Rozdział 7

489 28 7
                                    

Budzę się bardzo zmęczona i osłabiona. Rozglądam się po pomieszczeniu i mogę stwierdzić, że jest już noc. Jest ciemno jak w dupie, nic nie widzę. Chcę wstać aby zaświecić światło ale coś ciężkiego obejmuje mnie w talii. Kiedy udaje mi się zrzucić to coś wstaję z łóżka ale od razu jestem na nie z powrotem pociągnięta. Stękam z bólu kiedy przez upadek naruszam moją ranę. Nagle lampka przy łóżku zaświeca się a przed moją twarzą widzę tego śmiecia.

-Czemu wstałaś kochanie - patrzy na mnie przenikliwym wzrokiem - chciałaś uciec tak? Niestety muszę cię rozczarować z tąd nie da się uciec - patrzę na niego w szoku.

-Nie chciałam uciekać ty tępaku. Chciałam zaświecić światło bo nie wiem nawet gdzie jestem - odpycham go i siadam.

-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz a obiecuję spiorę cię na kwaśne jabłko - przewracam oczami

-A tak w ogóle gdzie ja jestem bo wiem, że właśnie ty, panie alfo naruszasz moją przestrzec prywatną - mocno spycham go z łóżka a on patrzy na mnie z niedowierzaniem.

-Kochanie jesteś u mnie w domu. Uznałem, że w domu watahy będziesz się gorzej czuła zważając na to, że większość z nich cię nienawidzi - patrzę na niego jak na idiotę.

-Co?! Jak to u ciebie!? Po co?! Na co?! Czemu?! Zostaw mnie w spokoju! Albo najlepiej już mnie zabij!! - odsuwam się na koniec łóżka. A jak on chce mnie zgwałcić?.

-Powiem tak jestem rozczarowany, że moją przeznaczoną jesteś akurat ty. Nie powiem ładna jesteś, wysportowana i tak dalej ale jednak zabiłaś kilka set wilków - siada na łóżku obok mnie i łapie mnie za udo. Ja automatycznie się odsuwam

-Zostaw mnie. Najlepiej zabij od razu - zawijam się w kołdrę. Nie będę podejmowała walki gdy jestem ranna.

-Nie chcę cię zabijać! Wybij to sobie z tej głowy jasne!? Jesteś moją mate nie zabiję cię! - siada przede mną

-Co?! Ja twoją mate!? Chory jesteś! Mate może być tylko wilczyca!!

-Jak widać nie tylko - mówi smętnie

-Czego ty chcesz?! Okej nie zabijesz mnie to chodź mnie wypuść! - podnoszę głos

-Nie, masz być przy mnie!

-Czego ty ode mnie chcesz!?

-Słyszałaś o procesie sparowania? - kiwam przecząco - gdy wilk odnajdzie swoją mate to rozpoczyna się tak zwany proces sparowania. Na początku wilk musi oznaczyć swoją wybrankę a następnie iść ze sobą do łóżka - mówi znudzony leżąc przed moimi nogami. Moje oczy właśnie wyglądają jak dwa okrągłe spodki

-Pojebało cię? W życiu nie pozwolę ci się oznaczyć chodź nawet nie wiem na czym to polega. A już w szczególności nie pójdę z tobą do łóżka!! - on wzdycha teatralnie

-Wiem właśnie. Więc będę musiał cię zmusić do tego ale jeszcze nie teraz. Zobaczę czy się do mnie przekonasz - kładzie się obok mnie a ja wstaje z łóżka aby zachować odpowiednią odległość - A oznaczenie polega na tym że muszę cię ugryźć

-Nie zbliżaj się do mnie ty psychopato! - on wstaje i powoli do mnie podchodzi. Jakby polował właśnie na swoją ofiarę. Ja jestem w kącie pokoju. Nie mam przy sobie sztyletu. W ogóle mam na sobie tylko majtki i koszulkę.

-Ty mówisz, że jestem psychopatą? A ty kim jesteś? To ty zabiłaś setki wilkołaków, przez ciebie cierpiały żony, matki, ojcowie i dzieci. Ty jesteś tutaj najbardziej nienormalną osobą - mówił to tak spokojnie, że aż poczułam, że zaczynam mieć wyżuty sumienia. Nie mogę mu ulec.

-A kto zabija ludzi!? Kto zabił tyłu niewinnych!? Pytam się kto!! Kogo wilki rozszarpały całą jednostkę na patrolu!!? - on zatrzymuje się dwa metry przede mną.

-Jaką waszą jednostkę? Kiedy to było?

-Dzisiaj jest środa co nie? - on kiwa głową - to tydzień temu około godziny 23 - mówię a on zaczyna się śmiać

-Nie wiem kto wam naopowiadał tych bajek ale to nie byliśmy my, wtedy byłem na zebraniu rady alf, słońce żaden z moich wilków nie może działać bez mojej zgody. Lecz mogę Ci powiedzieć kto tak na prawdę ich zabił

-Kto!? Mów!! - on się cwanie uśmiecha i przypiera mnie do ściany.

-Na zebraniu nie było wtedy tylko jednego Alfy a mianowicie Alberta Alfy złotego oka. Widać wasz Zachodni wróg pokazał pazurki. Owszem zabiliśmy wielu waszych ale wtedy akurat było tak jakby zawieszenie broni z naszej strony - uśmiecha się cwanie. No to pięknie a ja właśnie watahę tego Debila osądzałam o to. Super. Tylko czemu oni nagle zaatakowali, od paru nastu miesięcy nie było informacji o nich.

-Muszę wracać rozumiesz!? Muszę ich ostrzec. Ta wataha pewnie planuje już uderzenie na naszą bazę! - próbuję go odepchnąć ale on tylko się do mnie uśmiecha.

-A co będę z tego miał jak cię puszczę? - całuję mnie w szyję a ja chcąc uratować tych ludzi  muszę chwycić się ostatniej deski ratunku.

-Jeśli pozwolisz mi tam wrócić i ich ostrzec to pozwolę ci się oznaczyć i zostanę z tobą - spuszczam głowę i nie czuję jego głowy tuż przy mojej szyi. Kiedy podnoszę wzrok widzę zszokowaną twarz Alfy.

-Jak to? Ty tak na poważnie? - kiwam głową - dobra zgadzam się ale po pierwsze żadnych numerów, a po drugie jadę z tobą kociaku

-Niech stracę, okej jedziesz ze mną - on uśmiecha się i zaczyna całować moją szyję i ją lekko podgryzać w jednym miejscu. Nie wiem co on robi ale to nawet przyjemne. Jednak nie mogę sobie pozwolić na słabości i go odpycham. - co ty robisz?!

-No chcę cię oznaczyć

- O nie nie. Oznaczysz mnie dopiero wtedy gdy wrócimy nie będę się narażać że potem mnie nie puścisz.

-Tak? A ja co mam powiedzieć ty możesz potem nie dać mi się oznaczyć

-Idioto wiesz, że zawsze możesz mnie do tego zmusić?

- W sumie masz rację. Teraz też bym mógł ale chce zobaczyć co z tego wyniknie - odsuwa się ode mnie i kładzie się na łóżko - dobrze królewno chodź tu do mnie - kiedy widzi moja minę mówi - o tym nic nie było w umowie, że nie będziesz ze mną spała - właśnie uświadomiłam sobie jaką ja jestem idiotką mogłam to jeszcze dodać do umowy. Zła wchodzę pod kołdrę. I odwracam się do niego tyłem

-Podziwiam cię księżniczko. Nie każdy by miał tyle odwagi aby tak się poświęcać dla tych nędznych  ludzi

-To moja rodzina. A rodziny się nie opuszcza w potrzebie - czuje jak całuje mnie w ucho

-Piękne słowa, kto cię tego nauczył? - obejmuje mnie.

-Rodzice - mówię krótko.

-Pewnie są z ciebie dumni- smyra mnie po boku.

-Może

-Czemu może? przecież powinnaś wiedzieć - śmieje się ze mnie

- Nie mam zdolności gadania ze zmarłymi - odsuwam się od niego i zamykam oczy. Zanim zasypiam słyszę jego głos

-Przepraszam nie chciałem- a potem już tylko czuję stan błogości.

Mam nadzieję, że się podoba. W końcu udało mi się zmienić okładkę i napisać rozdział hahah.

Przeznaczenie Where stories live. Discover now