ROZDZIAŁ 8

786 22 4
                                    

Pov-Ethan

Wlasnie byłem w drodze do domu Nathana, w którym czeka on i blondynka. Właściwie, nie miałem najmniejszej ochoty mówić im o tym co się stało, bo sam nie wiedziałem.

W nocy dostałem milion wiadomości z nieznanego numeru, i z numeru Nathana. Nieznanym numerem okazała się być blondynka o imieniu Mandy.

Nigdy nie myślałem, że dziewczyna która ma zaledwie metr pięćdziesiąt w wzroście, est w stanie tak komuś grozić że sami najwięksi kryminaliści by się bali.

- no juz prawie jestem, wjeżdżam właśnie na twoją ulice.-mruknalem po odebraniu telefonu od przyjaciela brunetki.

-jak się nie pospieszysz to Mandy za chwilę zabije ciebie mnie i mojego psa.

-juz prawie jestem daj mi minutę.- powiedziałem przed zakończeniem rozmowy.

Gdy dojechałem pod białą posiadłość Nathana zauważyłem mocno wkurwiona blondynę. Już wiem czemu przyjaźni się z moją Melania. Mają identyczne charaktery, obie nie lubią jak coś idzie nie po ich myśli, bo odrazu dostają jakiegoś wkurwa i nagle chcą zniszczyć wszystko i każdego. Różnica jednak między nimi była taka, że Melania była moja, a na blondynę miałem wyjebane.

Wyszedłem z samochodu lekko się obawiając, tego co za chwilę może się wydarzyć.

- jeśli ta ruda pizda się nie wybudzi, to osobiście cię zajebie.- usłyszałem głos Mandy po otworzeniu drzwi samochodu.

- was też miło widzieć.

- w chuju to mam, miałeś ją pilnować do kurwy!

- to nie moja wina, że jest uparta jak jebany osioł i nie da się jej nic przemówić!

- tylko nie jebany.- powiedziała blondynka wyciągając palec wskazujący na co kącik moich ust lekko powędrował do góry.

- nie chce nic mówić, ale im dłużej będziecie na siebie krzyczeć tym później pojedziemy do szpitala.- coś miałem mówić ale przerwał mi Nathan.

- albo wsiadasz i się nie odzywasz, albo idziesz z buta.

- pierdol się Ethan.

- jak Mel się wybudzi to pomyśle.-Po chwili poczułem jak coś zaczyna mnie bić.- nie traktuj jej jak dziwki!

- Jezu ale czy ja coś powiedziałem o niej?

- za chwilę ja was tu zostawię i pojadę sam.- irytujący głos Nathana nas uspokoił.

Byliśmy już w drodze, która była by zajebiście przyjemna gdybym jednak zamknął tą blond małpę w bagażniku. Przynajmniej chwila ciszy by była.

- następnym razem cię tam wsadzę.- mruknalem skręcając na lewy pas.- i te twoje krzyku spowodują że będziesz tam siedzieć do usranej śmierci.

- jak ty się nie zamkniesz to nie będziesz miał czym ruchać tych swoich dziwek.

- grozisz mi?

- kim był była gdybym groziła bez ostrzeżenia.

- przecież ty nigdy nie ostrzegasz.- usłyszałem Nathana.

Romanse After The Bet.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz