ROZDZIAŁ 1

284 145 137
                                    

Wszystko, co Aiden osiągnął w życiu, zawdzięczał swojej ciężkiej pracy. Dlatego nie wierzył w jakieś głupie przesądy, wróżby czy zabobony. Jednakże słowa, jakie usłyszał od nieboszczyka, lekko go zaniepokoiły.

Żeby całkowicie nie zwariować, Aiden udał się do swojego przyjaciela, mnicha Olafa, po radę.

– Słyszałeś kiedyś o Wróżbitach z Przyszłości, mój drogi? – zapytał mnich po wysłuchaniu historii. Aiden zaprzeczył ruchem głowy.

– Ale na pewno musisz wiedzieć o podziale Zakonu Czarnej Wdowy. W papierach jest napisane, że wyodrębnili się wojownicy i zakonnicy, ale mnie udało się dotrzeć do głęboko ukrytej prawdy... – Olaf podszedł do biblioteczki i po krótkich poszukiwaniach wyciągnął starą, sponiewieraną książkę. – Znalazłem ją w podziemiach klasztoru. Jest tu napisane, że na długo przed podziałem, kilku młodych uczniów złamało pierwsze prawo Zakonu i użyło Czarnej Magii. Zaczęli ją praktykować, aż opanowali do perfekcji to, co nasi mistrzowie przeklinali – podróże w czasie. Ci uczniowie nie zamierzali na tym poprzestać – często wracali do teraźniejszości i opowiadali ludziom co się wydarzy. Dlatego zasłynęli jako Wróżbici z Przyszłości. Teraz pojawiają się rzadko, ale jak już coś przepowiedzą, to prawie zawsze się to spełnia. Mistrzowie Zakonu za nimi nie przepadają. Powiedziałbym, że wręcz ich nienawidzą. W końcu Wróżbici złamali prawo, a poza tym, spiskują przeciw nam, pomagając Buntownikom, których wy, Wojownicy, próbujecie się pozbyć.

Aiden zamyślił się głęboko. Co, jeśli przepowiednia okaże się prawdziwa? Pozna kogoś tylko po to, aby uczniowie-zdrajcy poznali główne sekrety Zakonu i wykorzystali to, by przy pomocy Buntowników przejąć ziemie?

– Nie przejmuj się – pocieszył go Olaf. – Nie ma szans, by ktoś zawładnął skostniałym sercem wielkiego zabójcy Aidena.

***

Czy Aiden miał jakieś bliższe doświadczenia z kobietami? Nie. Całe życie ich unikał, jakby były stworami z innego świata i miały zabić go wzrokiem. W Zakonie nie było to trudne – większość uczniów stanowili mężczyźni. Problem pojawiał się, gdy trzeba było porozmawiać z taką, np. kucharką. Żeby nie wyjść na głupiego, po prostu je ignorował. A tu ni stąd, ni zowąd jakiś nieboszczyk powiedział, że KOBIETA będzie przyczyną jego zguby. To nie poprawiło stosunków między Aidenem z płcią przeciwną, wręcz odwrotnie, jak tylko chłopak zauważył kobietę, wycofywał się i natychmiastowo znikał z pola jej widzenia. Zamierzał dalej stosować tę strategię. Dzięki temu mógł uniknąć śmierci, nieprawdaż?

Z tą myślą Aiden dotarł do wielkiej izby, w której zazwyczaj przeprowadzano zebrania. Rady zwoływano tylko w ważnych sytuacjach, więc chłopak był ciekaw, co takiego będzie tym razem. Morderstwo, napad, wojna, takich rzeczy się spodziewał, ale na pewno nie tego, co miało nastąpić.

Gdy wszyscy przybyli i zajęli swoje miejsca, jeden z mistrzów rozpoczął przemówienie:

– Wojownicy! Wszyscy zapewne wiecie, że czasy mamy niespokojne. Jest coraz więcej Buntowników, których trzeba unicestwiać. Ile wyroków śmiertelnych wykonywaliście kiedyś w dwie niedziele? Osiem? A ile wykonujecie teraz? Szesnaście? Widzicie więc, jaki jest przełom. Chociaż zwiększyliśmy liczbę uczniów, nic nam to nie dało. A wiecie dlaczego? Otóż dlatego, że pewne kobiece stowarzyszenie „Brygady śmierci" zabija naszych z zaskoczenia, nie pytając nawet, w jakiej sprawie tam jadą!! Ktoś więc będzie musiał odwiedzić te panienki i wyjaśnić tę sprawę. Ale... jest jeszcze jeden problem, który mnie niepokoi. Krążą pogłoski, że ktoś miał styczność z Wróżbitą z Przyszłości... – mistrz przyjrzał się zebranym wyczekująco. Aiden powoli podniósł się z siedzenia.

– To byłem ja – odparł wolno i niepewnie.

– Pytał cię o coś? To ważny aspekt, Wróżbici mogą zdradzić to Buntownikom i wykorzystać przeciw nam.

– Nie. Zabiłem go, a potem usłyszałem przepowiednię – rzekł chłopak już z większą pewnością. Na jego słowa mistrzowie odetchnęli z ulgą, czego nie mógł niestety zrobić Aiden.

Nie wiedział bowiem, co przeraża go bardziej: fakt, że w stowarzyszeniu „Brygady śmierci" są przedstawicielki płci przeciwnej, czy to, że Zakon najpewniej wyśle tam jego – najlepszego wojownika – jako pierwszego, by nawiązać "przyjacielską" rozmowę.

Plany o unikaniu kobiet jak ognia właśnie legły w gruzach. 

Zakon Czarnej WdowyWhere stories live. Discover now