Ujęcie IX

273 17 12
                                    

... Some boys take a beautiful girl
And hide her away from the rest o' the world
I wanna be the one to walk in the sun

Cyndi Lauper

Eden

Ujęcie IX

Przebrałam się w szpitalny uniform i usiadłam w fotelu mając jeszcze chwilę dla siebie, nim rozpocznie się tornado codzienności ostrego dyżuru. Uśmiechnęłam się na wspomnienie serialu w którym niegdyś byłam zakochana. No może nie tyle serialu, co doktorze Rossie. Już wtedy miałam gdzieś z tyłu głowy, że zostanę lekarzem.

- Witam, doktor Black.

Pokój żwawym krokiem przemierzył Reynolds.

Skinęłam lekko głową uśmiechając się do niego.

- Wygląda na to, że czeka nas kolejny wspólny dyżur. - posłał mi wyzywające spojrzenie.

- Pierwszy pozytyw dzisiejszego dnia - Odparłam machinalnie.

Mężczyzna wychylił się lekko zza szafki, unosząc lekko brew.

- Takiego komplementu się nie spodziewałem.

Poczułam jak na policzki wpełzają mi rumieńce zawstydzenia.

- Przepraszam jeśli...

Nie zdołałam dokończyć, ponieważ do pokoju wparowała kolejna lekarka. Nie była to jednak moja ulubienica. Co więcej, nie znosiłam jej i tego, jak traktowała każdego, kto jej zdaniem nie dorównywał jej pozycją i wiedzą. Zaskoczył mnie fakt, że przyszła do nas mając swój gabinet.

- Rezydentka – fuknęła zrzucając z ramion swój kaszmirowy płaszcz. - Nie powinnaś przygotowywać się do dyżuru, zamiast płaszczyć tyłek i marnować czas?

- Nie marnuję go i jestem przygotowana. - Odparłam ze stoickim spokojem.

Nie miałam ochoty wdawać się w zbędne dyskusje. Od kiedy zaczęłam rezydenturę i mam nieprzyjemność być na dyżurze razem z nią, nie szczędzi mi uszczypliwości i nie daje zapomnieć, że jestem gorsza od niej pod każdym względem.

- Widzę coś zupełnie innego.

Zmierzyła mnie swoim oceniającym wzrokiem.

- Każdy widzi, co che zobaczyć.

- Doktor Daniels, niech pani odpuści świeżakowi i wypije ze mną kawę.

Obok ordynatorki neurologii stanął Reynolds.

Czyżby przybył mi na ratunek?. - pomyślałam.

Kobieta uniosła swoje naturalnie długie rzęsy, których cień padał na policzki. Zaróżowiły się delikatnie, co było naturalną reakcją reagującą emocjonalnie. Kąciki ust pani doktor uniosły się nieznacznie.

Lecisz na niego – zanalizowałam. Zmrużyłam oczy, chcąc móc wyraźniej dostrzec nikłe ślady człowieczeństwa na twarzy doktor Daniels. Mimo tego, co sadziłam wcześniej, jednak takowe istniały.

- Nie miałam na myśli niczego złego Robercie – odparła nazbyt grzecznie.

Przez chwilę patrzyli na siebie w skupieniu i ciszy. Poczułam się jak intruz. Opuściłam wzrok odnosząc wrażenie, że jest to dla mnie zbyt intymne i nie powinnam tego widzieć.

Nie wiedziałam, czy mam się ruszyć i wyjść, czy lepiej się nie ruszać. Na szczęście Reynolds przerwał moją gehennę.

- Eden – uniosłam głowę na dźwięk swojego imienia. - Mam coś, co należy do ciebie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 20, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Borderline ( w trakcie pisania)Where stories live. Discover now