gorąco się zrobiło

1.1K 94 96
                                    


time skip do następnego tygodnia

Pov. Edgar

Weekend był zaskakująco przyjemny, Janet do nas przyszła i poznałem ją trochę lepiej. Widać że jest szczera wobec mojej siostry i nie chce jej skrzywdzić, więc jej zaufałem i sam trochę się otworzyłem. Colette na ten widok bardzo się ucieszyła i powiedziała że jeśli chce, Janet będzie częściej do nas przychodzić.

Szykowałem się do szkoły, dziś miałem nawet ochotę tam iść. Poszedłem do kuchni i chciałem coś zjeść, ale nie było nic na co aktualnie miałem ochotę, więc poddałem się z tym i po prostu poszedłem do auta.

- Gotowy do szkółki? - Spytała się moja siostra szukająca czegoś w swojej torbie. Po czym ruszyła.
- Ta, wiesz że mam nawet dobre przeczucie co do tego dnia? - uśmiechnąłem się trochę.
- Cieszę się - zaparkowała w tym samym miejscu co codziennie i odwróciła się do mnie. - nie widziałam żebyś dziś robił jedzenie więc proszę - podała mi kanapkę i wodę.
- Ah dziękuję.

Wyszedłem z auta i razem z siostrą poszliśmy na lekcje. Gdy szliśmy korytarzem zobaczyłem Fanga.

- O kurwa znowu on - przewróciłam oczami, Fang, który usłyszał moje słowa uśmiechnął się.
- Aww Edgar tak miło cię widzieć!! - podszedł żeby się przytulić ale ja go wyminąłem.
- Ta szkoda że dziś przyszedłeś.

Od naszej rozmowy w łazience, ten się do mnie przylepił, nie bierze moich komentarzy do siebie, bo pewnie się domyślił że nie chce go tym urazić albo Colette mu powiedziała że ja tak po prostu mam.
Colette jak zobaczyła Janet od razu do niej poleciała, za to Fang położył swój łokieć na moim ramieniu.

- Przesadzasz, chinolu - spojrzałem na niego kątem oka.
Ten chyba zrozumiał, bo się odsunął.
Podeszła do nas jedna z fanek Fanga.

- Fang, dlaczego rozmawiasz z tym emosem?? Przecież masz mnie, z resztą nie sądzę żeby on miał na ciebie dobry wpływ, jeszcze skończysz jak on, radzę ci się trzymać od niego z daleka, dziwny jakiś jest i psuje ci reputację. - Powiedziała jakąś fioletowowłosa dziewczyna łapiąc ryżojada za rękę.
Widziałem jak Colette już szykuje się żeby urwać jej łeb, zaczęła iść w naszą stronę ale zatrzymała się gdy Fang się odezwał wyrywając się z jej uścisku.

- Napastuj już mnie, a nie jego, po pierwsze to tobie chuja do mojego życia, będę zadawać się z kim chce, po drugie nawet go nie znasz, co oznacza ze oceniasz po wyglądzie i co to o tobie świadczy? Sama się pogrążasz. Nie wpadło to tobie do tej główki że jeśli z nim rozmawiam, to chyba muszę go lubić? Mówisz źle o moim koledze i mówisz że przecież mam ciebie? A co ty mi dasz? Dupy i to wszystko? Podziekuje, w dupie miałbym gdyby Edgar miał na mnie zły wpływ, już wolę być z nim niż z gronem pustych laluni które chcą mnie tylko przez moją popularność. Więc, możesz już iść, i najlepiej już więcej nie wracać. - powiedział oschle Fang.

W tym momencie lekko zapiekły mnie policzki, nie rozumiałem zachowania Fanga, nie znamy się długo, jestem dla niego głównie wredny, a ten stawia mnie ponad swoją popularność i swoje faneczki. Powiedział że wolałby ze mną sie zadawać.. Schowałem twarz w szaliku i kątem oka patrzyłem na Fanga.

Colette sama była zdziwiona, patrzyła na Fanga z jakąś nadzieją w oczach. Po czym spojrzała na mnie i się uśmiechneła. Wskazała na Fanga który stał przed nią i coś mamrotała pod nosem drugą ręką pokazując kciuka w górę. Sama nie wiedziała chyba czy chce najpierw podejść do niego, czy do mnie.

Ta niunia coś mu odpowiedziała i sobie poszła lekko chlipiąc, Fang odwrócił się w moja stronę i podszedł bliżej gdy zobaczył moją czerwoną twarz.

- Edgar wszystko dobrze? zgrzałeś się w tych ubraniach, jest tak ciepło a ty w szalu długim rękawie i rękawiczkach, chodź musimy cię schłodzić. - chwycił mnie za rękę i poprowadził do łazienki, widziałem tylko jak Colette cała podjarana skacze przy Janet a ta ją próbuje uspokoić.

Gdy weszliśmy do łazienki Fang wziął trochę papieru i namoczył go zimną wodą, odgarnął moje włosy i przyłożył mi do policzków i czoła. Ja dopiero wtedy się ocknąłem i odszedłem kawałek w tył.

- Nic mi nie jest Fang, nie musisz tego robić. - poprawiłem włosy.
- Ale nie powinieneś mieć tylu warstw na sobie kiedy jest tak ciepło.
Nadal miałem czerwone policzki, ale to nie przez Fanga, tylko chłopak rzeczywiście miał rację, ale nie zdejme tego przy nim, zniszczę wszystko.
- Zdejmij to z siebie - chwycił za mój szal i próbował go zdjąć ale szybko złapałem go mocno za nadgarstek.
- Spróbuj go kurwa dotknąć jeszcze raz. - powiedziałem oschłym i stanowczym głosem. Ale poprawiłem się po chwili.
- Przepraszam.. Po prostu tak reaguje jak ktoś próbuje mi go zabrać, zdejme go ale potrzebuje to zrobić sam.
- Dlaczego? Coś się dzieje? Edgar jestem tu dla ciebi-
- Fang. - przerwałem mu - potrzebuje, prywatności. - starałam się powstrzymać przed dyszeniem bo jeszcze chłopak by zdjął wszystko ze mnie w tej chwili.

Pomieszczenie było nie wentylizowane i było bardzo duszno, już pomijając fakt że dzień był równie gorący. Miałem wrażenie, że czas zwolnił, odszedłem od Fanga do kabiny zamykając się na klucz i sięgnąłem końcówki szala by go zdjąć.
Myśli zaczęły się zbierać.
"ale co po zdjęciu tego" "jak to zakryć" "może wytrzymam" "Fang będzie się mną brzydził"
Nie zależy mi na nim-
"ale chcesz żeby zależało" "masz w końcu szanse na przyjaciela"
Zacząłem dyszeć i oparłem się o ścianę jedną ręką, kiedy ostatnio coś jadłem?
"nie mogę pozwolić żeby to zobaczył" "zostawi mnie po tym jak każdy inny" "będzie myślał, że jestem obrzydliwy"
  
" jestem  obrzydliwy "

Wszystko mnie przytłaczało, poczułem się słabo, czułem że nie mogę.. nie umiem złapać oddechu, w głowie kręciło mi się coraz bardziej a przed oczami miałem czarne plamy.
Spojrzałem na drzwi.
"pierdole to"
Odkluczyłem je.
- F-.. Fhaang-
Było ostatnim co pamiętam, gdy uderzyłem ciałem o ścianę.

Pov. Fang

Czekałem sobie aż emo wyjdzie z kabiny, dlaczego tak trzyma przy sobie ten szal? I czemu tak potrzebuje prywatności? Dość długo nie wychodził. Westchnąłem i zacząłem myśleć o kolejnej lekcji. Gdy nagle z jednej z kabin usłyszałem dyszenie, zmartwiłem się trochę i chciałem zapukać, ale Edgar prosił o prywatność. Gdy usłyszałem odkluczanie drzwi zwróciłem się w ich stronę, ale Edgar ich nie otworzył.

- F-..Fhaang-
Jego głos wybrzmiał zaraz przed hukiem uderzenia w ścianę kabiny.
W dupie mam tą prywatność, to nie mogło oznaczać nic dobrego. Otworzyłem szybko drzwi, zaraz po tym łapiąc Edgara który, jak już się domyśliłem, był nieprzytomny.

- Kurwa mać Edgar... - ustawiłem go tak, że opierał się o ścianę. Dlaczego nie zdjął niczego z siebie?
Najpierw zdjąłem jego szal, na szyi miał bliznę po jakiejś ranie.
tylko dlatego nie chciał go zdejmować przy mnie?
Potem podwinąłem jego rękawy żeby zdjąć jego bez palcowe rękawiczki.
Zdjąłem pierwszą szybko, lecz po widoku jaki zastałem wryło mnie w ziemię. Edgar, miał pełno blizn na rękach, niektóre poziome niektóre pionowe, przechodziły przez siebie nawzajem. Jedna szczególna przykuła moją uwagę, prosto na jego żyle, ale najgorsze chyba z tego wszystkiego było to, że była ona świerza.

---

Miało być dłuższe, ale kusiło tak to zostawić, chciałam urwac w momencie kiedy edgar zemdlał ale przyjaciółka sra się że za krótkie rozdziały robię, bo czyta to w "rach ciach"
Mam nadzieję że rozdział satysfakcjonuje, kolejny pojawi się bardzo niedługo 🫶🫶
Pa misiaki pamiętajcie o gwiazdkach!!!
1188 słów 💗

Zaufać mu? ☆Fang x Edgar☆Where stories live. Discover now