Rozdział 11

334 20 4
                                    

Pov Drake

Ta mała gnida mnie wykiwała. Gdybym tylko został w tym pokoju. Gdybym nie wyszedł na ten jebany korytarz. Uderzam pięścią o kierownice. Kurwa!. Zaciskam mocno zęby bo rana na brzuchu w cholerne boli. Staję na poboczu może jestem jakieś 300 metrów od tej ich zasranej bazy. Ściągam koszulkę i widzę dziurę w brzuchu. Cholera to tak boli, że nie dojadę do domu. Zaciskam ręce na kierownicy. Najgorsze jest to, że brzuch boli niemiłosiernie a do tego tęsknię za nią. Mój wilk wyje w środku z rozpaczy a ja nie wiem co robić. Zaciskam zęby i dodaje gazu. Jadę bardzo szybko bo chce żeby już te kule ze mnie wyciągnęli. Dobrze, że nie są ze srebrem.

Mam ochotę ja zabić a jednocześnie pogratulować. Niezłą szopke odstawiła z tym swoim koleżką. Gdy widziałem jak on kładzie na niej swoje łapy miałem ochotę go rozszarpać. Czemu ona się tak tuli do niego a nie do mnie. Mój wilk skamle cicho a ja wzdycham. Dojeżdżam na miejsce i od razu wysiadam z auta. Idę lekko zgięty do domu watahy. Członkowie watahy gdy przechodzę obok nich zerkają na mnie z przerażeniem. Niskie warknięcie doprowadza ich do porządku i wracają do swoich obowiązków. Wchodzę do domu i od razu zostaje zaatakowany przez mojego młodszego brata.

-Boże co ci się stało!? - patrzy na mnie a następnie prowadzi do skrzydła szpitalnego. Tam sądzą mnie na jakimś fotelu i zaczyna oczyszczać rany i wyjmować kule. Dobrze, że jest lekarzem.

-No gadaj, co się stało? gdzie Luna? - gdy wyciąga pierwszą kule cicho syczę.

-Byłem z nią w tej bazie opowiadałem, Ci jaki był układ między nami - on kiwa głową a ja opowiadam mu wszystko po kolei co się tam wydarzyło. On kończąc wyjmować mi kule patrzy na mnie z niedowierzaniem.

-Wiedziałem, że z niej niezłe ziułko ale nie sądziłem, że dopuści się do takiego czegoś - wstał i zaczął myć pęsetę, która była pobrudzona krwią.

-Też się nie spodziewałem - westchnąłem ciężko

-Powiedziałeś jej jak wychodziłeś? - patrzę na niego z niezrozumieniem - no o tym, że jak się oddalicie to będzie ją wszystko boleć i tak dalej?

-Nie zdążyłem jej oznaczyć, więc nie będzie tego jakoś dobitnie odczuwać do tego jest człowiekiem więc marne szanse żeby ją bolało. To ja na razie będę musiał się na to szykować - chowam twarz w dłonie. Muszę coś wymyślić by do mnie wróciła.

-No stary nie wiem co ci w tej sytuacji doradzić - klepie mnie po ramieniu a ja wstaje i wychodzę mając już wywalone na wszystko.

Pov Sara

Gdy otwieram oczy razi mnie jasne światło. Od razu zasłaniam rękami oczy i mamroczę cicho. Nagle dopływ światła maleje a ja spoglądam na Harrego, który łapie mnie za rękę.

-Wiesz jak mnie wystraszyłaś? Mała ja myślałem, że zejdę na zawał przez ciebie. A mam dopiero 26 lat - uśmiecham się do niego - a tak w ogóle przepraszam postrzeliłem cię. Nie czułaś bólu przez adrenalinę

-Wow miałeś mnie ratować a kolejną dziurę do kolekcji mi zrobiłeś - on nagle poważnieje

-Sara ty teraz się śmiejesz a ty masz z dwadzieścia ran na całym ciele i to nie takie małe tylko duże szramy. Co oni ci tam zrobili!? Mów mi natychmiast!! - siada obok mnie na łóżku i chwyta za rękę.

-No torturowali mnie zanim Drake nie przyjechał - powiedziałam spokojnie

-Ty mówisz poważnie? To poważna sprawa a ty mówisz to tak spokojnie jakbyś właśnie zabiła owce w minecrafcie!! Ogarnij się kobieto! - przyciąga mnie do siebie i przytula-wiesz jak się o ciebie bałem? Chciałem cię iść szukać ale rada mi zabroniła. Mimo to dziś w nocy chciałem to zrobić ale ty zjawiłaś się z... Nim - cały czas szeptał w moje włosy

-Harry ja wiem, że to trudne ale nie musisz się nade mną litować - mówię cicho - tęskniłam za tobą - chowam głowę w zagłębieniu jego szyi a on delikatnie całuję mnie w czubek głowy. Odsuwa mnie od siebie i patrzy mi w oczy. Uśmiecham się lekko i wiem co chce zrobić. Przygryzam lekko wargę a on powoli się do mnie zbliża. Chcę tego by mnie pocałował ale jednak nieznana cząstka mnie mówi żebym tego nie robiła. Mam to jednak gdzie i sama łączę nasze usta. On uśmiecha się podczas pocałunku i przybliża mnie jeszcze bardziej do siebie. Cicho mruczę mu w usta a on kładzie mnie na łóżku a sam zwisa nade mną. Błądzi rękami po moim ciele a ja wzdycham cicho przymykając oczy.

-Na pewno tego chcesz? Dopiero się obudziłaś - pyta mnie a ja kiwam głową na tak. On zaczyna całować moją szyję a ja zatracam się w jego pocałunkach.

Kiedy ma mi już ściągnąć koszulkę krzywię się z bólu. On spogląda na mnie nie wiedząc co się dzieje. Nagle kolejna fala bólu przechodzi przez moje ciało. Cicho piszczę z bólu a on schodzi ze mnie. Zwijam się w kulkę i próbuje jakoś przetrzymać ten ból.

-Sara co się z tobą dzieje? - dotyka mojego ramienia a ja jeszcze bardziej krzywię się z bólu.

-Nie wiem ale piecze. Tam gdzie mnie dotykałeś tak niemiłosiernie mnie piecze - zaciskam ręce na kołdrze a ból po chwili mija. Jestem wykończona.

-Ale czemu? Przecież wcześniej cię dotykałem i nic ci się nie działo - podpieram się na łokciach.

-Też nie wiem - opadam na poduszkę a Harry wychodzi. Czemu on wyszedł? Co? myślał, że kłamie? Super jak się na mnie obraził to po prostu zajebiście. Oddycham spokojnie i czekam aż ostatnie minimalne dawki bólu miną.

Po około 10 minutach Harry wchodzi do pokoju z jakimś gościem. Kojarzę go z twarzy ale niezbyt znam.

-To jest Vernon zna się na wilkołakach i ich zwyczajach. Pomaga nam gdy nie wiemy co robić w danej sytuacji- patrzę sceptycznie na Harrego.

-A więc jesteś mate tego Alfy co był tu wczoraj? - kiwam niepewnie głową - to powiem Ci tak masz przerąbane jeśli rada się dowie co pewnie już się stało to szczerze ci współczuję...

-Dobra przejdź do rzeczy bo nie chce mi się tego słuchać wiem, że będę miała ciężko - przewracam oczami.

-A więc tak gdy alfa cię dotykał nie miałaś tak żeby cię bolało? - przytakuje mu - a jak Harry zaczął cię przytulać to cię bolało?

-No nie zupełnie. Gdy mnie przytulał wszystko było okej ale jak chcieliśmy... No wiesz co zrobić to w tych miejscach gdzie dotykał mnie Harry zaczęło piec.

-No to już wiem co się dzieje - unoszę brew chcąc go pogonić z odpowiedzią - jesteś z alfą złączona więzią mate tylko on może cię dotykać w taki sposób inni nie mają prawa gdyż od razu będziesz cierpiała katusze - patrzę na niego z wymalowanym szokiem - gdyby cię oznaczył to uwierz ból by był o wiele gorszy teraz byś nie siedziała tak na łóżeczku i na mnie patrzyła tylko byś już dawno była pewnie nieprzytomna - otwieram usta ze zdziwienia - dobrze to ja już idę a jeśli będziesz chciała się piepszyć z Harrym to radzę ci wziąść przed tym całe opakowanie tabletek przeciwbólowych - chyba chciał być śmieszny ale widząc nasze miny od razu wyszedł

-To zajebiście chcąc odciąć się od tego idioty będę musiała żyć w celibacie - zaczynam się histerycznie śmiać - ciekawe jakie jeszcze asy w rękawie ma ta cała więź

-Uspokój się już. To jest nasz najmniejszy problem. Vernon mówił, że możliwe, że jeszcze będzie cię boleć gdyż jesteś za daleko od Drakea ale na szczęście może cię boleć ale nie musi. Powiedział, że więź wilkołaka z człowiekiem jest słabsza więc nie koniecznie będziesz przeżywała rozłąkę z nim w jakiś okropny sposób, gorzej właśnie z alfą

-Gówno mnie obchodzi, że on będzie cierpiał mógł mnie nie wybierać za mate - mój przyjaciel przewraca oczami

-Dobra bo jest już 2 w nocy musisz odpocząć

-Ile ja byłam nieprzytomna - pytam

-Jakieś 7 godzin - podchodzi do mnie i przytula, uff nie czuję bólu więc Vernon pewnie miał rację - dobranoc - wychodzi, a ja jestem ciekawa co jeszcze się wydarzy. Chwilę jeszcze tak rozmyślam nad moim losem i gdy mam zamiar iść już spać słyszę jakiś szmer za oknem...

Mam nadzieję, że się spodobał😍😍

Przeznaczenie Where stories live. Discover now