Rozdział 2 - Światła lamp, słone łzy.

1.8K 136 141
                                    

Zobaczyłem światło. Szybko wstałem. Myślałem, że w końcu będę mógł się wyrwać z tego miejsca, jednak znowu przeżyłem.

Rozejrzałem się wokół. Byłem w szpitalu, dokładniej na stole operacyjnym. Było tu pełno lekarzy, jednak nie skupiali się na mnie. Zszedłem ze stołu, jednak nadal nikt nie zwracał na mnie uwagi. Obejrzałem się za siebie.

Skamieniałem na widok przede mną. Moje ciało leżało tam, skąd przed chwilą wstałem. Nie wiedziałem co się stało. Chciałem opaść na ziemię i oprzeć się o ścianę, jednak kiedy jej dotknąłem, przeleciałem do pokoju obok.

Wtedy panika zniknęła. Zobaczyłem...moją ciocię ze swoim mężem i... Bakugo. Mitsuki płakała, a reszta wyglądała na bardzo przygnębionych. Postanowiłem ich podsłuchać.

- To moja wina... Powinnam zająć się tym dzieciakiem, albo chociaż przemówić jego rodzicom do rozsądku! Nawet nie przyjechali do szpitala... - Pochlipywała. Masaru nieudolnie starał się ją pocieszyć. Spojrzałem na Kach- Bakugo...

Był blady jak ściana. Jego oczy łzawiły, a wargi drgały. Nie sądziłem, że będzie tak wyglądać po mojej śmierci, skoro zawsze tego chciał. Ledwo powstrzymywał płacz.

W końcu z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Rodzina Bakugo szybko do niego podbiegła. Ja do niego również... podleciałem?

- Udało nam się zatamować wszelkie krwawienie, ma kilka złamań, a serce cały czas bije... - Cały zesztywniałem. Jeśli wciąż żyję, to co ja tu robię?! - Jednak jest w stanie śpiączki. Obudzi się, ale na pewno nie tak prędko. Może za miesiąc? Może za trzy lata? Nie mamy pojęcia.

Ciocia zasłoniła twarz rękoma. Załamała się. spojrzałem na blondyna. Moje serce, gdybym nie był w takim stanie jakim jestem teraz, stanęłoby. Z jego oczu wręcz płynęły rzeki łez. Cały drżał. Doktor podał mu mój plecak, mówiąc, że to są moje rzeczy i może je na razie przechować.

- Kachan... - Szepnąłem. Nie zareagował. - Kachan. - Brak reakcji. - Kachan! - Brak reakcji. Chciałem go złapać. Przytulić. Pokazać, że jestem tu, więc czemu jest na skraju rozpaczy? Jednak... moje ramiona przez niego przeniknęły.

Rozszerzyły mi się powieki. Czemu? Czemu byłem taki głupi? Nie mogę go teraz dotknąć. Nie może mnie zobaczyć ani usłyszeć... Czemu?

Rodzina Bakugo wsiadła do samochodu, przeniknąłem przez drzwi i również wsiadłem. Usiadłem przy Kachanie, który ściskał z całej siły mój żółty plecak.

Jak tylko wujek zaparkował, Katsuki wysiadł z samochodu i poszedł niby wściekłym, szybkim krokiem do siebie. Poleciałem za nim. Wszedł do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi, przez które przeniknąłem.

Dawno tu nie byłem. Jego pokój bardzo się zmienił. Tak jak kiedyś miał wiele plakatów z bohaterami i urocze lampki zwisające pod sufitem, tak teraz ściany były jasnoszare. Nie było tu żadnych zabawek, meble były dosyć nowoczesne, a jedyną ozdobą była korkową tablica że zdjęciami na ścianie.

Chłopak położył się na łóżku, z twarzą w poduszce i płakał. Tak jak zawsze go podziwiałem, teraz wyglądał żałośnie, jak małe, płaczące dziecko. Postanowiłem się trochę rozejrzeć. Spojrzałem na zdjęcia.

Na kilku był ze swoimi kolegami z klasy i uśmiechał się w swój charakterystyczny sposób. Na jednym byłem nawet ja skulony pod ścianą. Nie zbyt mi się to podobało, jednak w końcu natrafiłem na coś interesującego. Było to nasze stare wspólne zdjęcie. Ja i Kachan. Uśmiechał się w inny sposób. Delikatny, przyjacielski i miły uśmiech. Dawno takiego nie widziałem na jakiejkolwiek twarzy. Zapomniałem, że Kachan tak potrafi...

Dancing With Your Ghost (Zawsze Obok Ciebie)|| Dead deku au || BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz