130601

3.6K 544 58
                                    

(Proste Tae, kursywa JK)

calling: ciastek is cunt

would u like to answer the phone?   yes     no

- Czego chcesz, smrodzie jeden? - Ziewnął Taehyung, wyrwany ze snu. Naprawdę kochał swojego króliczka, jednak ten zbyt często to wykorzystywał, budząc go w środku nocy i pytając o najgłupsze na świecie rzeczy. 

- Traktuj mnie z należytym szacunkiem, hyung. 

- Per Pan. - Poprawił go starszy i mimowolnie się uśmiechnął, po czym padł twarzą w poduszkę. - Mów co chcesz, bo zaraz naprawdę zasnę. 

- Taehyungie, jak bardzo mnie kochasz? 

- W skali?

- Od zera do dziesięciu. 

- Jedenaście. - Odpowiedział bez wahania i przewrócił oczami. Jungkook aż tak nie był pewien jego uczuć?

- Oh, naprawdę? - W głosie Jeona usłyszeć można było nutkę szczęścia, jednak tylko na chwilę.

- Na minusie. Tylko po to dzwonisz? Bo, wiesz, rozumiem, że u ciebie jest dopiero... Osiemnasta? Siedemnasta? Szesnasta? Nie umiem w matmę, ale słuchaj, u mnie jest druga w nocy i ja naprawdę chciałbym...

- Się wyspać, wiem. Tae, u mnie jest czternasta. Właśnie wróciłem ze szkoły i jest mi źle, wiesz? Byłem pożegnać się z klasą. - Mówił coraz ciszej, a Taehyung mógłby przysiąc, że chłopak zagryzł wargę z nerwów. Robił tak latami, nawet ostatnio, gdy rozmawiali przez kamerkę, dalej używał tego niewygodnego i szpecącego nawyku. 

- Po.. Pożegnać? - Głos Taehyunga nieco się załamał, gdyż z powodu wielu znaczeń to zdanie zupełnie inaczej brzmiało w jego głowie. 

- No, Herbatko głupiutka. Przecież nie jestem w stanie nawet przeczytać numeru na bloku, chyba zaczyna się pogarszać, wiesz? - Zaśmiał się cichutko, jednak jego chłopiec (gdyż jeszcze nie chłopak) wiedział, że był to śmiech przez łzy. Jungkook nie raz dzwonił do niego i płakał godzinę, dwie, a Kim wtedy czuł się tak bardzo bezsilnie, że poczucie winy zaczęło zjadać go od środka. Był jednak pewien, że Jeon sprawił, iż Tae stał się o wiele silniejszy, gdyż setki, jak nie tysiące razy, powstrzymywał się przed płaczem. 

- Jesteś okropny, Jungkookie. Jak możesz się śmiać w takich momentach, debilu? Ja chcę twoje oczka tak ciemne, jak kilka lat temu, a nie puste i bez wyrazu. Czekaj, skoro się pogarsza... To kiedy operacja? - Stęknął, bojąc się odpowiedzi. Sam nie był na to gotowy, a co dopiero jego Jungkookie. 

- Jutro z rana mam konsultacje i będą sprawdzać, czy nadaję się do operacji. 

- Ale, Ciastek! Czytałem, że dużo lekarzy czeka, aż się pogorszy, ale to duży błąd, bo im później, tym gorzej! Boję się o ciebie, kochanie... - Szepnął, sam nie do końca świadomy tego, co powiedział. Pierwszy raz nazwał go kochaniem. Jungkook natomiast wybałuszył oczy i głęboko odetchnął, chcąc wyrównać przyspieszone tętno. 

- Będzie w porządku. Zresztą, już tyle miesięcy o tym rozmawialiśmy. Dalej nie jesteś gotowy? Bo ja już chyba jestem. Patrzę na twoje zdjęcia w każdej chwili; na tapecie telefonu, komputera. Stoi na biurku, szafce nocnej, wisi na ścianie, jest w zeszycie od matematyki. Nigdy nie zapomnę twojej promienistej buzi, cokolwiek by się stało, jasne? - W jego głosie pojawiła się troska, która znacznie uspokoiła zmartwioną głowę Taehyunga. Uśmiechnął się pod nosem i opuścił rękę z telefonem, niemalże popadając w sen. 

- Jasne, Jungkookie. I nie wiem, czy jestem gotowy... Chyba nie chcę być. Po prostu masz widzieć, dobrze? Zrób to dla mnie, inaczej zrobię ci pranka jak się spotkamy i nawet nie będziesz o tym wiedział. - Zaśmiał się z własnego pomysłu i zarumienił, gdy dźwięczny śmiech zabrzmiał również z ust Jungkooka. 

- Jesteś kochany, lecz wiem, że byłbyś w stanie to zrobić. Zdaję się na twoją kreatywność! A teraz idź spać, nie chcę, żebyś odsypiał w szkole.

- Oh, doprawdy? Szkoda, że nie myślałeś o tym przez ostatnie kilka mies-

- Zamknij mordę, moje bubu i kładź się spać. Kocham cię, blondasku. - Zniżył ton głosu, chcąc zabrzmieć seksownie i zdecydowanie mu to wyszło, gdyż na ciele starszego natychmiast pojawiła się gęsia skórka. 

- Romantyk od dupy strony. No kładę kładę, też cię kocham. - Odparł najsłodziej jak potrafił, jednak nie przesadzając, a Jungkook szeroko się uśmiechnął, słysząc zdecydowanie udaną próbę rozczulenia go. 

Po paru sekundach Taehyung zakończył połączenie, czując już opadające, zmęczone, ciężkie powieki. Przycisnął telefon do piersi wraz z misiem, którego przysłał mu Jungkook kilka lat temu i przysiąc mógłby, że nie było w jego pokoju cenniejszej rzeczy niż ta, ewentualnie jakakolwiek, otrzymana przez jego kochanka. 



słodziaki

you're my sky | Vkook ✔️Where stories live. Discover now