Po paru minutach ruszyliśmy przed siebie, nie zastanawiając się, gdzie nas to zaprowadzi. O dziwo, zza chmur wyszło słońce i teraz oświetlało wszystko wokół swoim ciepłym blaskiem. Harry trzymał jedną rękę na mojej talii, przyciągając mnie w ten sposób bliżej swojego ciała. Nie narzekałam. Sama łaknęłam jego bliskości.
Po raz kolejny zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie zwykły biały t-shirt, czarne jeansy i moją ulubioną koszulę w kratkę. Tak, dokładnie tę czarno-białą. Zastanawiałam się, dlaczego w ostatnim czasie tak często ją nosił. Przecież miał do dyspozycji inne ubrania. Bez głębszych przemyśleń na ten temat zapytałam, patrząc na niego z ukosa.
- Dlaczego niemal non stop chodzisz w tej koszuli? Rano jeszcze nie miałeś jej na sobie. - Zauważyłam, przypominając sobie jego poranny pobyt w 233. Zadarłam głowę nieco do góry, by lepiej widzieć jego twarz. Chłopak zaśmiał się, widząc mój uważny wzrok.
- A dlaczego miałbym jej nie nosić? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, posyłając mi łobuzerski półuśmiech. Co miałam mu powiedzieć? Prawdę? Miałam podzielić się z nim informacją, że najchętniej bym ją z niego zerwała i spała z nią co noc, byle tylko móc czuć jego zapach? To byłoby doprawdy żałosne, więc zdecydowałam się na inną odpowiedź, która także nie mijała się z prawdą.
- Po prostu bardzo ją lubię i ... - Urwałam, wpatrując się w czubki swoich vansów.
- I ...? - Zapytał, łapiąc mnie za rękę i odwracając twarzą w jego stronę, choć dalej miałam spuszczoną głowę. - Love, popatrz na mnie. - Poprosił cicho, odgarniając moje włosy z buzi i założył mi je za ucho. Westchnęłam i szepnęłam.
- Tylko się ze mnie nie śmiej. - Na ustach Stylesa od razu pojawił się uśmieszek, a ja widząc to, uderzyłam go lekko w ramię. - Wszystko zaczęło się od niej. Pożyczyłeś mi ją w samolocie, potem ja zapomniałam ci jej oddać i ... Po części zawdzięczamy naszą znajomość tej koszuli. - Ostatnie zdanie wymruczałam pod nosem, licząc na to, że Harry go nie usłyszy, ale niestety byłam w błędzie.
- Naprawdę myślisz, że pierwszego dnia obozu podszedłem do ciebie tylko po to, by odzyskać koszulę? - Spytał, przytulając mnie do siebie i delikatnie oparł podbródek na mojej głowie.
- A nie było tak? - Wyszeptałam w jego tors, zaciskając dłonie na plecach chłopaka. Lokowaty zaśmiał się, słysząc mój nieśmiały ton.
- Powiedzmy, że to cudeńko było dobrym pretekstem do rozmowy i kontaktu z tobą. - Odparł, ciągnąc lekko za czarno-biały materiał w momencie, gdy wyswobodziłam się z jego objęć. Kiwnęłam głową, zakładając za ucho kosmyk włosów, który opadł mi na policzek. W tej samej chwili mój wzrok powędrował na banner, wiszący dokładnie naprzeciwko i wydałam z siebie stłumiony okrzyk.
- Ohh. - Wpatrywałam się w plakat jak urzeczona, dopóki do moich uszu nie dotarł głos Harry'ego.
- Co jest? - Zapytał, podążając za moim spojrzeniem w kierunku banneru. - "The Fault In Our Stars". - Przeczytał na głos tytuł filmu, w którego plakat namiętnie się wgapiałam.
- To ekranizacja mojej ulubionej powieści. Mój egzemplarz jest już tak zniszczony, zupełnie jakby ta książka miała z 10 razy więcej niż ma w rzeczywistości, czyli 2 lata. Przeczytałam ją dokładnie 47 razy. Chociaż czekaj, może 48? - Zaczęłam zastanawiać się na głos. - Miałam iść z Sienną do kina na ten film zaraz po powrocie do Londynu. - Może ten pozornie nic nieznaczący banner to był jakiś znak? Szczerze mówiąc zawsze marzyłam, że mój chłopak będzie siedział tuż obok, oglądając ze mną filmy i służąc swoim silnym ramieniem na wypadek mojego strachu, radości czy smutku. Nie, żebym kiedykolwiek doświadczyła czegoś takiego z Dominickiem. Im dłużej myślałam o naszym związku, tym większą nienawiścią do niego pałałam.
CZYTASZ
Temptation h.s
Fanfiction"Szczęśliwe zakończenia? Coś takiego nie istnieje. Zawsze ktoś umiera najpierw, zostawiając to drugie. Nie ma szczęśliwych zakończeń. Zakończenia są najsmutniejszą częścią, więc dajmy sobie szczęśliwy środek i wspaniały początek." okładkę wykonała @...