dziewiąty

25.6K 1.4K 128
                                    

Calum uśmiechnął się widząc skupienie na twarzy Belli. Stali na środku działu z zabawkami w jednym z supermarketów, a dziewczyna próbowała wybrać które pudełko klocków chce kupić.

- Jesteś pewna, że twój brat chce dostać klocki? - Calum podszedł bliżej niej, tak że jego klatka piersiowa ocierała się o jej plecy przy każdym wdechu. Starał się powstrzymać zwycięski uśmiech, kiedy jej policzki oblały się krwistą czerwienią. - Bawi się klockami?

- Nie wiem, ale jak jeszcze z nimi mieszkałam, to nie było tygodnia, żeby jakiś nie wbiłby się do mojej stopy, więc chyba tak.

Hood zachichotał pochylając swoją głowę nieco niżej. Przyjrzał się dwóm pudełkom trzymanym w rękach dziewczyny i dość szybko zdecydował, że jej bratu bardziej spodoba się zestaw zoo, niż straż pożarna.

- To z zoo będzie lepsze, mówiłaś, że lubi zwierzęta.

Dziewczyna przez chwile jeszcze się zastanawiała, żeby w końcu z westchnieniem wybrać pudełko z zoo. Calum uśmiechnął się zwycięsko i ruszył przed siebie. Przez regał pełen lalek, chłopak nie czuł się w tej alejce komfortowo. Miał wrażenie, że wszystkie oczy patrzą się wprost na niego i śledzą każdy ruch. Gwałtownie zatrzymał się przed wózkiem wyjeżdżającym spomiędzy półek, sprawiając że zdezorientowana Annabella odbiła się od jego pleców. Szybko odwrócił się w jej kierunku, mocno łapiąc ją za biodra i przyciskając do swojego ciała. Przez chwile ciężko oddychali, aż Anna nie odsunęła się kawałek, poprawiając swoje długie blond włosy. 

- Wszystko dobrze?

- Chyba mam zawał. - Wymamrotała, płasko przyciskając dłoń do lewej strony klatki piersiowej. - Co się stało?

- Nie chciałem wpaść na panią z wózkiem.

- Prawie mnie zabiłeś. - Zbeształa go, jednocześnie uderzając dłonią o jego tors.

- Nie prawda, właściwie to uratowałem ci życie. - Zauważył, kładąc dłoń na dole jej pleców i delikatnie popychając ją  kierunku kas. - Powinnaś mi podziękować. 

- I postawić ołtarzyk. - Burknęła.

- Świetny pomysł! - przytaknął. - Tylko gdzie? W kuchni?

Bella nie skomentowała tego niczym i spokojnie ustawiła się w kolejce. Przed nimi stała pani z bliźniętami umorusanymi czekoladą. Dwójka, na oko pięcioletnich chłopców, przyglądała na się uważnie. Calum skrzywił się nieznacznie.

- Są tacy uroczy. - Wyszeptała do ucha swojemu towarzyszowi, a następnie uśmiechnęła się radośnie w stronę bliźniaków. Chłopcy przez chwilę mierzyli ją wzrokiem, po czym zgodnie wystawili w jej kierunku swoje środkowe palce. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy, a bliźniaki truchtem ruszyły za swoją mamą. Calum zaśmiał się głośno.

- Faktycznie, przeurocze. - Zauważył z przekąsem. - Nic tylko takie schrupać.

Anna wciąż zszokowana położyła pudełko klocków na taśmie i dopiero po chwili zorientowała się, że kasjerka czeka, aż jej za nie zapłaci. 

W drodze do wyjścia, Calum ciągle chichotał, do tego stopnia, że jeden z ochroniarzy przyglądał im się podejrzliwie.  Dziewczyna uderzyła go w brzuch swoim łokciem, na co gwałtownie zassał powietrze i zaczął masować obolałe miejsce.

- Za co to?

- Za śmianie się i zwracanie na nas uwagi innych ludzi!

- A co złego jest w tym, że zwracam uwagę innych?

- Nic. - Mruknęła. Przez wiele lat, kiedy chodziła na zakupy z rodzicami, musiała znosić dziwne spojrzenia ludzi, które ściągali na siebie jej rodzice swoim dziwnym zachowaniem. Teraz nie lubi tego robić i jeśli może, to nie wywyższa się z tłumu.

Kiedy wyszli na zewnątrz, poczuła gęsią skórkę. Nocne powietrze nie należało do najprzyjemniejszych. Calum zauważył, to i już po chwili jego bluza zakrywała jej ramiona. Była to tak typowa sytuacja, pojawiała się w niemal każdym romansidle, a mimo to Bella nie wiedziała co powinna zrobić, dlatego uśmiechnęła się do niego delikatnie.

- O której jutro wyjeżdżasz? - zagadnął, kiedy szli przez jedną z ciemnych ulic.

- O dziesiątej mam pociąg i muszę jeszcze sprawdzić autobus, żeby dojechać na stację.

- Mogę cię podwieźć. - Zaproponował. - Klienta mam dopiero wieczorem, więc nie a potrzeby, żebyś się tłukła komunikacją miejską.

- Dziękuję ci! Tam zazwyczaj śmierdzi.

Bella zastanawiała się jak ma upchać wszystkie swoje ubrania do plecaka. Nie chciała brać ze sobą torby, a koniecznie musiała zabrać wszystkie przygotowane wcześniej rzeczy. Kilkukrotnie próbowała dopiąć zamek, ale nigdy jej nie wychodziło. Poddała się i wypakowała dodatkową sukienkę, którą miała na wypadek gdyby się oblała. Będzie musiała uważać. Westchnęła rozplatając ręcznik, który upadł na podłogę przy jej stopach. Sięgnęła po bieliznę, kiedy drzwi otworzyły się zamaszyście.

- Nie widziałaś może drugiej... - Calum urwał w połowie, kiedy zauważył ją stojącą nago na środku pokoju. Przełknął ciężko ślinę i oblizał zaschnięte usta. Annabella dopiero po chwili się otrząsnęła i głośno pisnęła. Podniosła szybko ręcznik i się nim zakryła.

- Co ja ci mówiłam o pukaniu!

- Przepraszam, ja tylko...

- Nie potrafisz niczego uszanować! - krzyknęła i doskoczyła do niego, mocno okładając go pięściami. Hood ku jeszcze większemu zdenerwowaniu dziewczyny, roześmiał się głośno, chwytając za jej nadgarstki i unieruchamiając je.

- To nie tak, że masz coś czego wcześniej nie widziałem. A nawet większe. - Zauważył z błyskiem w oku. - Powiedziałbym nawet, że nie masz czego zasłaniać. - Dodał zaczepnie, zjeżdżając wzrokiem na linię jej piersi. Chociaż bardzo nie chciała tego przyznać, jego uwaga ją zabolała.

- Och! Jesteś takim okropnym, okropnym.... - zapowietrzyła się.

- No, powiedz! Przeklnij sobie. 

- Gnomem! Jesteś paskudnym gnomem! 

Jego kolejny wybuch śmiechu zadziałał na nią jak płachta na byka. Swoją piętą mocno nadepnęła jego stopę na co zaskoczony puścił jej nadgarstki. Bella starała się powstrzymać łzy z całych sił i unikała jego wzroku. Uśmiech zszedł z jego twarzy, kiedy dostrzegł jak bardzo zranił ją swoimi słowami. Było mu głupio, że nie potrafi ugryźć się w język na czas. Próbował ją objąć, ale wymsknęła mu się i wyszła z pokoju. Hood nie należał jednak do osób które łatwo się poddawały i natychmiast ruszył za nią. Dzięki swoim długim nogą dopadł ją tuż przed drzwiami łazienki. Objął ją ramionami w tali i przycisnął jej plecy do swojej klatki piersiowej. Nachylił się nad jej uchem.

- Przepraszam. - Wyszeptał, delikatnie ocierając swoimi ustami o skórę jej ucha. Przycisnął nos do jej policzka, kiedy zaskoczona odwróciła głowę. - Jesteś naprawdę piękna.

Przez chwilę skupiał wzrok na jej ustach, delikatnie nachylając się w jej kierunku, kiedy po mieszkaniu rozniósł się dzwonek jego telefonu.


Rozdział miał być już wczoraj, ale nie miałam dostępu do internetu na moim laptopie.

Zaczął się ok szkolny!  (gdzie mój sznur?) i cóż, jestem w drugiej klasie LO, więc zaczynają mi się rozszerzenia a to znaczy, że rozdziały będą pojawiać się co tydzień w weekend. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo może *oby* okaże się że druga klasa jest łatwiejsza niż pierwsza. (nie żebym się kiedykolwiek uczyła, ja po prostu mam wtedy depresję)

OCH! I chciałabym rozwiać wszelkie wątpliwości, to NIE jest tłumaczenie.

ask//snapchat : carmellkowelove 

Twitter @noellkid

roommate || c.hWhere stories live. Discover now