– Kim ty jesteś? – zapytała cicho Lavena, nie potrafiąc powstrzymać ciekawości. Rzadko kiedy umiała ugryźć się w język, poza tym wolałaby wiedzieć, z kim przyszło jej współpracować.

– Pozwól, że zignoruję to pytanie – mruknął widocznie niezadowolony. – Mamy do omówienia stokroć ważniejsze sprawy. – Lavena skinęła głową, postanawiając nie wypytywać. W odpowiednim momencie na pewno odkryje tę tajemnicę. – W ostatnich dniach dowiedziałem się dwóch ważnych dla nas rzeczy. Regent porwał księżniczkę Galienu, Asmenę.

Lavena pokiwała głową, wciąż mając w głowie ich ostatnie spotkanie, o ile można było to tak określić. Obecnie miała przynajmniej pewność, że jej podejrzenia się sprawdziły.

– Wiadomo dokładnie dlaczego to uczynił? – zapytała rzeczowo.

Widziała kilka możliwości. Przede wszystkim porwanie księżniczki mogło przysłużyć mu się pod względem politycznym. Wystarczyłoby szantażem wymusić na Galienie współpracę z nim, a jego wygrana w wojnie stanowiłaby pewnik. Drugą opcją, którą brała pod uwagę, był okup, chociaż to nie opłacałoby się Arthyenowi. Ewentualna była również zemsta za znieważenie go na początku jego władzy. Arthyen uwielbiał mścić się na innych za wszelkie swoje krzywdy i stanowiło to wręcz obsesję.

– Ludzie plotkują, że pragnie wziąć ją za żonę. – Lavena zakrztusiła się, nie mogąc w to uwierzyć. Nie dało się przewidzieć, co uczyni regent, ale nie spodziewała się czegoś takiego. – Nie wiem, dlaczego zamierza to uczynić. – Pokręcił głową Mściciel, najwidoczniej dostrzegając pytanie w jej oczach.

Lavena przygryzła wargę. Trybiki w jej głowie działały prężniej niż kiedykolwiek i ostatecznie doznała olśnienia. Małżeństwo Arthyena z Asmeną oznaczałoby formalne połączenie Husanu oraz Galienu i nic nie byłoby w stanie go zerwać. Spojrzała na mężczyznę, który nadal nie miał pojęcia, co działo się w jej umyśle.

– Ja chyba wiem, co może to znaczyć – rzekła niepewnym głosem. – Pomyśl przez moment. Zawieranie małżeństw od zawsze miało znaczenie polityczne w dynastiach królewskich. W ten sposób Galien i Husan będą musiały współpracować, a regent umocni swą pozycję, ponieważ stanie się księciem.

Mściciel pokiwał powoli głową. Teraz jego działania nabierały sensu, gdyż zyskując tytuł księcia, z łatwością mógł stać się królem, nie wszczynając rewolucji. Lavenę przeszedł dreszcz na myśl o tym, co działoby się w Husanie, gdyby Arthyen został prawowitym władcą.

– Nie możemy na to pozwolić – rzekła pewnym głosem półbogini. – Co mam robić dalej, masz jakiś plan?

– Regent z pewnością mówił kurtyzanom o balu, na którym wybierze królową. Moi ludzie dopilnują, by czarodzieje mu służący nie mogli pojawić się na balu. Bez nich będzie bezbronny.

– A wtedy zaatakujemy – dopowiedziała kobieta, rozumiejąc, do czego zmierzał.

Mściciel spoglądał na nią ponuro, co z pewnością nie znaczyło nic dobrego. Przymknął oczy, pod którymi malowały się wory od zmęczenia. Lavena wręcz obawiała się zapytać, czy było coś jeszcze.

– Jest coś jeszcze. Jeden ze szpiegów powiedział mi o tajnej broni regenta. Niestety nie wiemy, czym ta broń jest ani w jaki sposób działa.

Z wrażenia Lavena była zmuszona usiąść. Nie domyślała się nawet, jaką broń władał Arthyen, w jej umyśle jednak rozbrzmiał echem głos Damhnait: Strzeż się, Laveno, bowiem jesteś ostatnią mistrzynią Zakonu. Wiedziała. Musiała wiedzieć, że regent dysponował jakąś silną bronią, choć może niekoniecznie miała świadomość, co to dokładnie było. Tuż przed tym, jak zginęła, jej głos brzmiał jednak bardzo pewnie. Zapewne znała dokładnie jego plany i z premedytacją zdradzała Zakon, pomagając Arthyenowi we wszystkich jego działaniach.

Nuriel. Czas MrokuWhere stories live. Discover now