𝙎𝙐𝙉 𝙊𝙁 𝙏𝙊𝙇𝙀𝘿𝙊 ━ chapter two

53 7 1
                                    

━━━━ 𝙎𝙐𝙉 𝙊𝙁 𝙏𝙊𝙇𝙀𝘿𝙊

RED PALIŁA PAPIEROSA, czekając na Raquel. Stała przed wejściem na swoją klatkę schodową, zastanawiając się, gdzie się podziewała jej partnerka. Brunetka zdążyła się przygotować szybciej i zdążyła nawet ukryć korektorem cienie pod swoimi oczami. Rozglądała się co jakiś czas dookoła, szukając czarnego Nissana, ale nigdzie nie widziała samochodu należącego do Inspektor Murillo. Papieros powoli dogasał pomiędzy jej palcami, więc wsunęła go z powrotem w swoje wargi, zaciągając się dymem i przy okazji odgarnęła drugą dłonią włosy ze swojej twarzy. Nie zrobiła z nimi nic więcej poza rozczesaniem i powoli zaczynała żałować, bo jak na Madryt i Hiszpanię przystało, zaczynało robić się niemiłosiernie gorąco i Red czuła jak jej kark zaczyna się pocić. Westchnęła tylko sfrustrowana i wyrzuciła niedopałek do kosza w pobliżu, odchrząkując przy tym cicho.

Dochodziła pierwsza i Red przeczuwała, że droga do Toledo trochę im zajmie. Na początku łudziła się jeszcze, że zdąży wrócić wczesnym popołudniem i nacieszyć się resztą weekendu, ale zdała sobie sprawę, że nie wchodziło to w grę. Zresztą nie miała pojęcia, co zastanie na miejscu zbrodni i jak bardzo da się wciągnąć w śledztwo. Przesunęła tylko zegarek na swój nadgarstek, rzucając kolejny raz okiem na godzinę, ale zmieniła się tylko minuta, więc brunetka ziewnęła w dosyć ostentacyjny sposób i oparła się o ścianę. Głowa nadal bolała ją niemiłosiernie, a kac dawał we znaki, ale próbowała wmówić sobie, aby być miłą, gryźć się więcej razy w język, aby nie powiedzieć nic głupiego i po prostu udawać, że wcale nie zabalowała przesadnie poprzedniej nocy.

Gdy się tak zamyśliła, Raquel zdążyła podjechać pod klatkę schodową, zatrzymując samochód na wybrukowanej drodze wewnętrznej i lekko zatrąbić, przez co Red poderwała się, czując przy tym jak jej serce podskoczyło do gardła.

— Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób — warknęła zła, gdy Raquel odsunęła szybę, aby się przez nią wychylić i przywitać z partnerką. Ich relacje nie były czysto zawodowe. W zasadzie Red traktowała swoją partnerkę jako swoją przyjaciółkę, choć kobieta była od niej starsza o dobre piętnaście lat. Ani jednej, ani drugiej to jednak nie przeszkadzało, aby odnaleźć wspólny język. Pod wieloma względami były do siebie bardzo podobne. Obie były na swój sposób zbuntowane, obie gardziły patriarchatem i obie starały się utrzymać pozycję w męskim świecie. Poza tym obie miały złe wspomnienia ze swoich poprzednich związków, z tym wyjątkiem, że Raquel udało się już znaleźć swojego księcia z bajki na białym koniu, a Red przestała się łudzić, że ktoś taki się jeszcze pojawi.

— A ty co taka nie w sosie? — Raquel spojrzała na nią wymownie, gdy brunetka wsunęła się już do samochodu, opadając ciężko na skórzane siedzenie, po czym trzasnęła za sobą drzwiami. — Kac? — dodała, a Red poczuła na sobie jej wzrok. Zdjęła tylko wymownie ciemne okulary, które miała na nosie, ukazując Inspektor swoje opuchnięte oczy, jak i całą swoją twarz, która nie była w najlepszej kondycji, po czym zapięła pas, krzyżując dłonie na piersiach.

— A na co ci to wygląda? — burknęła, a później zaklęła pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że zrobiła dokładnie przeciwieństwo tego, co sobie obiecała przed chwilą i zamknęła oczy. Wzięła kilka głębszych oddechów, czując, że samochód jeszcze stał w miejscu, co oznaczało, że Raquel czekała na jakieś wyjaśnienia. Red lubiła w niej to, że wbrew pozorom starała się jak tylko mogła dla każdej swojej bliskiej osoby. Zawsze była do dyspozycji, kiedy Davenport tego potrzebowała i bez niej nie miałaby tak naprawdę nikogo, z kim mogłaby się podzielić swoimi troskami, a w pracy którą miały czasami było to wręcz niezbędne. — Przepraszam, po prostu jestem niewyspana. Kilka kieliszków Tequili za dużo.

[SOON] hiszpańska cisza • cliffordWhere stories live. Discover now