~dwadzieścia pięć

2K 125 6
                                    

  Po paru minutach ruszyliśmy przed siebie, nie zastanawiając się, gdzie nas to zaprowadzi. O dziwo, zza chmur wyszło słońce i teraz oświetlało wszystko wokół swoim ciepłym blaskiem. Harry trzymał jedną rękę na mojej talii, przyciągając mnie w ten sposób bliżej swojego ciała. Nie narzekałam. Sama łaknęłam jego bliskości.

  Po raz kolejny zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie zwykły biały t-shirt, czarne jeansy i moją ulubioną koszulę w kratkę. Tak, dokładnie tę czarno-białą. Zastanawiałam się, dlaczego w ostatnim czasie tak często ją nosił. Przecież miał do dyspozycji inne ubrania. Bez głębszych przemyśleń na ten temat zapytałam, patrząc na niego z ukosa.

- Dlaczego niemal non stop chodzisz w tej koszuli? Rano jeszcze nie miałeś jej na sobie. - Zauważyłam, przypominając sobie jego poranny pobyt w 233. Zadarłam głowę nieco do góry, by lepiej widzieć jego twarz. Chłopak zaśmiał się, widząc mój uważny wzrok.

- A dlaczego miałbym jej nie nosić? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, posyłając mi łobuzerski półuśmiech. Co miałam mu powiedzieć? Prawdę? Miałam podzielić się z nim informacją, że najchętniej bym ją z niego zerwała i spała z nią co noc, byle tylko móc czuć jego zapach? To byłoby doprawdy żałosne, więc zdecydowałam się na inną odpowiedź, która także nie mijała się z prawdą.

- Po prostu bardzo ją lubię i ... - Urwałam, wpatrując się w czubki swoich vansów.

- I ...? - Zapytał, łapiąc mnie za rękę i odwracając twarzą w jego stronę, choć dalej miałam spuszczoną głowę. - Love, popatrz na mnie. - Poprosił cicho, odgarniając moje włosy z buzi i założył mi je za ucho. Westchnęłam i szepnęłam.

- Tylko się ze mnie nie śmiej. - Na ustach Stylesa od razu pojawił się uśmieszek, a ja widząc to, uderzyłam go lekko w ramię. - Wszystko zaczęło się od niej. Pożyczyłeś mi ją w samolocie, potem ja zapomniałam ci jej oddać i ... Po części zawdzięczamy naszą znajomość tej koszuli. - Ostatnie zdanie wymruczałam pod nosem, licząc na to, że Harry go nie usłyszy, ale niestety byłam w błędzie.

- Naprawdę myślisz, że pierwszego dnia obozu podszedłem do ciebie tylko po to, by odzyskać koszulę? - Spytał, przytulając mnie do siebie i delikatnie oparł podbródek na mojej głowie.

- A nie było tak? - Wyszeptałam w jego tors, zaciskając dłonie na plecach chłopaka. Lokowaty zaśmiał się, słysząc mój nieśmiały ton.

- Powiedzmy, że to cudeńko było dobrym pretekstem do rozmowy i kontaktu z tobą. - Odparł, ciągnąc lekko za czarno-biały materiał w momencie, gdy wyswobodziłam się z jego objęć. Kiwnęłam głową, zakładając za ucho kosmyk włosów, który opadł mi na policzek. W tej samej chwili mój wzrok powędrował na banner, wiszący dokładnie naprzeciwko i wydałam z siebie stłumiony okrzyk.

- Ohh. - Wpatrywałam się w plakat jak urzeczona, dopóki do moich uszu nie dotarł głos Harry'ego.

- Co jest? - Zapytał, podążając za moim spojrzeniem w kierunku banneru. - "The Fault In Our Stars". - Przeczytał na głos tytuł filmu, w którego plakat namiętnie się wgapiałam.

- To ekranizacja mojej ulubionej powieści. Mój egzemplarz jest już tak zniszczony, zupełnie jakby ta książka miała z 10 razy więcej niż ma w rzeczywistości, czyli 2 lata. Przeczytałam ją dokładnie 47 razy. Chociaż czekaj, może 48? - Zaczęłam zastanawiać się na głos. - Miałam iść z Sienną do kina na ten film zaraz po powrocie do Londynu. - Może ten pozornie nic nieznaczący banner to był jakiś znak? Szczerze mówiąc zawsze marzyłam, że mój chłopak będzie siedział tuż obok, oglądając ze mną filmy i służąc swoim silnym ramieniem na wypadek mojego strachu, radości czy smutku. Nie, żebym kiedykolwiek doświadczyła czegoś takiego z Dominickiem. Im dłużej myślałam o naszym związku, tym większą nienawiścią do niego pałałam.

Temptation h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz