Spojrzał na mnie dosyć wrogo, przekrzywiając głowę w bok, a następnie odrywając się od boku samochodu, podszedł w moim kierunku, stając naprzeciwko mnie. Na szczęście tym razem dzieliła nas dosyć spora odległość, więc mogłam spokojnie oddychać, nie czując przy tym zbliżającego się zawału serca. Przestępując z nogi na nogę, zadarłam głowę lekko do góry, bowiem był on zdecydowanie ode mnie wyższy, więc w pionie nie mogłam liczyć na jakikolwiek kontakt wzrokowy, patrząc prosto przed siebie. 

- Nie chcesz to nie musisz odpowiadać. - zaznaczyłam już lekko spanikowana, kiedy milczenie między nami nadal trwało, jego wzrok nie zmieniał się, tylko nadal pozostawał taki sam, czyli zimny i obojętny.

- Zadajesz za dużo pytań. - odrzekł, beznamiętnie. - Jak już nie możesz się powstrzymać to wiedz, że to drugi raz. Rzadko kiedy daję się zaskoczyć.

Kiedyś każdemu musi się zdarzyć  - pomyślałam jednak nie wypowiedziałam tego na głos, zdając sobie sprawę, jakie konsekwencje i skutki mogłyby przynieść moje słowa. Czasem mogłam pozwolić sobie na odrobinę odwagi, jednak po ostatniej sytuacji, którą starałam się jak najbardziej wyprzeć z mojego umysłu, wolałam trzymać pewnego rodzaju rezerwę. Fakt faktem, nie skrzywdził mnie, a odrobinę postraszył, przez co nabrałam wątpliwości, co do tego, czy jest jedynie brutalnym psychopatą dla którego nic się nie liczy, czy być może czają się w nim przejawy jakiś ludzkich uczuć, nie tylko w stosunku do swojej familii.  Po dłuższych rozmyślaniach doszłam jednak do wniosku, że to, iż mnie nie zgwałcił tamtej nocy, było jedynie zasługują mojego dziewictwa i pieniędzy jakie miał za mnie zgarnąć.

Pomimo większego strachu niż dotychczas, starałam się zachowywać normalnie, aby nie zauważył tego jak wielkie przerażenie we mnie powoduje. Tym zabiegiem chciałam sprawdzić by nie wykorzystywał mojej paniki i nie zrobił ze mnie jeszcze bardziej płochliwego zwierzątka niż dotychczas. 

Skupiając z powrotem na mężczyźnie, zauważyłam jak ten sięga do kieszeni, a po chwili wyjmując z niej portfel, otwiera go, wyciągając z niego małą plastikową plakietkę, jaką była karta bankowa.

- Mam nadzieję, że to nie jest jedna z tych rodzinnych aptek, którą prowadzi para przemiłych staruszków i mają tam coś takiego jak czytnik. - rzucił oschle, wyciągając w moją stronę przedmiot. - Masz, nie chce mi się z nimi gadać. - ponaglił mnie, kiedy w zdezorientowaniu patrzyłam na jego dłoń.

Z ociąganiem, chwyciłam przedmiot w palce, bardzo przy tym uważając, by nie dotknąć jego dłoni. Kiedy wreszcie to mi się udało, spojrzałam w jego kierunku, a ten ruchem dłoni pokazał mi, że wreszcie możemy iść. 

Z boku wyglądaliśmy pewnie całkowicie normalnie, jak para znajomych, albo co gorsza zakochani. Jednak ja idąc obok niego czułam się całkowicie inaczej i wątpię, że ktokolwiek na tym świecie chciałby owo uczucie, poznać. 

Popychając drzwi, które wydały z siebie charakterystyczny dźwięk dzwoneczka wiszącego nad nimi, weszłam do średnich rozmiarów pomieszczenia, jakim była przydrożna apteka. Ivan chodził za mną, dosyć pokracznie, co i tak nie zmieniało faktu, iż nie odstępował mnie na krok. 

- Mogę w czymś pomóc? - zapytała młoda kobieta za ladą uśmiechając się do nas życzliwie. 

Na oko mogła mieć 25 lat. Jej kaskady czarnych włosów, były starannie upięte, odsłaniając jej wyraźne, proporcjonalne rysy twarzy. Zielone oczy spoglądały na nas badawczo, co odrobinę nie współgrało mi z życzliwą miną kobiety. Spoglądając na nią tym samym taksującym wzrokiem, pokręciłam głową w odpowiedzi, że nie, po czym idąc dalej, zniknęłam z jej pola widzenia. 

Na SprzedażWhere stories live. Discover now