6. Pukanie w szybę

Start from the beginning
                                    

            -Więc, Dexter to twój przyjaciel?- pytanie babci brzmiało raczej jak stwierdzenie, ale miała chyba nadzieję, że zaprzeczę i powiem, że to coś więcej.

            -Chyba nawet najlepszy przyjaciel- uśmiechnęłam się.

-Wie wszystko?- zapytała cicho. Była jedyną osobą, z którą tak lekko rozmawiało mi się o ciężkich sprawach.

-Tak, wie o ślubie, ale nie lubię z nim o tym rozmawiać- (z nikim nie lubię o tym rozmawiać).

-Nie chodzi mi o ślub, kochanie- (uff, ta rozmowa jeszcze przede mną, mam jeszcze chwilę spokoju)- Myślałam o twoim stanie. Wie?

Ach tak. O to chodzi.

-Wie, że jestem chora.

-Tylko?

-Babciu!- ręce zaczęły mi się trząść. Czułam, że zaraz znowu dostanę ataku płaczu i smutku, więc szybko wtuliłam się w babcię- To takie trudne.

-Wiem, kochanie, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Ale ty jesteś wspaniałą kobietą i wierzę, że dasz sobie radę.

-Ale…

-Masz Georgie, masz nas, masz Dexter’a. Już widzę, że to świetny chłopak. Wiem, że on ci pomoże przez to wszystko przejść. Słuchaj swojego serca, nie myśl o tym co mówią inni i bądź szczęśliwa.

Oczywiście. Mogłam się tego spodziewać. Mądra gadka, niczym wyciągnięta z jakiegoś filmu. Ale tego mi było trzeba, od razu zrobiło mi się lepiej, lżej. Uśmiechnęłam się przez zbierające się w oczach łzy. Na szczęście nie popłynęła żadna z nich.

-Pójdziemy do ogrodu?- zapytała z uśmiechem babcia. Kiwnęłam głową. -Chłopcy?- zawołała babcia w głąb salonu- Wychodzimy na zewnątrz, przyłączycie się? Bierzemy ciastka i nie wiem czy coś po nich zostanie gdy wrócimy.

Chłopcy poderwali się natychmiast, gdy dowiedzieli się o prawdopodobnej utracie ciastek. Siedzieliśmy za domem, ciesząc się ładną pogodą i mile spędzonym dniem. Nagle mój spokój zmąciła pewna myśl.

-Dexter, kiedy odwiedzisz rodziców?- zapytałam. Miał nadzieję, że zapomniałam, chciałby. Oczywiście, że pamiętałam. Zmusiłam go do wyciągnięcia telefonu i umówienia się z rodziną. Odszedł na chwilę, aby porozmawiać przez telefon. Wracając trzymał dłonie w kieszeniach, a jego wyraz twarzy był co najwyżej obojętny.

-Możemy przyjść dziś na kolację- powiedział- Państwo też są zaproszeni- ożywił się zwracając do dziadków.

-Nie, nie- szybko powiedziała babcia- Idźcie sami, my się nie nadajemy. Może kiedy indziej. Chodź Allie- zwróciła się do mnie- Musisz się przebrać.

Pociągnęła mnie do pokoju gościnnego, w którym miałam spać. Otworzyła stojącą tam szafę i wyciągnęła pokrowiec. Wręczyła mi go i zostawiła samą bez słowa. Uśmiechnęła się tylko pociesznie, kiedy zerknęła na mnie ostatni raz. Rozsunęłam suwak. W środku znajdowała się czarna sukienka w białe kropki, na grubych czarnych ramiączkach. Sięgała przed kolano, była dopasowana w talii i opływała moje nogi od pasa. Założyłam jeszcze moje czarno-białe kolczyki „kółka” i czarne czółenka na obcasie. Wydawało mi się, że wyglądam dobrze.

-Oh, wiedziałam, że będziesz świetnie wyglądać- zachwalała babcia.

-Moja wnusia jest śliczna- dodał dziadek.

-Wyglądasz pięknie- powiedział Dexter.

Dopiero ostatni komplement mnie onieśmielił i się zarumieniłam. Wyszliśmy przed dom i pomachaliśmy dziadkom. Dexter chwycił mnie za rękę i weszliśmy na chodnik. Nie musieliśmy jechać samochodem, okazało się, że rodzina Heaven, mieszka kilka domów dalej. Dopiero wtedy poczułam się zdenerwowana.

BucketlistWhere stories live. Discover now