101224

4K 601 131
                                    

Tae: wesołych świąt 

Kookie: wzajemnie 

Kookie: jak je spędzasz?

Tae: Jak co roku:))))

Tae: Jedynie Justy wpadnie na trochę 

Kookie: o, do mnie Yuko

Kookie: ale zostaje do sylwestra 

Kookie: w sumie mieszka jakieś pół godzinki drogi stąd, także fajnie 

Tae: tak, świetnie 

Tae: ja chyba... mam problem 

(proste Tae, kursywa jk)

calling: my sweetest cookie

would u like to answer the phone?   yes      no

- Jungkookie? Po co dzwonisz? - Stęknął blondyn zmęczonym głosem i westchnął ciężko, gdy zegarek na jego biurku wybił godzinę drugą w nocy. 

- Masz jakiś problem, więc dzwonię. O co chodzi? - Jungkook odpowiedział poważnie, a niski ton jego głosu wywołał na skórze Taehyunga gęsią skórkę. - Halo, Tae?

- To nie jest aż tak ważne. Po prostu nie umiem dogadać się z Justy i myślę, że to nam nie wyjdzie. 

- A chcesz, żeby wyszło? Bo, wiesz, brzmisz trochę obojętnie. Na pewno wszystko poza tym gra?

- Gra. I w zasadzie już nie wiem, czy aby na pewno chcę dalej z nią być. Jest super dziewczyną i wiem, że dalej będziemy się przyjaźnić nawet jeśli zerwiemy. Chodzi o to, że... Eh, nie wiem czy mnie zrozumiesz. - Pociągnął nosem, ponieważ w ostatnim czasie lekko się przeziębił i opadł na fotel, po czym przymknął oczy. Starał się wyobrazić sobie stojącego przy nim Jungkooka, jednak za żadne skarby nie potrafił. 

- Spróbuję. Zaufaj mi, herbatko, dobrze? 

- Uhm. Więc... Serduszko już mi tak przy niej nie bije. Jak się całujemy, jest fajnie, ale... Ale już nie tak jak kiedyś, rozumiesz? Mam wrażenie, jakbym przestał ją kochać. Że ktoś inny do niej pasuje, że to nie jestem ja. A najgorsze jest to, że chyba czuję wtedy ulgę. Jungkookie, co ja mam robić? - Stęknął Taehyung, który był gotów na płacz. Zawsze był słaby i to on gorzej zniósł rozstanie z Jungkookiem, a składały się na to różne wydarzenia z przeszłości, które sprawiały, że często sam się gubił. Był pewien, że gdyby nie obecność tego wieloletniego przyjaciela u jego boku, dawno już wylądowałby w wariatkowie. 

- Rozumiem, mały. Rozmawiałeś z nią o tym? Myślę, że to będzie pierwszy najodpowiedniejszy krok. Poza tym... To dziwne, że się o ciebie martwię? 

- Nie, ale umówiłem się z nią na dzisiaj na wieczór. Rodzice pewnie źle się poczują, gdy usłyszą, że już z nią nie jestem. Dobrze, że mam ciebie, ciastek. Hmm... Myślę, że to normalne. Ja też często się o ciebie martwię, zwłaszcza jak się nie odzywasz parę dni. Myślę, że muszę cię już zobaczyć, bo wariuję. - Blondyn skulił się, opatulając nogi ciepłym kocem. Sięgnął po kakao, które stało na stoliku i wziął sporego łyka, parząc sobie podniebienie, po czym syknął z bólu. 

- Tae? Okej?

- Tak, poparzyłem się tylko troszkę. 

- Okej, niezdaro, a wracając... Też chcę cię zobaczyć, jednak Yuko... Rozumiesz. Powiedziałem jej, że chcę w najbliższe wakacje do ciebie polecieć, to ona stwierdziła, że nie mogę. Wiesz, że będzie tęsknić, że nie puści mnie na tak długi lot. Zaczynam się zastanawiać, czy ona aby na pewno mi ufa... - Westchnął zmęczony Jungkook, okręcając się wokół osi obrotowego krzesełka. W tamtym momencie począł naprawdę intensywnie myśleć nad swoim związkiem, czy aby na pewno jest on tak idealny, jak mu się wydaje. 

- Przestań, ciastek! Na pewno ci ufa. W końcu jesteście razem już kupę czasu, a zaufanie i szczerość to podstawa. Rozumiem, że może się o ciebie bać, ale żeby aż tak... Ona nie może mi ciebie odbierać, Jungkook, czemu na to pozwalasz? - Taehyung ściszył ton głosu i wbił wzrok w przeciwległą ścianę. Całą uwagę skupił na powolnych oddechach Jungkooka, który zapewne zastanawiał się, czy zdanie wypowiedziane przez jego przyjaciela rzeczywiście ma w sobie tyle prawdy?

- Nie odbiera, głupku. Przecież jestem...

- Nie. Gdybyś był, przyjechałbyś. Mam dość, powoli, powolutku naprawdę mam dość. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam bez możliwości przytulenia cię, wiesz? Oddałbym wszystko, żeby spędzić przy tobie chociażby godzinę. Oddałbym cały miesiąc z Justy, byleby spędzić go z tobą. Czemu ty się tak nie poświęcisz, co? Czemu to zawsze mi bardziej zależy? - Zaczął płakać, a ton jego głosu stał się nieco ostrzejszy. Ręce niepokojąco mu drżały, wargi również. 

- Nie płacz, ej! Wszystko jest przecież dobrze. Przyjadę, tylko... musimy poczekać.

- Nie będę czekał, nie dam rady czekać, rozumiesz! Muszę... Muszę cię zobaczyć, bo się rozpadnę. Zbyt długo wiem, jak to jest żyć bez swojego oczka w głowie u boku. Zbyt długo, Jungkookie... - Łkał, a nos wycierał rękawem. Odsunął telefon od ucha, bezsilnie opuszczając rękę. Wykończony sięgnął palcem do czerwonego pola i zakończył połączenie, po którym zostały mu jedynie łzy, ból w klatce i kompletny brak poczucia własnej wartości. 



jak skończę to dzisiaj pisać, to rozdziały będą po 3 dziennie jak w weekendy

you're my sky | Vkook ✔️Where stories live. Discover now