Gdy piosenka dobiegła końca, Harry jak gdyby nigdy nic włożył sukienkę i stanął nieruchomo w oczekiwaniu na werdykt.
Cowell był w szoku. Cała jego uwaga skupiona była na Harrym. A jemu stanął nagle przed oczami byk, którego widział kiedyś w rzeźni. Zwierzę ogłuszono najpierw litościwie, by dopiero potem zabić. Na twarzy człowieka, o którym mówiono, że jest najniebezpieczniejszym przestępcą w Londynie, Styles zobaczył ten sam bezmyślny i głupawy wyraz.
Po chwili Simon odzyskał zdolność myślenia, a potem także poruszania się. Wstał i poszedł ku drzwiom znajdującym się za sceną, pstrykając palcami i z niedowierzaniem kręcąc głową.
– Ty. – rzucił, wskazując na Harry'ego. – Do mojego biura.
Harry nie zareagował.
– Nie słyszałeś, co powiedziałem? – krzyknął niecierpliwie.
– Słyszałem pana, panie Cowell.
– No to na co czekasz?
– Nigdy nie reaguję na pstrykanie palcami.
– Czy zechcesz łaskawie przejść do mojego biura? – spytał Simon łamiącym się ze złości głosem.
– Z przyjemnością. – odparł Harry, podążając za nim.
Gabinet, do którego weszli, był raczej ciemny i urządzony bez polotu. Ściany miał wyłożone dębową boazerią, a na podłodze leżał gruby dywan. Było to wnętrze, w którym bez wątpienia urzędował mało skomplikowany mężczyzna. Harry usiadł na wskazanym krześle. Cowell tymczasem nacisnął jakiś guzik i fragment boazerii odsunął się, ukazując obficie zaopatrzony barek. Nalał szampana i podał mu kieliszek.
Harry przecząco potrząsnął głową.
– Nawet mnie pan nie zapytał, co będę pił. – powiedział z lekkim wyrzutem. – Poproszę o wodę.
Z kwaśnym grymasem na twarzy Simon nalał do szklanki wody.
– Jesteś damą, która wie, czego chce. W porządku. Ale woda to stanowczo za mało, by uczcić naszą współpracę.
– Zastanawiam się, czy nasza współpraca warta będzie tego, by ją uczcić.
– Będzie, Silver. – Simon usiadł na brzegu biurka. – Przekonasz się, jak dobrze traktuję moich chłopaków.
– Nie jestem niczyim chłopakiem, panie Cowell, i nie lubię, gdy się mnie tak nazywa.
W oczach Simona pojawił się błysk zniecierpliwienia.
– A ja nie lubię lalusiów, którzy próbują mnie pouczać. Ty tu tylko pracujesz. Nie zapominaj o tym.
– Ależ ja tu wcale jeszcze nie pracuję, panie Cowell. Nie traktuje mnie pan z szacunkiem, a ja tego nie lubię. Chyba niepotrzebnie tracimy czas.
Harry podniósł się. Simon rzucił się do przodu i zagrodził mu drogę do wyjścia.
– Hej, nie bądź taki obrażalski. – roześmiał się sztucznie. – Zapomniałem się nieco. Proszę o wybaczenie.
– Wybaczam. – Styles posłał mu najbardziej olśniewający uśmiech i usiadł. Lecz gdy gospodarz podał mu szklankę z wodą, pokręcił głową. – Zmieniłem zdanie. Chyba jednak napiję się szampana.
Teraz Simon roześmiał się zupełnie szczerze.
– Lubisz, jak mężczyźni skaczą wokół ciebie, prawda?
– Na ogół im to nie przeszkadza.
– Tak myślę. – podał mu szampana. – Opowiedz mi o sobie. – rzucił zachęcająco. – Od jak dawna pracujesz? Gdzie przedtem występowałeś?
ČTEŠ
Totally spies! [LARRY STYLINSON]
FanfikceHarry Styles miał niezwykły talent do pakowania się w kłopoty. Po burzliwej karierze w policji postanowił zostać prywatnym detektywem. Przekorny los postawił na jego drodze Louisa Tomlinsona - poważnego, zaangażowanego policjanta, który nieoczekiwan...
ROZDZIAŁ TRZECI
Začít od začátku