piętnasty

22.5K 1.6K 248
                                    

- Po co ci te wszystkie rzeczy?

Calum był naprawdę zdziwiony wielkością i wagą bagażu, który podała mu Anna. Wielka walizka na kółkach była według niego absurdem.

- Po co ci te wszystkie rzeczy?

- Są niezbędne.

- Jedziemy na trzy dni.

- To nie zmienia faktu, że są potrzebne.

- Do czego? I Po co aż tyle?

- Czy możesz przestać zadawać pytania, przyjąć rzeczy jakimi są i zatargać tą walizkę do swojego samochodu? Czy mam poprosić o to kogoś innego?

Calum westchnął wiedząc, że jedyne co może zrobić, to znieść jej walizkę bez marudzenia. Jego bagaż - który w porównaniu do tobołku dziewczyny, wyglądał bardziej jak podręczny - już dawno znajdował się w samochodzie. Kiedy Bella upewniła się trzy razy, że wszystkie wtyczki są wyciągnięte z gniazdek, krany zakręcone i światła pogaszone, spokojnie opuściła mieszkanie. Zamknęła za sobą drzwi i dwa razy pociągnęła za klamkę. Zadowolona zeszła piętro niżej, żeby wrócić się i ponownie sprawdzić zamki.

Hood siedział za kierownicą, nerwowo bębniąc w swoje kolana. Westchnął z ulgą, kiedy Annabella pojawiła się w drzwiach kamienicy, grzebiąc za czymś w swojej torebce. Wgramoliła się na miejsce pasażera, kiedy się nachyliła, Calum mógł podziwiać jej odsłonięty dekolt. Widział, że powinien odwrócić wzrok, ale jakoś nie mógł się do tego zmusić.

- Co? - zapytała, kiedy zauważyła, ze chłopak patrzy na nią.

- Nic. - Hood chrząknął i zasiadł wygodnie w fotelu. Odpalił i ostrożnie wyjechał z parkingu.

- Zapnij pasy. - Upomniała go Anna, poprawiają swoje.

Chłopak nie chciał się z nią sprzeczać, więc jedynie zapiął swoje pasy i włączył radio. Bella ubrała na nos, wcześniej wyciągnięte z torebki okulary i oparła głowę o zagłówek.

- Po co ci okulary? Są przyciemniane szyby.

- Bo tak wyglądam fajniej.

- Nikt cię nie widzi.

- Bo tak czuje się fajniej.

- Jesteś taka dziwna.

Charis zmarszczyła brwi i uszczypała jego ramię.

- Ała! Nie możesz mi tak robić!

- Dlaczego?

- Bo wychodzą mi później siniaki, a poza tym prowadzę!

Dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami i ściągnęła buty, wyłożyła nogi na desce rozdzielczej. Kiedy wyprostowała nogi, sukienka znacznie odsłoniła jej uda niemal w całości. Calum przygryzł wargę, zaciskając palce na kierownicy.

- Zdejmij nogi.

- Czemu?

- Bo upalcujesz mi szybę.

- Wcale nie.

- Wcale tak.

- Nie.

- Tak.

- Jesteś taki irytujący dzisiaj! Co się stało?

- Nic, po prostu lubię kiedy jest tu czysto.

- A to nowość.

- Nie bądź wredna.

- Nie jestem, jestem szczera.

Chłopak wywrócił oczami, koncentrując się na drodze.

Trochę ponad godzinę później, Anna siedziała z zaplecionymi nogami, wiercąc się i kręcąc. Żałowała, że wypiła dwie wody mineralne, bo była niemal pewna, że lada chwila pęknie jej pęcherz.

- Zachowujesz się jak małe dziecko. - Zganiał ją Calum. - Kręcisz się jakbyś miała owsiki.

- Chce mi się siku.

- Sikaj pomału i wcieraj w uda. - mruknął cicho.

- Co?

- Nic.

- Długo jeszcze będziemy jechać?

- Nie, pewnie jakieś piętnaście minut.

Bella jęknęła zawiedziona. Piętnaście minut w jej sytuacji, to jak wieczność.

- Zatrzymać ci się na stacji?

- Nie! - krzyknęła niemal od razu.

- Dlaczego?

- Nie korzystam z publicznych toalet. - Zauważyła, z niesmakiem marszcząc nos.

- No jasne, że nie. - Calum uśmiechnął się kącikiem ust.

- Jak będziemy spać? - zapytała, zmieniając tym samym temat ich rozmowy. Chłopak spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami. - Skoro twoja mama sądzi, że jesteśmy razem, to znaczy, że będziemy spać na jednym łóżku?

- Ostatnio ci to nie przeszkadzało.

- Bo byłam pijana. - Przypomniała mu szeptem, jakby bała się wypowiedzieć tych słów na głos.

- To smutne, że musisz być pijana, żeby być dla mnie miła. - Zauważył, ale widząc jej zirytowane spojrzenie, odpowiedział na poprzednie pytanie. - Raczej nie. Moja mama stara się mnie nawrócić i pewnie aż do ślubu, nie dopuści do tego, żebym pod jej okiem spał z kobietą w łóżku.

- Okej, skoro tak twierdzisz.

Kiedy tylko Calum odstawił ogromną walizkę na podłogę, Jego mama uwiesiła się na nim. Nigdy go tak nie witała i chłopak zwalił to na obecność dziewczyny, która teraz stała niezręcznie obok z rumieńcami na policzkach i materiałem kwiecistej sukienki, miętoszonym w pięści. Hood odsunął się od swojej rodzicieli i objął ramieniem Annabellę. Dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej, ale znacznie się rozluźniła.

- Mamo, Mark poznajcie Annabellę Charis, moją dziewczynę.

Chłopak uśmiechnął się na pewność z jaką udało mu się wypowiedzieć dwa ostatnie słowa. Bella nieśmiało podała im ręce, odwzajemniając uśmiech kobiety. Calum nie poznawał własnej matki, która w niczym nie przypominała tej zimnej kobiety, która nie tak dawno wyrzucała go z domu.

- Gdzie Mali i Dominic?

- Zamykają sklep, wrócą za godzinę. - Wyjaśnił Mark.

- Za ten czas zaprowadzę was do pokoju.

- Jednego? - zapytał zapytał zaskoczony Calum.

- A dlaczego nie? Jesteście dorosłymi ludźmi i mieszkacie razem.

- Tak, ale myślałem, że...

- Nie rób ze mnie takiej staroświeckiej osoby! - Joy zaśmiała się, machając na nich ręką. Hood zmarszczył na nią brwi, zastanawiając się czego się naćpała przed ich przyjazdem.

- Daj, pomogę ci to wnieść. - Zaoferował Mark, biorąc od niego jedną z toreb.

Chłopak przełknął ciężko ślinę i spojrzał na równie zaskoczoną Annabellę. Cóż, zapowiada się ciekawy weekend.

__________________________________________________________________

I znowu rozdział złożony głównie z dialogów ;_; mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza XD

Jutro jadę na Miasto 44 i trochę się cykam, bo nie lubie krwawych filmów. Ktoś był? Strasznie dużo takich scen? ;_;

Gwiazdkujcie, komentujcie (nie obrażę się jeśli będziecie też polecać to ff)

Przypominam, że jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia!

ask // snapchat // instagram : carmellkowelove

Twitter @noellkid

roommate || c.hWhere stories live. Discover now