Rozdział 10

355 21 3
                                    

Gdy odwracam się widzę alfę, który patrzy na nas wszystkich z lekkim zmieszaniem. Po czym spogląda na tylnie drzwi swojego auta.

-Drzwi mi rozwaliłeś - mamrocze cicho ale jednak wszyscy go usłyszeli - jeśli chcesz mnie zabić to ja może się trochę przybliżę aby ci było łatwiej wycelować - drwi sobie i patrzy na kogoś za nami. Spoglądam w tamtą stronę i widzę. No kogoż by innego jak nie tego pacana. Maks chciał się popisać swoją celnością a trafił w auto. Dobrze, że chociaż w nie trafił. Próbuję się nie zaśmiać ale coś mi kiepsko idzie. Jednak po chwili się prostuję i patrzę na Harrego.

-Mów natychmiast co on tu robi - wskazuję bronią na mojego towarzysza.

-No przyjechał ze mną

-To kurwa widzę ale co on tu robi. Po chuj on tu jest?! - chwytam Harrego za ramię i powoli zmuszam go aby opuścił broń. Kontem oka widzę wkurzonego alfę.

-Harry proszę porozmawiajmy na spokojnie. Gdzie jest rada muszę wam coś powiedzieć

-Dobrze wiesz, że rady nie ma. Są tylko w soboty! - krzyczy na mnie i widzę, że jest mega zły- ale dobra widzę po tobie, że to coś ważnego. Przekażemy im to później- kiwam głową i gdy już miałam iść za Harry do gabinetu. Zatrzymałam się.

-Emm Harry on idzie z nami - wskazuję na bleee mojego mate.

-Niech będzie. Opuśćcie broń - przepuszcza mnie w drzwiach i tego Debila tak samo i idzie za nami celując z broni w alfę. Kiedy wchodzimy do gabinetu ja siadam przed biurkiem a Drake na sofie pod ścianą - a teraz kurwa łaskawie mi powiedz o co chodzi

-Harry to nie jest takie proste. Na razie powiem Ci czemu tu jestem. Prawdopodobnie za niedługo może was zaatakować wataha złotego oka

-Niby z kąd takie podejrzenia? - cały czas spogląda na Drakea

- Bo zabili naszych, tydzień temu cały patrol pamiętasz?

-Przecież to jego wataha to zrobiła! - gwałtownie wstaje z krzesła a Drake już miał podejść do mnie gdy spojrzałam na niego żeby tego nie robił.

-Drake mi powiedział, że był na zgromadzeniu alf. Wataha nie mogła zaatakować bez jego zgody ani wiedzy. Jedynie właśnie Alfy złotego oka nie było więc to oni to zrobili - Harry patrzy na mnie jak na idiotkę

-Kurwa a jeśli on kłamie!? Co się z tobą stało do cholery!? Od kiedy ty sprowadzasz tutaj wilkołaki!? I to jeszcze kogoś na kogo miałaś zlecenie!? Chciałaś dopiec radzie!? Tego chciałaś!? To ci się kurwa udało!? Jak się o tym dowiedzą to cię wyżucą!? Tego chcesz!? Coś na co pracowałaś całe życie legnie w gruzach bo chciałaś się odegrać na radzie!?? - wstaję z miejsca i podchodzę powoli do Harrego.

-Harry a jeśli to prawda. Musicie uważać być gotowi na wszystko - szepczę do niego. Patrzę na alfę aby wyszedł z pomieszczenia. On cicho warknął ale wyszedł.

-Ta wiem. Powiem szczerze jestem wściekły na ciebie ale cieszę się, że żyjesz - uśmiecham się do niego. Przytula mnie a ja się krzywię i stękam z bólu. Głupia rana- co jest? - odsowa mnie od siebie i podnosi mi koszulkę - to on ci to zrobił? - patrzy na mnie wściekły

-Nie to wilki z jego watahy. Złapali mnie gdy przyszłam go zabić. Jego nie było wtedy wrócił z zebrania dopiero po tym jak mnie złapali i zamknęli. I dlatego mu wierzę bo wiem, że on tam rzeczywiście był - mój przyjaciel wzdycha ciężko po czym patrzy na mnie

-Tylko to mi się nie trzyma kupy. Przecież zawarliśmy sojusz z nimi - nagle mnie olśniło

-A jeśli mamy w klanie zdrajcę?

-To nie głupie powiem Ci - drapie się po karku - ale kto to by mógł być przecież tutaj ściany mają uszy każdy by wiedział od razu

-No właśnie wiem trzeba to rozgryść. Na razie trzeba czekać.

-A tak z innej beczki czemu ty żyjesz? Jakim cudem on cię nie zabił? - zesztywniałam

-Harry po pierwsze chce się z tobą pożegnać bo ja tu już nie wrócę może kiedyś cię odwiedzę ale już nie będę łowcą - spuszczam głowę a po policzku spływa mi łza

-O czym ty gadasz - podnosi moją głowę.

-Drake to mój mate. Nie puści mnie jestem na niego skazana. I tak pozwolił mi tu przyjechać was ostrzec tylko pod warunkiem, że z nim zostanę i pozwolę mu się oznaczyć. Ja tak bardzo tego nie chcę. - szepczę cicho.

-Kurwa - słyszę głos Harrego a po chwili jestem w mocnym uścisku - Kurwa, kurwa, kurwa - słyszałam, że jego głos też się załamuje - Sara coś wymyślimy obiecuję Ci to nie wrócisz z nim słyszysz nie pozwolę ci na to. Wiem, że ty nie łamiesz umów ale teraz musisz, słyszysz wymyślimy coś - cały czas szepcze mi do ucha tak by stojący za drzwiami Drake tego nie usłyszał.

-Dobrze - mówię cicho, i właśnie mój honor został zszargany. Zawsze dotrzymuje danego słowa ale teraz nie dam rady muszę od niego uciec-trzeba coś wymyślić ale nie możemy go zabić. Jednak nam pomógł - Harry kiwa głową

-Ale zranić zawsze możemy - uśmiecha się do mnie a ja patrząc na niego wiem, że to będzie coś powalonego. Wtulam się w niego ostatni raz, nagle słyszę jak drzwi się otwierają a w nich stoi Drake.

-Kurwa odsuń się od niej! - krzyczy i warczy na niego. Widzę że jest na granicy wybuchu. Odsuwam się od Harrego. Nie chcę by mu się coś stało. Podchodzę do Alfy a on od razu przybliża mnie do siebie.

-W domu ci kurwa pokaże, że nie powinnaś przytulać się z jakimiś fagasami - mówi mi do ucha tak abym ja tylko to usłyszała. Wzdrygam się na ton jego głosu. On jest przerażający - a teraz nie uważasz, że powinniśmy przypieczętować umowę- dalej szeptał. Wyczułam, że Harry patrzy na mnie z strachem nie wie co robić. Kiedy słyszę jak Drake wysuwa kły i ma już zamiar wbić mi je w szyję ja spanikowana daję znak Harremu.

-Teraz! - Drake nie wiedząc co się dzieje puszcza mnie a ja osuwam się na ziemię. Słyszę trzy wystrzały a Drake leży na ziemi. Oddycha ale trzyma się za brzuch. Widzę, że ramię też ma postrzelone.

Szybko wstaje i podchodzę do Harrego.

-A teraz kurwa wypierdalaj z tąd za nim się rozmyślę i cię zajebie - mój przyjaciel wręcz syczy w stronę Alfy. Drake w szoku wstaje i patrzy na nas.

-Ty suko, a ja ci dałem szanse! Chciałem byś poczuła się przy mnie jak najlepiej, żebyś mi zaufała!! Żebyś traktowała mnie jak swojego mate!! A ty kurwa robisz takie coś!? - próbuje do nas podejść ale Harry znowu rani go w rękę

-Zabiję cię jak podejdziesz, jeśli teraz nie wyjdziesz to zobaczysz zginiesz!! - w oczach Drakea widzę ból ale nie spowodowany tym, że został postrzelony tylko tym, że nie może się do mnie zbliżyć. Ja patrzę na niego mając wywalone. Nie kocham go i nigdy nie pokocham. Nie jestem wilkołakiem.

-Zobaczysz jeszcze będę cię miał przy sobie, naciesz się wolnością skarbie bo za niedługo ona się skończy, będziesz moja i będziesz przy moim boku. A za to co teraz zrobiłaś pożałujesz - wychodzi z pomieszczenia przez okno widzimy jak ludzie odsuwają się mu i mają wymalowany szok na twarzach, musieli wszystko słyszeć, okna były otwarte. Drake ostatni raz patrzy na okno, w którym stoimy i wsiada do auta i odjeżdża.

-Widzisz Sara wszystko jest w porządku - Harry cieszy się jak małe dziecko - już go nie zobaczysz - przed oczami robi mi się czarno. Opieram się o biurko.

-Sara? Sara!? Co ci jest!? - słyszę krzyk Harrego, nie wiem co się dzieje - ty krwawisz - czuję jak przyciska mi ręce do brzucha. Czyli rana znowu się otwarła, albo nie wiem co się dzieje. Ostatnie co słyszę to jak Harry wola lekarzy. Potem już widzę nicość.

Mam nadzieję, że jest okej. Dajcie znać czy jest spoko. 😍🤣Mam wrażenie, że ta książka się źle przyjęła ale widzę, że jednak kilka osób ją czyta więc ją dokończę. Jeśli chcecie możecie polecać tą książkę aby więcej osób tu zaglądało 😅😅😍

Przeznaczenie Where stories live. Discover now