[00] Prologue : "Prison"

2.5K 119 6
                                    

           Szpital psychiatryczny – miejsce, w którym tak naprawdę nikt nie chce się znaleźć. Po korytarzach codziennie snują się ludzie w przeróżnymi zaburzeniami psychicznymi. Cisza przerywana jest pojedynczymi odgłosami. Czasami to stukot drewnianych butów pielęgniarek; innym razem szaleńczy śmiech któregoś z pacjentów, a jeszcze kiedy indziej spazmatyczny szloch. Poszarzałe ze starości ściany, gdzieniegdzie „ozdobione” zaschniętymi wymiocinami. Brudna podłoga, wyłożona popękanymi płytkami. Obsypujący się sufit, na środku którego wiszą pojedyncze lampy w równych od siebie odstępach. Jednak większość z nich jest popękana lub przepalona, przez co w nocy tak naprawdę prawie nic nie dają. Wszystkie białe drzwi, ozdobione kolejnymi numerkami, są pozamykane, kryjąc za sobą tajemnice pacjentów. Nieliczni wychodzą na zewnątrz, żeby pokazać światu, jak bardzo ich zniszczył, doprowadzając do tego, że znaleźli się właśnie w takim miejscu. Dla społecznych wyrzutków i dziwaków.

              Jakiś mężczyzna siedzi na plastikowym krzesełku, rozglądając się nerwowo dookoła. Jego sylwetka jest wyprostowana, kolana ściągnięte razem, a na nich spoczywają dłonie. Wyraz twarz ma niepewny, przestraszony, jakby bał się, że coś zaraz na niego napadnie. Spędził w tym miejscu już dobrych kilkanaście lat. Widział zabójstwo własnej matki.

            W najbardziej odległym kącie korytarza siedzi młoda dziewczyna. Kolana ma podciągnięte pod brodę, a ramiona oplatają je na wysokości łydek. Czoło oparła o nogi, a włosom pozwoliła zakryć całą swoją twarz. Co chwilę podnosi głowę, ukazując duże worki pod oczami. Już od tygodnia znajduje się tutaj i ani razu jeszcze nie dane jej było obejrzeć krainy Morfeusza. Kiedy tylko udawało jej chociaż na chwilę usnąć koszmary natychmiast dawały o sobie znać. Raz biegła przez las, uciekając przed goniącym ją stworzeniem. W pewnym momencie złośliwość losu sprawiła, że potknęła się o wystający korzeń i upadła, zdzierając przy tym skórę dłoni i stóp. Na szczęście lekarzom udało się ją wybudzić. Schizofrenia.

            Z pokoju wyszła właśnie drobna blondyna o pustym wyrazie twarzy. Udała się w kierunku toalety. Za nią podążała pulchna kobieta, która miała na sobie biały fartuch, odbijający resztki światła, jakie wpadały przez brudne okna. Dziewczyna chwyciła w lewą dłoń klamkę, dzięki czemu można było zobaczyć jej nadgarstek w pełnej okazałości. Widniało na nim całkiem sporo czerwonych kresek, które są pamiątką po pamiętnej nocy, kiedy to rodzice znaleźli ją umierającą na podłodze w łazience. Wykrwawiła się wtedy prawie na śmierć, ale na szczęście zdążyli ją uratować. Depresja była jej najlepszą przyjaciółką.

            W pewnym momencie drzwi jednego z pokoi otworzyły się na oścież, pozwalając czterem mężczyznom opuścić pomieszczenie. Nieśli oni martwe ciało jednej z pacjętek, które zapakowane zostało w czarny worek. Carla Marquez – dziewczyna wylądowała w szpitalu psychiatrycznym po tym, jak jej rodzice mieli wypadek, w którym uczestniczyła. Tylko ona go przeżyła, ale gruby sznur zmienił to około godzinę temu. Jedna z lekarek usłyszała głośny huk w pokoju dziewczyny, ale kiedy chciała otworzyć drzwi te zostały zablokowane od drugiej strony. No cóż, jestem pewna, że nikt tutaj nie będzie płakał po Carli. Przecież psychicznie chorzy nie są normalnymi ludźmi.

            Po pustym już korytarzu rozniósł się szaleńczy, dziewczęcy śmiech, przerywany pojedynczymi słowami. Mężczyzna, który cały czas siedział na krzesełku podskoczył przestraszony i od razu uciekł do swojego pokoju. Dziewczyna, siedząca dotąd w kącie również postanowiła ulotnić się ze swojego miejsca. Wszyscy znali „wariatkę” która wydaje z siebie te dziwne dźwięki. Czarnowłosa rzucała się na wszystkie strony, chcąc wyrwać się z mocnego uścisku dwóch lekarzy. Takich napadów miała codziennie po kilka razy. Nikt nie wiedział, jak można jej pomóc i właśnie dlatego została wysłana na pobyt w tym miejscu. Pewnego dnia wezwano do niej również egzorcystę, ale kiedy i to nie pomogło zrezygnowano z pomocy brunetce. Przecież opętanym nie warto pomagać.

[THE END] The Princes and The CriminalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz