Rozdział 11.

23.4K 1.4K 52
                                    

Chyba poszedł do kuchni. Nie wiem. Ja skorzystałam z okazji i poszłam do łazienki. I to wnętrze jest po prostu bajeczne. Czuję się jak jakaś ksieżniczka w nowoczesnym zamku. Lustro jest ogromne przez co przesteń wydaje się być jeszcze większa. a łazienka naprawdę nie jest mała. To właściwie jakiś salon kąpielowy. Jest tu i wanna, i prysznic. Marmurowe kafelki, a ręczniki są tak miękkie, że nigdyu nie trzymałam chyba tak milutkiego materiału w ekach, aż nie mogę się doczekać, aż po kąpieli się w nie owinę. Rozebrałam się i weszłam zadowolona pod ten ogromny prysznic. Letnia woda spływa po moim ciele, przez co mięśnie od razu się rozluźniają. Jeszcze jest tyle różnych regulacji wody, przez co czuję się jak na jakimś masażu. Podoba mi się to uczucie. Znajduję na półce jakiś żel. Podejrzewam, że to Aidena, w końcu to jego łazienka. Nie wahałam się ani chwili, kiedy stwierdziłam, że go sobie pożyczę. Jak sobie przypomnę nasze pierwsze spotkanie na zajęciach, kiedy się okazało, że go podsiadłam, jego złośc w oczach i niechęć do mnie. Wtedy nigdy w życiu bym sie nie odważyła wziąć żadnej jego rzeczy, a teraz weszłam sobie do jego łazienki i bez żadnego skrępowania z niej korzystam. Ale wtedy też nigdy bym sie nie spodziewała, że mogę w takim miejscu wylądować. 

Mamy jechać na 'wycieczkę'. Ciekawe czy już się rozmyślił, czy jeszcze nie? Wątpie, żeby przez cały dzień był taki... beztroski. To słowo w ogóle do niego nie pasuję. Nie wiem, czy będę jeszcze kiedyś miała okazję go takiego zobaczyć. Boję się tylko, że kiedy wyjdę będzie już zupełnie inny i szczerze nie wiem, czego się spodziewać. Trudno jest nadążyć za jego 'zmianami nastroju'.

Wychodzę z kabiny i owijam się białym ręcznikiem, który wisiał na drzwiach. To pewnie też Aidena. Tak swoją drogą, ciekawe czy go używał? Trochę się zarumieniłam. Może tego akurat nie powinnam brać, ale już za późno. 

Podchodzę do umywalki i znajduję w szafce jakieś nieużywane szczoteczki. Teraz jestem wdzięczna za te wszystkie darmowe mydełka i inne rzeczy w hotelach. Są szczoteczki, ale pasty oczywiście nie ma, więc znowu muszę się wspomóc rzeczami Aidena. Wycieram dłonią zaparowaną szybę. Mój makijaż jest trochę rozmazany. Przemyłam twarz wodą, ale tusz i do rzęs i cienie jest trudno domyć, a nie mam przy sobie żadnych swoich reczy.

O kurwa!

Stanęlam w bezruchu - teraz do mnie dotarło, że nie wzięłam żadnych ubrań. Jak ja wyjdę do Aidena? Owinięta w ręcznik? Może założę bieliznę z wczoraj albo w ogóle jej nie założę? Wzdycham. Już sama nie wiem co jest gorsze. Ale może nie będę musiała robić ani tego, ani tego? Przecież w pokoju jest moja walizka. Ciekawe czy by mi ją przyniósł?

- Aiden?! - wołam.

Słyszę jego kroki, a chwilę później jak zatrzymuje się przed drzwiami.

- Zapomniałam wziąć swoich rzeczy. Przyniósłbyś mi je? - pytam z nadzieją w głosie.

- Nie.

Słucham? Mimo że z tyłu głowy pomyślałam o takiej właśnie odpowiedzi, to jednak kiedy to usłyszałam trochę mnie wcięło. Przecież książe mógłby się minimalnie wysilić i zejść po tę walizkę dla mnie, zajęłoby mu to dosłownie kilka minut. 

- Taki duży to problem? - zapytałam i chciałam, że mój głos brzmiał miło, może wtedy zrobi to, o co go proszę. Co prawda w tym momencie się we mnie gotuje, ale jednak bardziej mi zależy na mojej walizce, a nie na tym żeby go rozszarpać, a druga opcja też jest bardo kusząca. 

Słyszę jak głośno wydycha powietrze i mogę sobie tylko wyobrazić, jak przewraca oczami. Czasem nie muszę, go widzieć, żeby znać jego reakcję. 

- Dziewczyny pewnie zamknęły pokój.

Świetnie!

To o to chodzi. Nie zrobi tego, nie dlatego że mu się nie chce, tylko nie ma jak. Moja złość trochę ze mnie zeszła. No ale ma rację, czyli z moich rzeczy nici. Słyszę przez drzwi, jak gdzieś idzie.

I co ja mam teraz zrobić?

Zamiast się zastanawiać, co zrobić, czekam aż problem magicznie sam się rozwiąże. 

Jednak po chwili drzwi się uchylają. Myślę, że on chce tu wejść i skorzystać z okazji, bo pewnie wie, że nie jestem teraz ubrana. Już chcę na niego nawrzeszczeć i odruchowo owijam się ręcznikiem ciaśniej, ale widzę jak rzuca coś na podłogę i szybko zamyka drzwi z powrotem. Okazuję się, że jest to jego koszulka i bokserki. Widzę na gumce naszyte jakieś logo. Pewnie są drogie. Rumienię się na myśl, że mam nosić jego bieliznę. Ciekawe, czy on je kiedyś miał na sobie. Może są nowe. 

Oczywiście, że je miał na sobie, idiotko.  

Nie kupuje się codziennie nowych skarpetek i nowych majtek. 

Ale mimo wszystko zakładam je, bo nie mam do końca wyboru. Potem szorty, stanik, trudno, to, że wczoraj w nim chodziłam, jakoś przeżyję, później idzie jego koszulka. Pachnie świeżym praniem, a jej materiał jest bardzo przyjemny w dodytku. Nie ma porównania z tymi ubraniami, które ja noszę. Czy on ma tylko takie? Wszystko takie dorgie, ale on chyba nie narzeka na brak pieniędzy. Po wizycie w jego domu, widząc jakim autem jeździ... stwierdzam, że na pewno nie narzeka na brak pieniędzy. Koszulka sięga mi przed kolano, więc wkładam ją do środka spodni. Nakładam na stopy moje czarne sandałki na niskim obcasie. Do tego outfitu możei średnio pasują, ale cóż.

Chwytam za klamkę. Wstydzę się trochę wyjść w tych rzeczach, ale kiedyś w końcu muszę to zrobić. Otwieram drzwi i przechodzę przez korytarz, który jest w dość złym stanie po wczorajszej zabawie. Wszędzie są porozrzucane butelki i kubki. Rozbity wazon. Przewrócony stół. Klejąca się podłoga w jednym miejscu, i chyba wolę nie wiedzieć dlaczego taka jest.

Znajduję Aidena w salonie. Ma w dłoni swój telefon. Kiedy mnie dostrzega odkłada go i wstaje. Idzie do mnie, cały czas patrząc mi w oczy. Staram się nie ugiąć pod jego spojrzeniem, ale z marnym skutkiem. On... jest bardzo onieśmielający. Arogancki, a co do jego pewności siebie, to nie wiem, czy to tylko dla pozorów, ale chyba nie mógłby być tak bardzo zadufany w sobie.

Widzę, że sam ma na sobie świeże ubrania i wbrew swojej woli, trochę ubolewam nad tym, że założył już koszulkę. 

Karcę się w duchu za swoje myśli. Pomimo jak fantastyczny był ten widok, nie powinnam tak zareagować. 

Chociaż z drugiej strony, która dziewczyna by tak nie zrobiła? 

- Dzięki za ubrania - mówię, bawiąc się rękami.

Rumieniec od razu wpływa na moje policzki, kiedy przypominam sobie za jakie dokładnie ubrania mu dziękuję. Aiden chwyta mnie za podbródek i dwoma palcami go unosi. Na ten delikatny gest przebiega mi dreszcz po plecach.

- Nie ma za co - mówi to powoli, ze spokojem - Idziemy już? - pyta.

Przytakuję głową i uśmiecham się na tę myśl. Spędzę z nim dużo czasu. Nie wtedy kiedy jestem pijana, albo w tłumie z innymi osobami. Sam na sam. Ja z nim.

Nie wiem, jak mam się z tym czuć. Czy się cieszyć, czy być przerażoną?

Łapie mnie za rękę i prowadzi do drzwi. Zamyka je za sobą i idziemy.

My bad boyWhere stories live. Discover now