Zanim się obejrzałam, już byliśmy na terenie ośrodka. Jednak gdy wpadliśmy do budynku, zobaczyliśmy, że panowała tam niemal idealna cisza i było prawie pusto. Niall miał rację. Musieli przenieść imprezę gdzie indziej. Teraz i po blondynie także nie było śladu. Dostrzegłam jakiegoś chłopaka, który chwiejnie szedł w stronę windy.
- Hej! - Krzyknęłam, podbiegając do niego. - Nie wiesz, gdzie przenieśli imprezę? - Nieznajomy patrzył na mnie chwilę, zanim zrozumiał, o co pytam.
- Jasne. Musisz iść ... wzdłuż ogrodzenia. Potem zobaczysz ognisko i ... bingo! - Wykrzyknął ostatnie słowo. Chyba przesadził z alkoholem. - A co się tam działo ... Dawno nie było mi tak dobrze. - Pozornie dyskretnie zamachał ręką w okolicy rozporka. O mój Boże, co się tam działo?
- Ugh. - Mimowolnie popatrzyłam na niego z odrazą, ale był chyba zbyt nawalony, by cokolwiek zauważyć.
- Ale ty .. ty też .. jesteś niezła. - Wybełkotał, lustrując moje ciało z góry na dół. - Chętnie wziąłbym cię i ... zobaczył ... w akcji ... albo jak wijesz się ... pode mną z ... - Nie zdążył dokończyć, gdyż Harry zanim się zorientowałam, uderzył go pięścią w nos. Nieznajomy zatoczył się i o mało co nie upadł. Całe szczęście, że był na tyle pijany, że nie byłby w stanie oddać ciosu. Dziękowałam za to w duchu.
- Powiedziałabym, że nie powinieneś tego robić, ale on w pełni na to zasłużył, więc nic nie mówię. Dziękuję. - Chłopak pogłaskał dłonią mój policzek, kciukiem dotykając lekko moich ust.
- Cieszę się, że jesteśmy w tej kwestii zgodni, Love. - Potem prędko ruszyliśmy we wskazanym kierunku ze wskazówkami pijanego chłopaka. Po jakiejś minucie zauważyliśmy ognisko i przyspieszyliśmy kroku. Prawie biegłam, na tyle, na ile pozwalały mi na to koturny. Cholera, gdybym wiedziała, że będzie czekał mnie wyścig z czasem, założyłabym vansy. W końcu znaleźliśmy się pośród tłumu ludzi. Jednak najwięcej zebrało się ich tuż przy ognisku. Podeszłam bliżej i zamarłam. Wokół płomieni na trawie leżały pół nagie dziewczyny, tworząc coś na kształt promieni słońca. Twarze oświetlał im ogień. Było ich około 30, a przy każdej z nich stał jeden chłopak i najzwyczajniej w świecie uprawiał z nią seks. Jednak moje serce na chwilę się zatrzymało, gdy rozpoznałam twarze kilku dziewczyn. Najpierw dostrzegłam Margaret, a zaraz potem Sophie - moją koleżankę z zajęć. Poczułam, że zbiera mi się na mdłości. Jednak najgorszym okazał się być widok Dany. Miała przymknięte powieki i wyglądała tak, jakby ledwo zadawała sobie sprawę z tego, co się z nią działo. Chłopaka, który się nią zajmował pierwszy raz w życiu widziałam. Był wysokim, wysportowanym blondynem. Tyle potrafiłam dostrzec w słabym oświetleniu ognia, gdy stał do mnie tyłem. Dzięki Bogu, że nie wiedziałam go w całej okazałości. Harry ścisnął moją dłoń, a ja dopiero wówczas uzmysłowiłam sobie, że cały czas był ze mną. Popatrzyłam na niego przerażona.
- Dana tu jest. - Wskazałam we właściwym kierunku, a wzrok chłopaka powędrował do tej dwójki. Nagle ktoś wydarł się, chcąc przekrzyczeć muzykę z głośników. Nie znałam tej piosenki, ale byłam pewna, że jeśli kiedykolwiek jeszcze ją usłyszę, będzie kojarzyła mi się już tylko z tą nocą.
- Minuta minęła! Zmiana! - Wszędzie rozpoznałabym ten głos. Odwróciłam się w stronę, z której dochodził i znów stałam naprzeciw Dominica. Jak na komendę, wszyscy chłopcy opuścili swoje dotychczasowe ... dziewczyny i każdy z nich przesunął się o jedną w prawo. Zrobiło mi się niedobrze. Jakim cudem Dana i Sophie tu trafiły? Szarpnęłam Harry'ego za koszulę, ciągnąc go w stronę mojej współlokatorki.
- Musimy ją stąd zabrać. Natychmiast. - Powiedziałam, a zielonooki kiwnął głową. Przepchaliśmy się przez niewielki tłum gapiów, a Styles odezwał się lodowatym tonem do bruneta, który teraz stał nad blondynką.
YOU ARE READING
Temptation h.s
Fanfiction"Szczęśliwe zakończenia? Coś takiego nie istnieje. Zawsze ktoś umiera najpierw, zostawiając to drugie. Nie ma szczęśliwych zakończeń. Zakończenia są najsmutniejszą częścią, więc dajmy sobie szczęśliwy środek i wspaniały początek." okładkę wykonała @...