Przykre sytuacje są... Dziwne. Albo to ja jestem dziwna.
Dzisiaj dowiedziałam się czegoś... No, dość nieprzyjemnego. I z jednej strony powinnam się martwić, wkurwiać i czuć się bezradna, bo nic nie mogę poradzić na te sytuację. A jednak tak nie mam. Właśnie mam wrażenie, że takie rzeczy dają mi inspirację do pisania. Że mam więcej weny.
Jeżeli ktoś kiedyś pomyślał, że jestem normalna i kreuje się na jakąś dziwną specjalnie... Cóż - taka jestem. Nigdy nie uważałam siebie za normalną. Uwielbiam cierpienie i może jestem psychiczna, ale... Gdy kiedyś usłyszałam, że mój pies umarł, to nie mogłam powstrzymać uśmiechu. I TO NIE TAK, ŻE SIĘ CIESZYŁAM. Byłam w totalnej rozsypce, ale zawsze kiedy docierają do mnie jakieś złe wieści - nie mogę powstrzymać uśmiechu. Może to jakaś reakcja na stres?
Takie moje przemyślenia na dzisiaj. Może lepiej by było, żebym tego nie wstawiała? Nie wiem, ale mam wrażenie, że powinnam to napisać. Może ktoś ma tak samo? A może to tylko ja. Nie ważne. Miłej nocy wszystkim, którzy będą szli spać, bądź będą siedzieć po nocy. Miłego dnia, tym co przeczytają to rano, bądź to zignorują.