01. 01

320 32 71
                                    






ROZDZIAŁ PIERWSZY:
Pani kapitan

ROZDZIAŁ PIERWSZY:Pani kapitan

Ουπς! Αυτή η εικόνα δεν ακολουθεί τους κανόνες περιεχομένου. Για να συνεχίσεις με την δημοσίευση, παρακαλώ αφαίρεσε την ή ανέβασε διαφορετική εικόνα.







— CZEŚĆ, PANI KAPITAN!

Octavia zmrużyła oczy, bo aby spojrzeć w stronę głosu, musiała odwrócić się wprost w kierunku słońca. Wreszcie skierowała czubek miotły w dół i powoli zniżyła lot, a gdy była tuż nad ziemią przerzuciła nogi na jedną stronę, zgrabnie (a raczej prawie zgrabnie, nie licząc jednego drobnego potknięcia) zeskakując na zieleniącą się trawę.

Dziewczyna miała dłonie zaciśnięte w piąstki i umiejscowione po obu stronach bioder. Uśmiechała się szeroko, lekko marszcząc przy tym nos.

— Chyba trochę przygrzało ci w łepetynę, co? — Zaśmiała się głośno, kiedy Octavia uderzyła się miotłą prosto w czoło.

Loreen Foster była posiadaczką długich czarnych jak smoła warkoczy, ogromnych czekoladowych oczu, całego morza piegów i pary krzywych jedynek. Jej mama była dentystką i nie wierzyła w magiczne metody leczenia zębów, dlatego dziewczyna musiała nosić aparat.

Octavii nie było do śmiechu. Wyglądała raczej na okropnie zmęczoną i zawiedzioną. Cisnęła starą, wysłużoną miotłą o ziemię. Był to znak, że coś jest nie w porządku. Zawsze troszczyła się o nią bardziej niż o członków rodziny.

— Co się sta...

— Szkoda gadać — burknęła szatynka, po czym kopnęła kafla tak mocno, że obił się o wieżę, odgradzającą pole do gry w quidditcha po drugiej stronie boiska. Następnie usiadła i zatopiła twarz w rękach, wydając z siebie dziwne niezidentyfikowane dźwięki, mające być najwyraźniej wyrazem frustracji.

Loreen nie bardzo wiedziała, jak się zachować, ale wreszcie przysiadła obok niej na trawie i w milczeniu wpatrywała się w horyzont.

— Nie musisz nic mówić, ale duszenie w sobie złości wcale nie pomaga. Mówię to z własnego doświadczenia — powiedziała spokojnie. Octavia pokiwała głową.

— Wiem przecież, Lorie... ale nie umiem inaczej.

Mówiła prawdę. Całe życie uczono ją, że ma być uśmiechniętą, miłą dziewczynką, którą chce się przedstawiać sąsiadom. O której mówi się: „moja mała zdobyła dziś pierwsze miejsce w konkursie recytatorskim" i „znów jest najlepsza w klasie". Takie dziewczyny nie mają prawa by stroić fochy. Nie mogą płakać, krzyczeć i kopać. Ich zadaniem jest ładne wyglądanie i zaparzanie gościom herbatki.

Jej mama całe dzieciństwo wpajała jej, że jej uczucia nie są ważne. Gdy pięcioletnia Octavia opłakiwała stratę swojej ulubionej lalki, której pies odgryzł głowę, usłyszała, że to nic takiego i ma przestać beczeć. Dostanie nową lalkę. Potem kiedy miała dziesięć lat, a stary poczciwy Barry (morderca wspomnianej wcześniej lalki) zdechł, mama pozwoliła jej smucić się przez jeden dzień. Po tym czasie uznała, że V nie ma prawa do dalszej rozpaczy.

MYSZ POD MIOTŁĄ: oliver woodΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα