31

754 78 56
                                    

Zastanawiam się jak doszedłem do tego momentu, do tej chwili, kim się stałem. Moja psychika przeszła po ścieżce rozwoju wyglądającej jak rollercoaster. Chociaż myślę, że nie tylko moja. Najgorsze jest to, że ta mentalność nadal się rozwija, jest świadoma swojego rozwoju, lecz go nie chce.

Dorastanie jest trudne, dla wszystkich. Jedni spieszą się do dorosłości jak do obiecanej nagrody, inni akceptują upływ czasu, jeszcze inni panicznie boją się dorastania, dorosłości i wszystkich rzeczy z nią związanych. To znaczy, mam nadzieję, że istnieją jacyś "jeszcze inni" poza mną.

Czasami poważnie zastanawiam się czy mam jakiś kompleks Piotrusia Pana. Być może mam. Ale to nie jest moja wina. Nie, to nie jest niczyja wina.

Kiedy uświadomiłem sobie, że jestem trans dotarło do mnie ile lat zmarnowałem i jeszcze zmarnuję. Że nie przeżyłem ich w pełni i jeszcze długo ich nie przeżyję. Że moje życie nie jest życiem. Brzmi to dosadnie i pewnie znaleźliby się ludzie, którzy by mnie za to wyśmiali. Ale taka jest prawda.

I w tym momencie, kiedy dotarło do mnie kim jestem, moja mentalność zaczęła mocniej rozwijać się pod względem emocjonalnym. Nie byłem już po prostu dzieciakiem, który starał się przetrwać. Już wiedziałem kim jestem i jaki mam cel. Przynajmniej w pewnym stopniu.

I mniej więcej wtedy rozpoczął się ten emocjonalny rollercoaster, który obserwowaliście od pewnego momentu.
Od nadziei, przez żal, smutek, rozpacz, załamanie i do momentu obecnego, który jakoś ciężko mi nazwać. Nieczułość? Obojętność? Wyzucie? Chyba tylko to pasuje.

Mam wrażenie jakbym już nic nie czuł. Wszystko jest mi obojętne. Mam gdzieś swoje życie i wszystko inne. Czasami wolałbym zasnąć i się nie obudzić, zakończyć to w jakiś łagodny sposób.

Nie wiem skąd bierze się taki stan, ale przeżywałem go już kilka razy. Z jakiegoś powodu zawsze wraca. I zatruwa mi życie. Ale też je ratuje. Nie wiem co z tym zrobić, jak z tym żyć i czy w ogóle żyć.

To nie tak, że narzekam. Moja sytuacja ma też swoje plusy. Wszystko jest mi obojętne, więc nic nie czuję. Ani bólu, ani żalu, ani smutku, ani cierpienia, ani rozpaczy. Więc w pewnym sensie jest to też moje wybawienie.

Nie wiem co robić ze swoim życiem. Do widzenia.

I'm a boyWhere stories live. Discover now