głowy to nie jedna" - to przysłowie możemy odebrać za każdym razem w inny sposób i uważam, że powinno się sprawdzić w większości sytuacji. W tej sytuacji nabiera ono troszeczkę innego znaczenia, ale nie zupełnie innego.  Tak więc w tej sutyacji przysłowie "co dwie głowy to nie jedna" możemy odebrać w następujący sposób - co dwie to nie jedna, czyli dwie to nie to samo co jedna. Idąc dalej ta drogą, dojdziemy do następującej interpretacji tego powiedzenia, że jedna nie jest w stanie być dwoma, czyli w tym przypadku jedna głowa myśli inaczej niż druga. Mając dwie głowy mamy dwa różne poglądy, przynajmniej dwa pomysły i trochę inną wizję tego świata. Samo przysłowie przeważnie oznacza i jest interpretowane pod względem pomysłowości. O to przykład: jesteśmy na wycieczce i zastanawiamy się co zrobić, nie mamy pomysłu lub czegoś w nim brakuje, a mając druga osobę zyskujemy "pomoc" i łatwiej coś razem wymyśleć i tego dokonać.

Z każdym powiedzeniem jest tak samo, mimo iz jest nieco lub znacząco inne, to może mieć wiele przesłań, jak i zastosowań.  Nasz honor i poirytowanie jakie możemy odczuć, gdy ktoś próbuje po nim nam deptać też jest różne, jak różni jesteśmy my sami. Każdy jest inny trochę conajmniej od drugiego z nas, w zasadzie to często od nas samych zależy jak bardzo bedziemy się różnili od innych.   A czemu od nas tak wiele i w tym temacie zależy? Dlatego, że wygląd to jedno, ale nasze myśli, odczuwanie uczuć/emocji czy zwykła podstawowa reakcja na choćby zewnętrzne bodźce to drugie z bardzo wielu różnic jakie sami tworzymy.  Nasza osobowość czy charakter też zależy w znacznej większości od nas. W zasadzie nasza osoba od strony psychicznej jest kształtowana przez nas i kształtuje się przez nasze doznania emocjonalne, przez ból, problemy, podróże i przygody, a nawet czas w jakim zaczniemy wykonywać dane czynności.

Bardzo wiele zależy od nas i w dodatku mamy, TYLKO JEDNO ŻYCIE, bo więcej nie mamy. Uważam, że to dość przykre i smutne, bo nie bedziemy w stanie doświadczyć tak wielu rzeczy jakie moglibyśmy przeżyć, lecz na to też potrzeba znacznej ilości czasu. Co więcej, często robiąc to co inni nam karzą lub błądzenie i szukanie siebie na drodze, którą kazali nam iść inni, a nie sami ją wybraliśmy i to też osobiście uważam za strate jakże istotnego i cennego czasu. 

NASZE ŻYCIE JEST JEDNYM WIELKIM ZBIOREM UPŁUWAJĄCEGO CZASU.

Naszym zadaniem jest wykorzystanie go, lecz to już od nas zależy jaką drogą pójdziemy lub czy będziemy błądzić w leśnych ciemnościach. Gdy się rodzimy jesteśmy w ciepłej chatce, gdzie inni przelewają na nas swoją uwagę i opiekują się nami oraz się o nas martwią i troszczą. Gdy stajemy się starsi to naturalne, że szybciej czy później szukamy siebie, podąrzamy nowymi, dotąd nieznanymi nam drogami. W swych poszukiwaniach często podążami za naszymi zainteresowaniami i tym co wydaje nam się ciekawe i godne naszej uwagi, lecz na pierwszą drogę w życiu i do usamodzielnienia się prowadzą nas opiekunowie, którzy robią wszystko, aby nauczyć nas jak samodzielnie o siebie dbać i jak iść przez życie, jak być niezależnym czy samowystarczalnym i co najwazniejsze jak iść, by się nie potknąć, a w razie co wiedzieć jak upaść, by nas to bardzo nie bolało i byśmy nie stracili zapału i sił w dążęniu po swoje marzenia i życiowe cele. 


MAŁE CIESZYWhere stories live. Discover now