🗡️ ROZDZIAŁ VIII 🗡️

18 3 0
                                    

W całej Kalifornii, w tym również w Roseville, zagościły na powrót upały. Erin wystawiła bladą twarz w kierunku słońca, aby poczuć ciepłe promienie na skórze. Chociaż w tle od czasu do czasu słyszała głośniejsze śmiechy i skrawki rozmów, starała się w pełni skupić na czytanej książce. Zostało jej niecałe sto stron do końca, a z każdą kolejną utwierdzała się w przekonaniu, że coś będzie musiało się zepsuć w szczęśliwej relacji głównych bohaterów.

Zmieniła niewygodną pozycję i położyła się na trawie, układając głowę na torebce. Odkąd rocznik Dantego poszedł w świat i jej rówieśnicy zajęli jego miejsce, z sentymentu spędzała większość przerw lunchowych pod ulubionym drzewem jej przyjaciół. Przypominała sobie wspólnie spędzony czas, kiedy wszystko było w porządku. Beztroska wydawała się odległa i nieosiągalna.

Cała klasa, z którą chodziła na historię, ucieszyła się, gdy nauczyciel nie pojawił się na zastępstwo. Większość osób postanowiła spędzić wolna godzinę w ogrodzie z przyjaciółmi. Dla Erin był to moment, w którym uświadomiła sobie, że ona nie ma żadnych. Przez ostatni semestr większość czasu spędzała w towarzystwie Dantego, Nathana i Charlotte, przez co kiedy oni odeszli, nie miała się do kogo odezwać.

Gdyby czuła się lepiej, może szukałaby kogoś, z kim mogłaby porozmawiać. Odzywałaby się do ludzi w klasie, nie jadłaby samotnie. Od czasu do czasu spędziłaby z kimś czas również po szkole. Problem leżał w tym, że nie miała na to ochoty. Nie miała siły szukać kolejnych ludzi, których musiałaby obdarowywać uśmiechem niezależnie od samopoczucia. Samotność była łatwiejszym rozwiązaniem.

Dlatego zaskoczył ją cień, który nagle rzuciła postać stojąca nad nią. Całkowicie zablokowała jej dostęp do słońca, przez co znacznie lepiej widziała strony w książce. Uniosła spojrzenie znad lektury i przekrzywiła głowę, widząc wysoką szatynkę. Pod światło wokół jej głowy tworzyła się rudawa aureola.

— Gdzie jest Redfield? — zapytała wprost, nie witając się. Gdzieś z tyłu głowy dziewczyny błądziło imię jej rozmówczyni. W końcu kliknęło. Nazywała się Emily.

Erin zamknęła książkę, wsuwając między strony zakładkę. Ten dzień nie mógł stać się gorszy. "Też chciałabym wiedzieć", miała ochotę odpowiedzieć, ale ugryzła się w język.

— Dlaczego pytasz? — Zmrużyła oczy, unosząc się na łokciach.

Postanowiła przetestować coś, czego w życiu nie robiła. Wiedziała jednak, że Dante stosował tę sztuczkę na porządku dziennym. Poświęciła nastolatce całą swoją uwagę, przyglądając się jej gestom i słuchając bicia jej serca.

Erin starała się ćwiczyć najczęściej jak tylko było to możliwe. Biorąc pod uwagę, że miała problemy z koncentracją na lekcjach, postanowiła nie marnować spędzanego na nich czasu i nauczyć się czegoś przydatnego. Testowała swoje możliwości, starała się błądzić słuchem po salach i wyłapywać dźwięki, ale nie szło jej to najlepiej. Znacznie łatwiej przychodziło jej wzmacnianie odgłosów z bliska. Prawie natychmiast załapała, jak usłyszeć bicie serca osoby obok niej.

— Mój brat ostatnio miał do niego sprawę, ale nie odpowiada na wiadomości. — Emily przykucnęła, aby znaleźć się na poziomie Erin. Założyła włosy za uszy, ale króciutka grzywka i tak opadła na czoło. — Powiedziałam mu, że chodzę na zajęcia z jego dziewczyną.

— Kim jest twój brat?

Freeman zamknęła oczy, gdy zaatakowały je promienie słońca. Przy okazji mogła się lepiej skupić na słuchaniu bicia serca.

— Nieważne, to sprawa między nimi — odparła, machając ręką, po czym wstała.

W sposobie, w jaki zabiło jej serce, było coś niepokojącego. Erin nie potrafiła jednak określić momentu, w którym zmiana mogła świadczyć o kłamstwie. Obiecała sobie, że jeśli nie rozwiąże tej zagadki wcześniej, to poprosi Dantego, aby ją wszystkiego nauczył.

Bez strachu [Redfield #3]Where stories live. Discover now