1

4.6K 186 306
                                    

Szybkie, warszawskie życie zawsze wiązało się z szukaniem odskoczni od tego wiecznego pędu.

Gonienie za pieniędzmi, sławą, marzeniami wiązało się z trudnościami życia codziennego. Każdy z nas to przeżywał i każdy starał się w jakiś sposób odreagować.

Ja właściwie co tydzień znajdowałam się w jednym z miejsc, które dawały mi ukojenie. Warszawskie kluby może nie były szczytem moich marzeń dotyczących dobrych imprez, ale lubiłam w nich przebywać.

Siedzenie samotnie przy stoliku i obserwowanie ludzi to chyba mój ulubiony sposób na odreagowanie. Można się pośmiać ze słabych tancerzy lub co częściej fatalnych podrywaczy.

Z tandetnych tekstów na podryw, które usłyszałam w swoim życiu mogłabym napisać książkę i byłby to niewątpliwie bestseller.

Taco Hemingway na „Trójkącie Warszawskim" bardzo trafnie opisał wszystkie kluby do których chadzałam. Faceci, którzy uważali się za władców wszechświata, albo conajmniej właśnie tej imprezy. Nastolatki w butach na wysokich szpilkach, które pewnie weszły tutaj, obiecując wcześniej co nieco bramkarzowi. Wciąganie kreski w kiblu, barman, który rozcieńcza drinki... Jednym słowem rzeczywistość.

Raz na jakiś czas jakiemuś chłopakowi udało się wyciągnąć mnie na parkiet, położyć ręce na tyłku lub w nieczęstym wypadku namówić mnie na blanta. Jednak najczęściej w samotności raczyłam się drinkami, które mi stawiali i to był najlepszy układ.

Bycie modelką wiązało się głównie z samotnością, więc byłam przyzwyczajona i lubiłam być sama. Wyjazdy z kraju od najmłodszych lat i wyprowadzka od rodziców w wieku nastoletnim nauczyły mnie samodzielności i właśnie wspomnianej samotności, z którą czułam się dobrze.

Nie chodziłam do „Miłości", aby znaleźć miłość, chociaż miałam wrażenie, że większość ludzi właśnie tutaj szukała szczęścia. Na Kredytowej 9.

- Kurwa nie, nie wpadnę na twoją imprezę ziomek - usłyszałam podniesiony głos, który przebijał się przez dudniącą muzykę.

Wysoki blondyn machnął ręką, a niższy brunet najwidoczniej nie miał zamiaru dać mu spokoju. Drugi z chłopców powiedział coś do pierwszego i wtedy ten wyższy przystanął, obrócił się i złapał go za koszulkę.

- Jeszcze raz zrobisz mi zdjęcie z ukrycia i wylecisz z tego klubu. Ja już o to zadbam - prychnął blondyn.

Uśmiechnęłam się pod nosem i chwyciłam drinka. Popijałam trunek przez słomkę przypatrując się tej wymianie zdań, gdy nagle brunet się poddał i z opuszczoną głową wrócił do grupki znajomych.

Nagle wolne krzesło, które stało przy moim stoliku zostało odsunięte z impetem.

- Co taka piękna dziewczyna robi tu sama, co? - zagadnął ten blondyn, właściwie bez pytania się dosiadając.

Ładny był. Patrząc na niego rzecz jasna tylko okiem modelki mogłam stwierdzić, że coś tam by zdziałał w modelingu. Oczy miał takie niebieskie i głębokie, że pewnie nie jedna dziewczyna się w nich zgubiła i jeszcze nie jedna to zrobi.

- Obserwuję życie, obejmując szklankę - odpowiedziałam, podnosząc drinka.

- Znam cię skądś - powiedział nagle.

Okej, ten wzrok nie dość, że pewnie łamał dziesiątki serc to był bardzo przeszywający. Szczególnie, gdy chłopak zawieszał go gdzieś w okolicy mojego dekoltu.

- Z Marszałkowskiej - mruknęłam, upijając kolejnego łyka.

Chłopak zrobił zdziwioną minę i przyznam, że wyglądał uroczo.

Nie gadamy o mądrościach | Jan-RapowanieWhere stories live. Discover now