Tuż przed bitwą

54 3 0
                                    

Nora szybko ubrała się w rzeczy w których mogła się swobodnie poruszać, a które chociaż trochę osłonią ją przed zadrapaniami. Spięła włosy w mocny kucyk żeby jej nie przeszkadzały w poruszaniu się. Dopiero teraz zauważyła że jej białe włosy które urosły były dłuższe niż reszta i sięgały prawie jej łopatek. Schowała swój nóż do dobijania zwierzyny za spodzie, a na koszulę ubrała skurzaną kamizelkę.
Gotowa zeszła na dół gdzie czekały już na nią wilki.

- Musimy omówić co i jak zrobimy. - Zaczął pewien siebie Aron. - Przede wszystkim trzeba odciągnąć ludzi z lasu żeby nie byli zagrożeni.

- Weszli tam z własnej woli, jeśli zginął to ich wina. - odparł nie wzruszony Nestor.

- Ciebie może nie obchodzi ale ja nie chcę żeby ludzie myśleli że wilki pozabijały mieszkańców wioski. A jeśli tak się stanie to nieważne czy zabijemy bestie czy nie to zabija resztę wilków uważając je za zagrożenie. - Aron nie chciał odpuścić zawarczał na drugą Alfę.

Nestor już nic nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami oblizując wargi. Nora przyglądała mu się uważnie, badając jego zachowania, mając nadzieję że jej przypuszczenia są mylne. Chłopak na nią spojrzał i delikatnie uśmiechnął, dziewczyna zawstydzona odwróciła wzrok.

- Czy trzeba zabijać wilka żeby pozbawić go klątwy? - Szybko zadała pytanie dotyczące zadania.

- Można jeszcze pozbawić go kłów ale to jest gorsze od śmierci. - Aron mówiąc to dotykał ust. - Żaden szanujący się wilk bez ważnego powodu tego by nie zrobił.

- Nawet jeśli chcielibyśmy to zrobić, to musieliśmy się do niego na tyle zbliżyć i do tego przeżyć, żeby w ogóle go dotknąć. - Nestor tłumaczył bez żadnego entuzjazmu w głosie - A my nie chcemy żeby ktokolwiek z nas został zabity. Jak na razie nie mamy szans go pokonać, jeśli zbliżymy się do niego żeby go dosięgnąć to on będzie mógł zabić nas dwa razy. Nie mamy z nim szans, on nawet nie reaguje na rozkazy Alfy.

Oba wilki opuściły głowy z rezygnacji. Wszystkie trzy Alfy siedziały cicho zamyślone przy stole w kuchni. Nora patrzyła na zamyślone wilki i przypomniała sobie ich sprzed kilku dni. Z jej gardła wydobyło się warczenie, nie myślała że właśnie oni nie wiedzą co zrobić żeby pokonać bestie. I nagle do jej oczu nadleciały łzy które nie wiedziała skąd się biorą.

- Jesteśmy cholernymi Alfami a nie potrafimy powstrzymać jakiegoś wilka przed wybiciem wioski bezbronnych ludzi! - z jej gardła wydobyło się coś połączonego z warczeniem a skomleniem.

Żaden z wilków nie spojrzał na nią jakby obawiali się że zaatakuje ich za samo patrzenie. Z jej oczu poleciały łzy, wstała uderzając pięściami w stół.
Wyszła z kuchni wściekła na towarzyszy, którzy sami zaproponowali pozbycie się bestii a teraz nie wiedzieli co zrobić. Czuła w gardle grudę spowodowaną zachowaniem białowłosego chłopaka. Znała go krócej niż Arona ale to właśnie mu zaufała pierwszy raz od dawna a on nie ma jej nic do powiedzenia. Opadła na zimę podciągając kolana pod brodę, z nagłym atakiem płaczu wywołanym nie tylko tą sytuacją a wszystkimi dotychczasowymi sprawami. Obok niej ktoś usiadł i przyciągnął do siebie, próbowała mu się wyrwać lecz miał mocny uścisk. Poddała się mu, objął jej plecy swoim ramieniem po czym pocałował jej głowę i delikatnie pogłaskał.
Sama siebie nie rozpoznawała, nigdy nie płakała z byle powodu, a teraz nie potrafiła powstrzymać łez. Nienawidziła tej bezradności którą nie wiedziała jak się pozbyć. Do nie dawna była sama i bezbronna, nie miała rodziny a tym bardziej jakiekolwiek władzy. A teraz okazuje się być Alfą która ma brata i mate. Nie chciała przyjąć do wiadomości że trzy Alfy są słabsze od jednego wilka.

- Musimy coś zrobić. - powiedziała uspokajając łzy - nie możemy się poddać.

- A czy ktoś tutaj mówił że się poddamy bez walki? - usłyszała głos Arona przed sobą - my tylko oznajmiliśmy że ta bestia jest od nas cholernie silniejsza. To ty sobie dopowiedziałaś że nie damy rady.

Nora słysząc to spojrzała na niego, uśmiechnęła się i kopnęła go w piszczel. Aron uklęknął na jedno kolano i złapał się za piszczel.

- Tak więc musimy wymyślić jak go pokonać. - odparła mu uśmiechając się i wycierając łzy.

Raczej poczuła niż usłyszała warczenie Nestora do którego nadal się przytulała. Spojrzała na niego lecz on był zwrócony w stronę drzwi wejściowych. Po chwili ktoś w nie zapukał, Nora wstała żeby sprawdzić kto to taki. Otworzyła drzwi tak żeby osoba na zewnątrz widziała tylko ją.

- Coś się stało? - zapytała zbrojnego który stał na ganku.

- Jest tu młody mężczyzna pełen sił który jest w stanie trzymać broń? - zbrojny raczej stwierdził fakt niż się spytał.

Aron słysząc to podszedł do drzwi i stanął za dziewczyną. Spojrzał na mężczyznę a z jego gardła wydobyło się ciche warknięcie.

- Jestem tylko ja. - skłamał od razu - Czego kurwa chcesz?

- Grzeczniej młodzieńcze, nie widzisz do kogo się zwracasz?! - odparł głośno, nie czekając na odpowiedź dodał - Potrzebni są ludzie do wybijania wilków z tego oto lasu

Zbrojny wskazał las znajdujący się obok. Nora wzięła głęboki wdech i właśnie wtedy zorientowała się co jej nie pasowało. Mężczyzna stojący na przeciwko niej pachniał krwią, wilcza krwią. Ja jego rękawach tuż przy nadgarstkach znajdowały się plamy krwi. W jego włosach można było dostrzec grudy krwi pomieszanych z ziemią. Spojrzał na rodzeństwo bez żadnych emocji.

- Niezmiernie mi przykro lecz jestem przeciwnikiem jakiej kolwiek przemocy, więc nie mogę pomóc - skłamał mężczyźnie prosto w twarz bez mrugnięcia okiem. - Ja nawet nie jadam mięsa a na widok krwi mdleje.

Ich gość zauważył sarkazm w głosie chłopaka, chciał jeszcze coś powiedzieć lecz brunet zatrzasną przed nim drzwi.

- Będziesz tego żałował młody człowieku.

Zza drzwi można było usłyszeć ciche kroki odsalania się od domku po wypowiedzi mężczyzny. Aron prychnął na drzwi i odszedł od nich.

- Od kiedy jesteś przeciwnikiem jakiej kolwiek przemocy? - Nestor kpił sobie z przyjaciela. - Gdybyś wcześniej powiedział to nie zabraliśmy cię na polowanie, no bo mdlejesz na widok krwi.

Chłopak zawarczał na niego,za to Nora zachichotała z nieśmiesznego sarkazmu swojego mate. Usiadła obok drzwi i oparła się o nie. Spojrzała na swoich towarzyszy niedoli.

- Chyba najwyższy czas udać się na polowanie, zanim Aron nie zrezygnuje, przez swoje obrzydzenie do mięsa i krwi

Ona i białowłosy zaśmiali się aż łzy poleciały z ich oczu.

- Do jasnej cholery przestańcie się że mnie śmiać. Co niby kurwa miałem mu powiedzieć?!

- Całą prawdę... Że nie jesteś w pełni sprawny umysłowo przez co tylko spowalniał byś polowanie. - zaczepił go jeszcze raz Nestor.

On i Nora otarli łzy śmiechu i powoli wstali. Podeszli do Arona i poklepała go po ramionach żeby nie miał do nich urazy.

- Jesteście siebie warci - zawarczał pod nosem - Czas skopać dupsko temu wilkowi.

- A co z twoim przeciwieństwem do jakiejkolwiek przemocy. - Nora ostatni raz pozwoliła sobie na przejaw sarkazmu. - Czy to na pewno jesteś Alfą mój drogi bracie? No wiesz, oni zwykle przejawiają większą sprawność umysłową.

Aron cały czerwony krzyknął na nich poirytowany co wywołało u nich jeszcze większy wybuchu śmiechu. Po chwili żartowania sobie z przyjaciela cała trójka wróciła do powagi sprzed przyjścia gościa.

Nora Wilków(będę Pisać Od Nowa) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz