Rozdział 16

656 30 5
                                    

*Milena*

Co się z nim dzieje? Ehhh nie ważne zszedł na dół.

-Remek- powiedziałam, ale chłopak nie zwrócił na to uwagi.

-Remek!- tym razem moja wypowiedź była przepełniona gniewem i złością.

-Co?- spytał z irytacją w głosie.

-Jeszcze masz czelność pytać się "co?"- zrobiłam cudzysłów w powietrzu i kontynuowałam- przestań zachowywać się jak bahor i powiedż o co chodzi? Jesteś taki oschły, nie okazujesz żadnych uczuć, co się z tobą dzieje?- powiedziałam co leżało mi na sercu.

-Wiesz co? Może się pomyliłem. Może to że jesteśmy razem to tylko błąd? Nie może, a napewno, więc idę po swoje rzeczy i zawijam się do domu, nara- powiedział co chciał i poszedł na górę po swoje rzeczy. A ja? Ja osłupiałam, jedyne co zrobiłam to usiadłam na sofie i schowałam twarz w dłoniach. Jak on mógł?!? Pytam jak?!? Wszystko co razem przeszliśmy nic dla niego nie znaczyło? Dlaczego ja? Czemu znowu muszę przeżywać taki dramat? A nie powiedziałam wam, że gdy miałam 14 lat (początki zabawy na YouTube) byłam inna. Cały cz odosobniona od świata. Po prostu inna. Wyciągneli mnie z tego po roku. Z wielkim trudem, muszę powiedzieć że tak jak kiedyś, zamykam się w sobie. Po chwili Hubert przyszedł do salonu, od razu mnie przytulił.

-Wyszedł tak?- spytał. Nie mogłam nic powiedzieć więc po prostu kiwnęłam głową potwierdzająco.

-Spokojnie- uspakajał mnie brat, ale to nie pomagało.

-Ja nie dam rady- po prostu nie dam rady.

-Rozumiem, wracasz do "tego" życia?- spytał, on mnie rozumie. Wie że gdy ktoś mnie zrani ja zamykam się w sobie i jestem zimną s**ą dla wszystkich z wyjątkiem rodziny i przykaciół. Zawsze ubrana w ciemne kolory, zawsze oschła dla ludzi. Chyba trzeba do tego wrócić.

-Wracam- odparłam po chwili namysłu.

-Dobrze Mil- tak na mnie mówili wszyscy w czasie mojego odosobnienia. W sumie mogę taka być na zawsze. Nie przeszkadza mi to i innym chyba też nie.

*2 Tygodnie Później*Remek*

-Wiki! Rusz się!- darłem się na siostre, bo nasza ciocia chciała abyśmy przyjechali wcześniej.

-Już idę!- po około 7 godzinach jazdy samochodem, dojechaliśmy, do naszej cioci Sary.

-Cześć ciocu!- powiedzieliśmy chórem z Wiktorią.

-Cześć dzieciaki!- powiedziała ciocia a my weszliśmy do środka.

-Może wyjdziecie na miasto?- spytała ciocia Sara.

-Pewnie, czemu nie- poszliśmy na miasto. Gdy szliśmy zobaczyliśmy grupkę dziewczyn. Ubrane na czarno. I samochody. Do tego zero chłopaków. Jakie błędy wychowawcze popełnili rodzice tych dziewczyn. Gdy przechodziliśmy kilka metrów obok, usłyszeliśmy krzyki:

-Mil! Mil! Mil!

Mam dziwne uczucie że chodzi o Milene. Moją byłą. Nadal coś do niej czuję. Ale ona chyba nie. Znowu usłyszeliśmy.

-Mil! Mil! Mil!

Spojrzałem na chwilę na grupkę dziewczyn i zobaczyłem, dziewczynę która pali e-papierosa i trzyna nóż w ręce. To było coś strasznego.

*Milena*

-Mil! Mil! Mil!- krzyczeli wszyscy a ja myślami byłam gdzieś daleko, daleko wstecz... Myślałam o mnie kiedyś, w czasach gdy byłam z Remkiem. Było tak cudownie a ja tak się stoczyłam. Już miałam uderzyć ręką, w której trzymałam nóż w maskę samochodu, jakiegoś gościa którego nawet nie znam, ale zobaczyłam znajomą mi sylwetkę. "Remek" pomyślałam. Cóż co ja mogłam wtedy zrobić? Cząstka miłej dziewczynki nadal we mnie tkwi. Rzuciłam nóż, po czym pobiegłam ale nie w stronę znajomej mi sylwetki, a w stronę mego domu. Gdy już w nim byłam szybko przebrałam się w normalne ubrania, zmyłam ten ochydny makijaż, rozpuściłam włosy, które wcześniej były związane w kłosa. Były lekko falowane. Zostawiłam je takie. Pobiegłam szybko w kierunki miejsca w którym widziałam chłopaka. Ja głupia myślałam że on tam będzie. Ale było inaczej. Gdy nagle zobaczyłam go. Tak to on, nie zmienił się w porównaniu do mnie. Może ma trochę dłuższe włosy. Ale nadal idealne.

ΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩ
Hehe! Witam Szanownych Ludzi Honoru. Mam nadzieję że rozdział spk. Piszcie, co tam u was? Tyle z mojej str. Paaaa

"Sky" °R.W.° ✅Where stories live. Discover now