~szesnaście

2.1K 123 0
                                    

   Przez resztę drogi ponownie żadne z nas się nie odzywało. Byliśmy tylko my: milczący i grające radio między nami. To radio stało się pewnego rodzaju alegorią muru, odgradzającego ode mnie Lynn. Zayn idealnie sobie to wszystko wykombinował. Namówił dziewczynę do pytania, wiedząc jaka będzie moja reakcja. Był niemal stuprocentowo pewny, że wybuchnę. Po tym wszystkim, co mnie do tej pory spotkało, miałem do tego prawo. Jednak nie powinienem się tak na niej wyżywać, to nie było fair. Moja mała, słodka Lynn. Jak mogłem nagadać jej tylu okropnych rzeczy? Zerknąłem na zegar cyfrowy przy radiu, było już grubo po północy. Mieliśmy już nowy dzień, wtorek. Dokładnie tydzień temu, w samolocie po raz pierwszy ją zobaczyłem. Tydzień? Miałem wrażenie jakby to miało miejsce całe życie temu, a nie marnych siedem dni wcześniej. Tyle od tego czasu się wydarzyło. Tydzień temu nie miałem bladego pojęcia o jej istnieniu, a teraz ... cokolwiek robiłem, moje myśli wędrowały ku niej i jej małej osóbki.

    Zanim się zorientowałem już byliśmy na parkingu przed Free Art. Opuściliśmy auto bez słowa i ruszyliśmy do budynku, a następnie do windy. Kiedy winda zatrzymała się na jej piętrze, szatynka popatrzyła na mnie i odezwała się szeptem.

- Pozwól, że teraz ja ci coś powiem. - Kiwnąłem głową, nie spuszczając z niej wzroku. Błagam powiedz, że mi wybaczasz. Przecież wiesz, że ja ... Jej głos przerwał moje rozmyślania. - Nie chcę cię widzieć, ani cię słyszeć. Po prostu chcę, żebyś sobie poszedł i zniknął z mojego życia. Jakoś przeżyjemy te trzy tygodnie, postaram się nie wchodzić ci przez ten czas w drogę. A potem każde z nas pójdzie w swoją stronę. - Co? O czym ty, do cholery mówisz? W jaką "swoją stronę"? Mamy jedną stronę. Chcę być tam, gdzie ty, krzyczałem w myślach, ale milczałem. Dziewczyna kontynuowała wypranym z emocji szeptem. - Kiedy zobaczyłam cię tutaj, w Free Art, pomyślałam sobie: taki chłopak jak on oznacza kłopoty. Jednak chciałam wierzyć, że jest inaczej. Ale nie ... Jesteś tylko piękną pomyłką. - Spuściła wzrok i ściągnęła z siebie moją koszulę. - Dziękuję ci ... za wszystko, Harry. - Przy wymawianiu mojego imienia jej głos lekko zadrżał, a ja czułem jakby ktoś właśnie z całej siły przywalił mi w brzuch. Nie byłem w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Wyciągnęła rękę, w której trzymała koszulę i oddała mi ją. Potem dosłownie na moment nasze oczy się spotkały, ale zaraz potem Lynn wyszła z windy, zostawiając mnie samego. Nagle poczułem, że coś wilgotnego spływa mi po policzku. Po chwili zacząłem płakać jak małe dziecko. Parę gorących łez dotarło do moich ust tak, że w pełni czułem ich słony smak. Położyłem swoje dłonie na twarzy i zakryłem ją, sprawiając, że moje ręce także stały się mokre. Przytknąłem koszulę, którą mi dała, do twarzy i wytarłem ją, wdychając jej zapach, którym przesiąkł materiał. Wtedy łzy ponownie wezbrały się w moich oczach. Szybko nacisnąłem czwórkę, a winda uniosła się do góry i zatrzymała dwa piętra wyżej. Powiedzieć, że czułem się jakbym dostał kopa od losu to mało. Czułem się tak, jakby z jej wyjściem z tej pieprzonej windy moje życie się skończyło. Nie chciała mnie znać. Nawet jej się nie dziwiłem. Sam pałałem do siebie nienawiścią i gdybym mógł to pewnie zatłukłbym się na śmierć. Jak mogłem do tego dopuścić? Jak mogłem pozwolić, żeby intryga Zayna odniosła tak spektakularny efekt? Jak można być takim skończonym idiotą jak ja?

                                                        *****

    Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi pokoju, bezwładnie osunęłam się na zimną podłogę, a z moich oczu wypłynęły niepowstrzymywane już łzy. Zakryłam dłonią usta, by nie wydobył się z nich jęk, towarzyszący moim spazmom.

- Lynn? - Usłyszałam w ciemności, a po chwili w pomieszczeniu zrobiło się jasno, gdyż Dana zaświeciła lampkę przy swoim łóżku. Kiedy dziewczyna zobaczyła mnie zapłakaną, siedzącą na podłodze, szybko znalazła się przy mnie.

Temptation h.sWhere stories live. Discover now