siódmy

27.3K 1.5K 199
                                    

Calumowi trudno było się skupić na rysunku, który miał przed sobą, gdyż cały czas myślał nad swoją rozmową z Ashtonem. Annabella była okropną despotką, ale Hood wiedział, że kryje się za tym coś jeszcze. To znaczy, nikt chyba nie rodzi się z tak wielką manią kontroli. Bo poza tym i zamiłowania do porządku, Anna była naprawdę fajną osobą. I chociaż Calumowi trudno było w to uwierzyć, to ich wieczorki filmowe stały się jego ulubioną częścią dnia. Wtedy dziewczyna była tak przejęta tym co dzieje się na ekranie, że nie zauważała nawet rozsypanego wszędzie popcornu. 

Zamrugał kilka razy i spojrzał na tatuaż przed sobą. Rysunek był już zakończony i pomimo braku koncentracji, wyszedł naprawdę dobrze. 

- Gotowe. - Powiedział, kiedy skończył zaklejać miejsce wyciągną tubkę z maścią. Wyjaśnił co należy robić. Tobby miał szesnaście lat i właśnie zrobił swój pierwszy tatuaż. Hood nie do końca rozumiał jaki jest sens w tatuowaniu sobie kota na karku, ale kiedy upewnił się, że właśnie tego chce jego klient, nie pozostało mu nic innego jak wykonanie zlecenia. 

Dokładnie oczyścił stanowisko swojej pracy i zebrał wszystkie swoje rzeczy. Zanim wyszedł, upewnił się, że jego pierwszy klient jutro, przychodzi dopiero o dwunastej i żegnając się ze wszystkimi, wyszedł na ulicę. Zarzucił na głowę kaptur, włożył słuchawki do uszu i kiwając się w rytm muzyki, ruszył w kierunku domu. Po drodze minął grupkę nastolatek, które wyglądały na rozbawione. Uśmiechnął się do jednej z nich, na co pozostałe zaczęły piszczeć. Na tyle głośno, że usłyszał je pomimo muzyki w słuchawkach. Pokręcił z rozbawieniem głową i przyśpieszył kroku. Wchodząc do kamienicy odwzajemnił uśmiech Henry'ego i co dwa schody wbiegł na górę. Z rozpędu naparł na drzwi, od których natychmiast się odbił. Wywrócił oczami i zaczął grzebać w kieszeniach w poszukiwaniu kluczy. Nie wiedział dlaczego zamykała, skoro wiedziała, że będzie lada moment. Z ulgą wyciągnął klucz z kieszeni i otworzył drzwi. Całe szczęście, to on dzisiaj wychodził później, więc musiał zamknąć. Inaczej prawdopodobnie musiałby czekać pod drzwiami, aż łaskawie mu otworzy. A biorąc pod uwagę odgłos lejącej się wody, poczekałby sobie całkiem sporo. Ta dziewczyna spędzała pod prysznicem prawie połowę swojego życia. 

Calum ściągnął buty i w skarpetkach przemaszerował do kuchni. Na blacie leżały już wszystkie produkty potrzebne na spaghetti. To widocznie był znak, że jak tylko przyjdzie ma zacząć gotować. Wyciągnął więc dwa garnki i włączył piec. Do tego wyższego nalał odpowiednią ilość wody i postawił na płytce. 

Kiedy był w trakcie wsypywania makaronu, drzwi łazienki otworzyły się i już chwile później w progu kuchni stała wysoka blondynka. Calum uśmiechnął się na widok hamburgera i frytek, nadrukowanych na jej piżamie, składającej się z krótkich spodenek i koszulki. 

- O ironio! - mruknął. Annabella była chyba największym maniakiem zdrowej żywności, jaki tylko stąpał po Ziemi. Od razu zrozumiała o co mu chodzi i jedynie wywróciła na niego oczami. 

- To sto procent bawełny! - odcięła się, pociągając materiał koszulki dwoma palcami. - Nie ma nic wygodniejszego od bawełny.

- Nagość kwiatuszku.

- Nie wydaje mi się. - Zignorowała, to jak ją nazwał. 

- Bo nie próbowałaś, a powinnaś. - poruszył znacząco brwiami.

- Nie cofnę zasady o ubieraniu się, nawet nie próbuj. 

- Ale dlaczego kwiatuszku? 

- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a będziesz musiał chodzić w habicie. - Warknęła, wskakując na blat. 

Calum jedynie uniósł ręce w geście obronnym i powrócił do gotowania. Co jakiś czas zerkał w stronę Belli, która z uwagą czytała skład koncentratu pomidorowego. Zapewne przerażona każdym kolejnym składnikiem. Tyrpnął ją ramieniem, kiedy makaron był już gotowy. Zeskoczyła z blatu i podała mu dwa talerze. W czasie kiedy nakładał odpowiednie porcje, ona poszła odnieść mokry ręcznik. Zadowolony usiadł przed swoim talerzem i zaczął jeść nawinięty makaron na widelec, kiedy przerwał mu zirytowane westchnienie.

roommate || c.hWhere stories live. Discover now