Nowy rozdział!

4.6K 216 10
                                    

Przekonałam Nancy, żeby nie iść do szkoły, w końcu coś mi się należy w zamian za to, że zgodziłam się na psychologa. 

Nancy było łatwiej oszukiwać, a teraz będę musiała oszukiwać kogoś, kto będzie poświęcać sto procent swojej uwagi tylko mnie na zapewne regularnych wizytach. 

Może najpierw faktycznie opowiem jej trochę o bólu, który czuję, ale nie za dużo, a później będę udawać, że mi się polepsza. Tak żeby widziała postęp. Nie mogę tam przyjść i powiedzieć, że nie mam żadnych problemów, bo ewidentnie je mam. Przyznam się, a później pani psycholog może będzie zbyt radosna, że pomogła kolejnej osobie i da mi spokój. 

Wszyscy byliby szczęśliwi. 

Tak właściwie może dostałabym jakieś tabletki nasenne? To by była chyba jedyna pomoc  z której byłabym zadowolona. 

Chciałabym zasnąć i już się nie obudzić.

Przeraża mnie fakt, że mam takie myśli.

Ale to chyba jedyny sposób, żeby przestać czuć ten ból. Dopiero wtedy miałabym prawdziwy spokój. 

Usłyszałam pukanie do drzwi, a chwilę później weszła Nancy. 

- Zrobiłam ci coś do jedzenia - powiedziała i teraz zauważyłam, że niesie w rękach talerz.

Jest na nim jakieś pieczywo, serek, trochę owoców i orzechy. Jak na to patrzę, chcę mi się wymiotować. Jedzenie to ostatnie o czym myślę. 

Nawet jeżeli byłabym głodna, powinnam to jeść? Głód mógłby być karą za to co zrobiłam. 

A przecież na nią zasługuję. 

- Dziękuję - powiedziałam, licząc na to, że wyjdzie, przez co nie będzie mnie pilnować, żebym to naprawdę zjadła.

Chwilę jeszcze stała w miejscu, nie wiedząc co ma zrobić, ale po tym jak odgarnęła moje włosy w czułym geście, poszła w stronę wyjścia. Jednak zatrzymała się w drzwiach. 

- Gdybyś czegoś potrzebowała, to jestem na dole. - powiedziała i wyszła. 

Odetchnęłam z ulgą, kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. 

Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy, czekając na sen, ale on nigdy nie nadszedł, nieważne jak bardzo go pragnęłam. 

Chyba nie mam już czym płakać. jakbym po prostu już nie miała więcej łez. Teraz po prostu leżę, patrząc się  biały sufit i nie mam siły nawet na to, żeby podnieść rękę.

Nagle usłyszałam czyjeś głosy z dołu, które chwilę później zamieniły się krzyki. Jeden należy do Nancy, co jest dla mnie dziwne, bo ona zawsze jest spokojna i opanowana, więc nie wiem, co się mogło stać. Może powinnam zejść na dół i sprawdzić czy wszystko w porządku? Coś mogło jej się stać, ale zanim zdążyłam podjąć decyzję, usłyszałam szybkie kroki po schodach i drzwi od mojego pokoju się otworzyły, ukazując w nich Aidena. Za chwilę zobaczyłam za nim Nancy. Chciał do mnie podejść, ale ona chwyciła go za rękę, a w jej oczach widziałam mnóstwo nienawiści, jakby chciała go zabić samym spojrzeniem.

- Mówiłam ci, że masz wyjść. - powiedziała, starając się brzmieć normalnie i nie podnosić głosu.

Aiden wtedy zwrócił na nią swoją uwagę. 

- Muszę z nią porozmawiać - odpowiedział jej i wyrwał się z jej uścisku, żeby do mnie podejść, jednak ona znowu mu to uniemożliwiła.

Co się dzieje z Nancy? Nigdy jej takiej nie widziałam i  w życiu bym nawet nie podejrzewała, że kiedykolwiek zobaczę coś takiego. 

My bad boyWhere stories live. Discover now