XXI

629 25 6
                                    

„Gdzie do cholery byłaś?” Warknął Malfoy, odchylając się do tyłu na sofie w naszym dormitorium. Gazety z dzisiejszego ranka wciąż leżały przed nim na stoliku do kawy.  Było późno, prawdopodobnie jedenasta lub dwunasta w nocy, kiedy ja, Daphne i Pansy w końcu wyszliśmy z biblioteki. Zajęłyśmy się rozmową o naszym planie na ferie zimowe, które zbliżały się szybko.

„Nie rozumiem, dlaczego to ciebie interesuje, Malfoy.” Odparłam, zdejmując płaszcz i kładąc go na wieszaku w szafie.  Jego grymas pogłębił się pod koniec mojego zdania. Zaczęłam wracać do swojego pokoju, kiedy znów zaczął mówić.

„Nie możesz mnie wiecznie unikać, Weiss.” Zawołał za mną, nie ruszając się ze swojego miejsca na kanapie. Przewróciłam oczami, chociaż mnie już nie widział.

„Może byłam zajęta. Wiesz, nie wszystko dotyczy ciebie.” Krzyknęłam, kiedy pojawił się w moich drzwiach. Wyglądał dobrze.  Jego włosy były potargane jak tego ranka i wyglądał na zrelaksowanego, opierając się o moją framugę.

„Nie, nie wiem.” Odpowiedział sarkastycznie, ale nie wszedł do mojego pokoju. „Więc jeśli byłaś taka zajęta, gdzie byłaś?”

„Od kiedy jestem ci winna wyjaśnienia?” Skrzyżowałam ramiona na piersi i usiadłam na łóżku. Moje książki natychmiast wypadły z moich ramion i spadły na łóżko, szczęśliwe, że zostały zwolnione z ciężaru.

„Jestem prefektem naczelnym, mam prawo wiedzieć, dlaczego ktoś opuszcza zajęcia i po godzinach wraca do akademika.” Rzucił mi wyzwanie, unosząc brew.

„Ja też. Chciałbyś jeszcze przedstawić jakieś argumenty?” Jęknęłam z irytacji.

„Przyznaj się, że mnie unikałaś, albo zgłaszam to Snape'owi.” Zażartował.  Podeszłam do niego w zalotny sposób, stając zaledwie kilka centymetrów od jego klatki piersiowej.

„Aw, czy używasz tego na wszystkich dziewczynach, które znasz, Malfoy?” Mrugnęłam, zanim zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Wypuściłam oddech i opadłam na łóżko, szybko odpychając z niego książki. Malfoy nie podjął próby powrotu do mojego pokoju, więc pozwoliłam sobie zamknąć oczy i zasnąć.

Budzik włączył się rano i słyszałam Malfoya w kuchni. Szybko się ubrałam i wyszłam z dormitorium, zanim zdążył powiedzieć słowo. Daphne odpoczywała na krześle, kiedy zeszłam do pokoju wspólnego, wyglądała na bardziej wystrojoną niż zwykle.

„Specjalna okazja?” Zapytałam, uznając jej złożony wygląd. Podskoczyła trochę, zanim zdała sobie sprawę, że to tylko ja, i posłała mi uśmiech.

„W pewnym sensie. Isobel nie rozmawiała ze mną od czasu przyjęcia i zaczynałam się denerwować, a ja... nie wiem.” Daphne westchnęła.

„Rozmawiałaś z nią?” Zapytałam, a ona zamrugała kilka razy w odpowiedzi. „Prawdopodobnie jest tak samo zdenerwowana jak ty. Po prostu porozmawiaj z nią przy śniadaniu.”

„Czy to nie byłoby dziwne?” Jąkała się.  „Nie chcę być dziwna.”

„Nie, na pewno ucieszy się widząc cię.”

„Carmen?” Spojrzała na mnie.

„Tak?”

„Naprawdę ją lubię. Na przykład, nie w taki sposób, w jaki lubię chłopców. To tak, jakby... z chłopcami ciągle się zastanawiam, czy on wie, że jestem dobrą kucharką i pochodzę z dobrej rodziny. Nic nie czuję. Naprawdę. Duma bardziej niż cokolwiek innego. Z nią jestem tylko ja.” Westchnęła, czując ulgę, gdy pozbyła się tego z piersi.

„Cieszę się, zasługujesz na to.” Uśmiechnęłam się.

Pansy niedługo potem zeszła do pokoju wspólnego i razem zeszłyśmy na śniadanie.  Wydawało się, że Theo pozwolił sobie już zejść do Wielkiej Sali przed nami, kiedy siedział gdy przyszłyśmy. Jego symboliczna gazeta była przy nim, ale chociaż raz był zajęty rozmową z nami.

„Isobel, powiadasz?” Zapytał grzecznie. „Jest nieśmiała, wiesz o tym. Po prostu idź tam i porozmawiaj z nią.” Theo ponaglił ją, wskazując miejsce, w którym Isobel rozmawiała z przyjaciółmi przy stole Ravenclaw. Pansy gorączkowo przytaknęła, zgadzając się i Daphne w końcu się poddała.

Wszyscy intensywnie przyglądaliśmy się, gdy podeszła do Isobel i lekko klepnęła ją w ramię. Nawet Theo, który często był znudzony widząc tego typu rzeczy, nawet nie próbował ukryć swojej ciekawości.  Myślę, że czasami jest przydatny w sprawach miłosnych, jak w przypadku Malfoy'a. Wiedział, zanim to zrobiłam.

Isobel wyglądała na uszczęśliwioną widząc Daphne i zaprosiła ją, by z nią usiadła.  Daphne zgodziła się i wszyscy westchnęliśmy. Nasze szczęście przeszkodziło, gdy Malfoy odchrząknął. W pewnym sensie spodziewałam się, że przyciągnie moją uwagę, ale chciał, żeby to był Theo.

„Theodore, dużo czytasz gazet, prawda?” Mruknął do ucha Theo, ale wciąż go słyszałam. Theo skinął głową w odpowiedzi, zaintrygowany. „Czy słyszałeś coś o skrzatach domowych?”

„Skrzaty domowe? Cóż, po wojnie będą trzymane jak zwykle.” Powiedział ostro Theo. „Dlaczego pytasz?”

„Bez powodu. Dzięki, Theodor.” Szybko skinął głową i odszedł. Theo spojrzał na mnie z zaciekawieniem, a Pansy była zbyt zajęta omdleniem.

Eliksiry przyszły szybko, jak zwykle. Malfoy trochę się spóźnił, ale Slughorn nie zauważył tego. A przynajmniej wolał nie zauważać. Gdy lekcja się zaczęła, coś mi dokuczało w mózgu. Pytanie.

„Czemu interesują cię skrzaty domowe?” Szepnęłam do Malfoy'a, pomimo mojego najlepszego osądu.

„Są bardzo przydatne, Weiss.” Malfoy odpowiedział krótko, po czym wrócił do swoich notatek. Skinęłam głową, ale nadal brakowało mi prawdziwej odpowiedzi.

„Poranne gazety. Szukałeś informacji o skrzatach domowych?” Zapytałam z zaciekawieniem, a on skinął głową. „Masz przywiązanie do nich?”

„Nie.” Odpowiedział szybko, po czym wymamrotał. „Trochę. Po prostu uważam, że nie powinniśmy karać niewinnych.”

„Ale mugole są z wolnego wybiegu.” Wymamrotałam, sprawiając, że spojrzał na mnie ze zmieszaniem. Wydawał się zbywać to, ale wiedziałam, że nie zapomni mojego komentarza.

Rivals // d.m. - tłumaczenie na język polskiWhere stories live. Discover now