-Dla mnie bardzo. -powiedział śmiejąc się.
-Dobra to chodźmy i nie stykamy tu. -powiedziałam wchodząc do kawiarni.
Usiedliśmy do stolika przy oknie.
-Wiem, że nie lubisz urodzin i tak dalej... -tak, on był pierwszą osobą, która wiedział dlaczego ich wręcz nienawidzę. -Więc tylko dam ci prezent. -wręczył mi małe pudełeczko. Gdy je otworzyłam odrazu przytuliłam przyjaciela. W pudełeczku były prześliczne kolczyki. Były małe, delikatne, złote z perełkami.
-Raju... Skąd wiedziałeś że takie chciałam? Marzyłam o nich!
-Kochana znamy się prawie całe życie. Więc wiem co lubisz.
Odrazu je założyłam. Były śliczne.
-To co tam Spohie, w sensie w akademii?
-Po pierwsze błaaaagam nie mów do mnie tym imieniem. Po drugie, bardzo dobrze. W akademii jest lepiej niż w tym laboratorium, ale tęsknie za moim prawdziwym domem.
-Po pierwsze okej, więc jak masz teraz na imię? A po drugie wiem co czujesz.
Dominic też stracił rodziców, nie w taki okrutny sposób jak ja, ale jednak w wieku 5 lat jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym i opiekę przejęła jego babcia, ale dwa lata temu zmarła.
-Teraz nazywam się Eight. -powiedziałam.
-Eight? Jak cyfra? -patrzył na mnie jak na idiotkę.
-Tak. -i opowiedziałam mu całą historie z rodziną Hagreeves, a on patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Jakiś pierdolnięty ten twój „tatuś". -zrobił w powietrzu cudzysłowie.
-Niby tak, ale to jemu zawdzięczam że mnie nie złapali z laboratorium i nie trafiłam do domu dziecka i to on pomaga mi trenować moją moc.
-No może i masz racje.
-Ale dobra nie ważne, lepiej opowiadaj co u ciebie.
Jeszcze gadaliśmy tak z 5 godzin. Naprawdę, my możemy jeszcze dłużej, ale niestety musiał już wracać i ja w sumie też. Dopiliśmy swoje kawy, pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się w swoje strony.
Pov. Five
-Nosz gdzie ona jest?! -chodził po salonie w kółko Klaus.
-Spokojnie. Zasiedziała się w kawiarni. -uspokajała ją Vanyia.
Pov. Eight
Było dość widno. Założyłam słuchawki i puściłam ulubioną piosenkę moich rodziców. Gdy tak szłam, mijałam swój stary dom i od razu się rozpłakałam. Dalej wisiały tam stare taśmy policyjne. Okna i drzwi były powybijane, w środku zdemolowane. Przed oczami dalej mam ten cholerny widok. Zaczęłam iść szybciej a prawie biec.
Byłam przy akademii i po prostu wbiegłam zapłakana. Nagle moje rodzeństwo wyskoczyło i wszyscy krzyknęli „NIESPODZIANKA!", a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Dajcie mi wszyscy spokój!!! -krzyknęłam i szybko wbiegłam do swojego pokoju, trzaskając drzwiami i zamknęłam je na klucz.
Pov. Five
Nagle usłyszeliśmy otwieranie drzwi i wiedzieliśmy, że to Eight więc szybko się schowaliśmy i jak weszła krzyknęliśmy „NIESPODZIANKA!", ale jej reakcja nie była taka jaką przewidywaliśmy. Było widać, że płakała, a jak nas zobaczyła wybuchła jeszcze większym płaczem.
-Dajcie mi wszyscy spokój!!! -krzyknęła, wyminęli nas i pobiegła do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
-Ej co jej jest? -zapytała widocznie zaniepokojona Allison.
-Nie wiem, ale to nie wygląda za dobrze... -powiedział Diego.
-Łał, gratuluje za spostrzegawczość Sherloku Holmesie. -powiedział Luther.
-Dobra nie czas na kłótnie, teraz chodźmy do Eight. -powiedziałem i przeteleportowałem się pod drzwi dziewczyny. Chwile później już całe rodzeństwo stało.
-Nie no... Jak słyszę jak płacze to mi też chce się płakać... -powiedział Klaus.
Dziewczyna bardzo mocno płakał. Było ją słychać na całą akademię.
-Eight, proszę otwórz. To ja Ben. -powiedział chłopak. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko dalej płakała. Alli i Vanyia bardzo się zmartwiły. Alli przytuliła Luthera, a Vanyia Bena.
Całe rodzeństwo był zmartwione stanem dziewczyny, nikt nie wiedział co mamy w tej sytuacji zrobić. Ja- mimo, że po sobie tego nie pokazywałem- czułem się bezsilny. Jak już wspominałem, nie lubię kiedy Eight płacze bo serce mi się kraja. Jak ona płakała, ja też płakałem, ale w środku. Chciałem ją przytulić co kolejek, ale po prostu nie wiedziałem co. Ta cholerna pustaka nie pozwala mi myśleć racjonalnie. Jeszcze staliśmy tak z dobre 5 minut pod jej drzwiami, ale ona dalej do nikogo się nie odzywała i nie nikogo nie wpuszczała, więc się rozeszliśmy do pokoi. Czyli nici z dzisiejszych jej urodzin.
Tak bardzo chciałem coś zrobić, ale jak zwykle chuj mi wszystko w życiu wychodzi.
Witam w kolejnym rozdziale. Dzisiaj taki troszeczkę sad, ale takie też się zdarzają.
Jak tam pierwsze dni szkoły? Dużo zadane i nauki?
Przesyłam wam uściski! I życzę miłego dnia/noc❤️❤️❤️
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale
~1100 słów~
~tajemnicza pisarka
![](https://img.wattpad.com/cover/252619753-288-k611094.jpg)
YOU ARE READING
Moja księżniczka|| Five Hagreeves
Fanfiction1 października 1989 roku w południe, 43 kobiety urodziły dzieci. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby z rana jeszcze nie były w ciąży. Sławny i bogaty miliarder Sir. Regginald odnalazł tylko siódemkę dzieci, ale pewnego dnia odnalazł jeszcze jedno...